Termin porodu zbliżał się nieubłaganie. Czułam się jak wielka ciężarówka, którą Andrzej musi się bez przerwy opiekować. Andrzej zdecydował, że odpuści sobie sezon reprezentacyjny bo chce pobyć ze mną i zaopiekować się nami. Oczywiście nie chciałam się na to zgodzić, ale jak on się na coś uprze to nie ma zmiłuj i musi być tak jak on chce. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak. Siedzieliśmy sobie spokojnie w salonie, a Andrzej odparł:
-Odpuszczam sobie sezon reprezentacyjny – na początku myślałam, że się przesłyszałam, ale kiedy cisza między nami cały czas trwała zdałam sobie sprawę, że on to powiedział na serio.
-Chyba sobie żartujesz?
-Nie, chcę być przy tobie.
-Nie możesz tego zrobić. Teraz jest najlepszy czas na grę. Jesteś w formie, na pewno załapiesz się do podstawowej szóstki.
-Nie ma mowy żebym zostawił cię teraz samą.
-Nie będę sama. Jest twoja mama, Emilka, w razie czego na pewno pomoże mi Ola.
-Chcę być teraz przy tobie. Nie darowałbym sobie gdyby coś wam się stało gdy ja będę sobie latał między kontynentami i spokojnie odbijał piłkę.
-Ale...
-Kochanie zrozum, że cokolwiek teraz nie powiesz ja i tak nie zmienię zdania. Chcę być przy tobie bo nie wiem ile czasu razem nam jeszcze pozostało. Chcę patrzeć na ciebie każdego dnia i cieszyć się, że Bóg dał mi takie szczęście w postaci ciebie, że postanowił postawić cię na mojej drodze i zmienić moje życie o 180 stopni.
-Nie będziesz miał mi i malutkiej tego za złe, że być może stracisz najlepszy sezon?
-Nie. Wiesz dlaczego? - pokiwałam przecząco głową – bo zyskam coś znacznie lepszego – spojrzałam na niego ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy – zyskam czas z najlepszą, najpiękniejszą i najukochańszą kobietą pod słońcem, która już niedługo urodzi mi dziecko – pogłaskał mnie delikatnie po brzuchu.
-Zapomniałeś dodać, ze ta kobieta wygląda jak słonica i nie może sobie nawet sama założyć butów. -Może i słonica, ale za to jaka piękna, a na dodatek tylko moja – skradł mi całusa. Co robimy na obiad?
-Wiesz co mam ochotę na pyszne spaghetti. Mógłbyś zrobić?
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. Ty tu sobie odpocznij, a ja pójdę zrobić.
No i tak to wtedy wyglądało. Andrzej postawił na swoim i tak od dwóch miesięcy siedzi już ze mną w domu. Razem oglądamy każdy mecz naszej reprezentacji, chodzimy na badania i po prostu cieszymy się swoją obecnością. Dzisiaj jedziemy w odwiedziny do rodziców Andrzeja. Myślę, że pan Wojtek wreszcie zaakceptował decyzję swojego syna i stara się razem z mamą Andrzeja pomagać nam jak tylko może. Kiedy zaparkowaliśmy samochód z domu wybiegła mama Andrzeja.
-Boże Łucja jak ty pięknie wyglądasz.
-Naprawdę? A czuję się okropnie. Wszystko mnie boli, a na dodatek nic nie mogę zrobić sama, we wszystkim musi mnie wyręczać Andrzej.
-No cóż taki już urok ciąży. Zobaczysz, że kiedy tylko przytulisz dziecko do swojej piersi zapomnisz o całym bólu i cierpieniu.
-Mam nadzieję – uśmiechnęłam się sama do siebie na myśl o tym obrazku, może będzie mi dane nacieszyć się naszym dzieckiem chociaż przez jakiś czas.
-Wchodźcie do środka. Zrobiłam przepyszne ciasto z owocami.
-Nie mów przy niej nic o cieście bo gotowa jest zjeść je całe.
CZYTASZ
Doświadczeni przez los...
FanfictionOpowiadanie o dziewczynie doświadczonej przez los, która przez przypadek poznała znanego siatkarza.