16. Kocham was obie - pocałował malutką w czółko, a mi skradł szybkiego całusa.

183 17 4
                                    

Nie wiem jak to jest możliwe, ale nie potrafię emocjonalnie rozstać się z tym opowiadaniem, nie mam sił żeby je dokończyć. Dlatego nie chcę nic wam obiecywać. Mam jeszcze co prawda trzy strony w zapasie, ale nie wiem kiedy wstawię coś nowego. Zostawiam wam część 16 i życzę miłego czytania. Oczywiście będę ogromnie wdzięczna za każdy komentarz. Każde miłe słowo z waszej strony jest na wagę złota. Uwierzcie mi :)

____________________________________________________________________

Posiedziałem jeszcze chwilę w kościele i postanowiłem, że wrócę do domu. Nie minęło jednak pięć minut kiedy usłyszałem dźwięk mojego telefonu, a na ekranie pojawił się numer doktor Joanny. Drżącymi rękoma odebrałem telefon.

-Czy coś złego się stało?

-Wręcz przeciwnie. W sumie nie wiem nawet jak to wytłumaczyć, ale pani Łucja się wybudziła. Bardzo rzadko, a praktycznie nigdy nie zdarza się to tego samego dnia i na prawdę nie wiem jak to panu wytłumaczyć. Gdyby mógł pan tutaj przyjechać. Kiedy tylko się wybudziła zapytała o pana.

-Oczywiście za chwilę będę. Dziękuję za telefon.

-Nie ma za co.

Gdy tylko usłyszałem, że Łucja się obudziła byłem chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. W podskokach zjawiłem się ponownie w sali mojej ukochanej. Kiedy tylko zamknąłem drzwi odwróciła się do mnie i delikatnie uśmiechnęła.

-Kochanie nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak się cieszę.

-Co się właściwie stało?

-Lekarze musieli wprowadzić cię w stan śpiączki bo zasłabłaś. Na szczęście jak widać było to tylko chwilowe.

-Czy wszystko w porządku z malutką?

-Tak jest silna i co najważniejsze zdrowa.

-Andrzej widzę, że coś przede mną ukrywasz. Natychmiast mów mi wszystko co wiesz. Coś jest nie tak?

-Z małą nie, ale twoja choroba się nasiliła. Nie zostało już wiele czasu.

-Teraz to już nie ważne. Teraz najważniejsza jest nasza córeczka. Apropo musimy wybrać dla niej imię.

-Wiesz w sumie trochę się nad tym zastanawiałem. Co powiesz na Marlenę.

-Nie raczej nie. Może Kinga?

-Nie podoba mi się.

-To może Anastazja?

-Anastazja Wrona. Podoba mi się, ale na drugie damy jej Marlena.

-Niech ci będzie.

-W takim razie postanowione Anastazja Marlena Wrona. Ślicznie – uśmiechnąłem się do Łucji.

Dziewczyny spędziły w szpitalu tydzień. Lekarze chcieli zatrzymać Łucję na dłużej pod swoją opieką, ale ona uparła się, że chce już wracać do domu. Dziewczyna zdawała sobie sprawę z tego, że nie zostało jej już za wiele czasu, jednakże wszystkie te chwile, które jej zostały postanowiła poświęcić Andrzejowi i Anastazji. Chciała by mała chociaż przez chwilę mogła zaznać prawdziwej matczynej miłości. Poprosiła Andrzeja, żeby robił zdjęcia kiedy tylko będzie się dało. Poprosiła go żeby kiedyś gdy dziewczynka już podrośnie i zacznie rozumieć świat opowiedział jej o matce, która pokochała ją nad życia od chwili gdy zobaczyła ją na świecie. Właściwie to nie prawda. Pokochała ją już wtedy kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży. Teraz cieszyła się, że będzie mogła odejść z tego świata spełniona, w końcu dała życie tej cudownej istotce. W ostatnim czasie wszystkie normalne czynności stały się dla niej za ciężkie. Męczyła się nawet przy chodzeniu. Andrzej dobrze widział, że jego żona jest coraz słabsza dlatego znalazł dla niej wózek żeby mogła swobodnie przemieszczać się po domu jednocześnie zanadto się nie męcząc.

Doświadczeni przez los...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz