12. Mówiłam ci już dzisiaj, że jesteś kochany?

208 19 0
                                    

W szpitalu spędziłam kilka dni. Na szczęście okazało się, że nie ma żadnych przeciwwskazań do tego żebym wróciła do domu. Oczywiście Andrzej ubzdurał sobie, że nie mogę nic robić więc na jakiś czas w naszym mieszkaniu zamieszkała jego mama. W sumie byłam zadowolona z takiego obrotu spraw bo tak naprawdę czułam się strasznie słabo, ale nie chciałam mówić o tym siatkarzowi żeby go nie martwić. Po moim powrocie zaczęliśmy planować ślub do którego notabene nie zostało już za wiele czasu. W tym wypadku nieoceniona okazała się również pomoc mamy Andrzeja. Nie wiem jak długo zastanawiałabym się nad wyborem sukni ślubnej gdyby nie pomoc Emilki i pani Krystyny. Z ich pomocą zajęło mi to tylko trzy godziny i jestem przekonana, że Andrzejowi sukienka na pewno się spodoba. Wyborem sali na wesele miał zająć się Andrzej. Trochę bałam się tego iż okaże się, że nasza zabawa weselna będzie w końcu odbywać się w jakiejś stodole, ale pozwoliłam mu się tym zająć. Tak naprawdę to po prostu nie miałam serca mu odmówić kiedy zrobił przede mną minę zbitego psa. Wszystkimi innymi sprawami zajęłyśmy się my czyli nasze niezastąpione trio. O dziwo całkiem nieźle dogaduję się z mamą Andrzeja, tak jakby to co stało się wcześniej nie miało wcale miejsca i pewnie nawet bym tak myślała gdyby nie to, że ojciec Andrzeja od naszej wizyty nie odezwał się do niego nawet słowem. Nie słyszałam nawet żeby dzwonił do swojej żony podczas jej wizyty w naszym mieszkaniu. Bałam się, że przez to wszystko popsują się relacje nie tylko między Andrzejem a jego tatą, ale jeszcze między rodzicami mojego narzeczonego. Załatwienie wszystkich formalności zajęło nam tylko albo aż tydzień. Zależy kto na to spojrzy. Dla mnie to całkiem krótko bo gdybym musiała zajmować się tym wszystkim sama zapewne zajęłoby mi to z miesiąc, a tyle czasu nie mieliśmy. Ślub miał się odbyć dokładnie 06.06.2015 roku. Czyli ni mniej ni więcej zostało do niego tylko 2 tygodnie. Po drodze razem z Andrzejem zaliczyłam kilka siatkarskich ślubów jego kolegów z reprezentacji albo Plusligi. Zazwyczaj zostawaliśmy tylko na kilka godzin bo prawie wszyscy w siatkarskim środowisku wiedzieli już o mojej chorobie i o tym, że za kilka miesięcy mam urodzić dziecko Wroniastemu. Nie czułam się z tym komfortowo bo zdarzało się, że ludzie otwarcie pytali mnie o moją chorobę i najzwyczajniej w świecie mi współczuli, a tego właśnie nie lubiłam najbardziej. Tych wszystkich współczujących spojrzeń. Miałam wrażenie, że wszyscy nadskakują mi tylko i wyłącznie ze względu na moją chorobę, a ja chciałam do końca zostać normalną dziewczyną, która cieszy się życiem, cieszy się z każdego dnia, który udaje jej się przeżyć.

Leżałam sobie spokojnie na łóżku i masowałam mój delikatnie już zaokrąglony brzuszek kiedy do sypialni wpadł spocony Andrzej i położył się obok mnie.

-Myślę, że powinieneś najpierw odwiedzić łazienkę, a nie sypialnię – powiedziałam gdy poczułam zapach potu.

-Chciałem się przywitać z moją księżniczką i maleństwem – skradł mi szybkiego całusa, a następnie pocałował mój brzuch co nie ukrywajmy bardzo mnie rozczuliło.

-Już się przywitałeś także wypad do łazienki.

-Jesteś niewdzięczna.

-Spadaj bo inaczej sam będziesz sobie gotował obiadki.

-Nie martw się mama na pewno zgodzi się dla nas gotować.

-Właśnie o tym powinniśmy porozmawiać. Idź się wykąpać a potem od razu przyjdź tutaj.

-Tak jest szefowo. A może tak... - wiedziałam, że Andrzej coś sobie wymyślił, zaczął się do mnie zbliżać – co powiesz na wspólną kąpiel?

-Nie ma mowy. Twoja mama jest w domu. Jak ty to sobie wyobrażasz?

-Pudło. Wcale jej nie ma. Minąłem się z nią w drzwiach. Powiedziała, że wróci za godzinkę może dwie. Mamy całkiem dużo czasu – poruszał zabawnie brwiami.

-Widzę, że i tak z tobą nie wygram. Prowadź – uśmiechnęłam się do niego promiennie.

Pół godziny później siedzieliśmy już na kanapie w salonie.

-To o czym chciałaś porozmawiać?

-Uważam, że twoja mam powinna już wrócić do domu.

-Dlaczego?

-Nie uważasz, że trochę za bardzo ją wykorzystujemy. Już teraz siedzi u nas 24 godziny na dobę, a co dopiero będzie po urodzeniu dziecka. Przecież dobrze wiesz, ze sama sobie nie poradzę, a ciebie praktycznie wcale nie będzie w domu. Ktoś będzie mi musiał pomóc. Poza tym myślę, że twoja mama powinna pobyć trochę z twoim ojcem. Mam wyrzuty sumienia, że przez tą całą sytuację pojawiły się zgrzyty pomiędzy nimi.

-Jesteś tego pewna?

-Tak. Chcę w końcu czuć się jak u siebie w domu, a nie jak pod kloszem u rodziców. Nie zrozum mnie źle. Uwielbiam twoją mamę. To ciepła i bardzo rodzinna osoba, ale nie może żyć tylko naszym życiem. Powinna zatroszczyć się o swoje. Wiem co zaraz mi powiesz. Niech zgadnę: dla twojej mamy to ty jesteś całym życiem. Wiem, ale nie może tu siedzieć cały czas. Musimy mieć trochę czasu tylko dla siebie. Rozumiesz mnie?

-Rozumiem kochanie i jak tylko wróci to z nią porozmawiam.

-Tylko zrób to delikatnie żeby nie wyszło, że chcę ją stąd wyrzucić.

-Nie martw się kochanie.

-Kochanie mogę mieć do ciebie jeszcze jedną prośbę?

-Proś o co tylko chcesz?

-Zawieziesz mnie do Oli?

-Kiedy?

-Za jakieś pół godziny – uśmiechnęłam się do niego najpiękniej jak tylko potrafiłam.

-Nie musisz się tak uśmiechać i tak bym cię zawiózł.

-Dziękuję. To ja idę się przebrać.

Godzinę później

-Widzę, że Andrzej po uszy zakochany. Mam wrażenie, że z każdym dniem zakochuje się w tobie jeszcze bardziej. Nie wiem jak to możliwe. Zdradź mi ten twój sekret. Muszę go wypróbować na Karolu.

-Myślę, że nie musisz. Przecież Karol kocha cię ponad życie.

-A jak tam przygotowania do ślubu? Wszystko gotowe?

-Prawie. Muszę jeszcze znaleźć tylko jakąś dobrą fryzjerkę i wszystko będzie pod kontrolą.

-Myślę, że w tym mogę ci pomóc. Dam ci adres do mojej fryzjerki. Jest niesamowita. Potrafi wyczyniać cuda z włosami.

-Myślisz, że znajdzie jeszcze dla mnie chwilkę?

-Albo wiesz co ja zaraz do niej zadzwonię i o wszystko zapytam.

-Jesteś wielka.

-Nie przesadzaj.

Takim oto sposobem miałam umówioną wizytę u jak to mówiła Ola u najlepszej fryzjerki w mieście. Byłam zadowolona, ze wszystko już załatwione i o nic nie muszę się już martwić. Zapomniałam powiedzieć, że Andrzej bardzo mnie zaskoczył. Sala, którą wynajął na nasz ślub jest po prostu przepiękna. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom kiedy Andrzej mi ją pokazał. Kazałam mu się nawet uszczypnąć żeby mieć pewność co do tego, ze to co widzę to nie żaden sen. Uwierzcie mi w życiu nie widziałam tak pięknego miejsca.

Kiedy wróciłam do domu od razu weszłam do kuchni. Miałam tak wielką ochotę na kiszone ogórki, że nawet nie potraficie sobie tego wyobrazić.

-Już wróciłaś kochanie. Co tak szybko?

-Szybko? Nie było mnie kilka ładnych godzin – odpowiedziałam, a po chwili wgryzłam się w pierwszego ogórka – a właściwie gdzie jest twoja mama?

-Godzinę temu dowiozłem ją na dworzec.

-Nie była zła?

-Nie, w sumie to była zdziwiona, że tak długo z nią wytrzymaliśmy. Powiedziała, że rozumie, że my młodzi mamy swoje potrzeby i nie potrzebna nam żadna przyzwoitka. Powiedziała też, że przyjedzie do nas dzień przed ślubem.

-Mówiłam ci już dzisiaj, że jesteś kochany?

-Jakoś się nie zdarzyło.

-Uwielbiam cię.

Doświadczeni przez los...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz