17. Może my też powinniśmy postarać się o takiego małego brzdąca?

190 16 0
                                    

Po dłuższej przerwie dodaję nowy rozdział. Pewnie zastanawiacie się dlaczego zwlekałam z tym aż tak długo? Już śpieszę wam z wyjaśnieniami. Otóż jak wam pisałam wcześniej od samego początku miałam plan tej historii. W głowie dokładnie wiedziałam kiedy i jak ma się skończyć. Jednakże bardzo ciężko było mi przelać to wszystko na papier czy zapisać cokolwiek na laptopie. Nie wiem dlaczego tak jest. Być może dlatego, że jestem bardzo emocjonalnie związana z tą historią i jej głównym wątkiem. Dodatkowo w ostatnim czasie ktoś z mojego bliskiego otoczenia zachorował tak jak Łucja i podłamało mnie to do tego stopnia, że gdy już otwierałam Worda żeby cokolwiek napisać pisałam 2/3 zdania, które i tak później kasowałam. Dzisiaj zebrałam się w sobie i napisałam do końca ten rozdział (ostatni) oraz epilog. Który dodam najprawdopodobniej w następną sobotę o ile nic mi nie wypadnie. Szczerze powiedziawszy mam wrażenie, że zarówno ten rozdział jak i epilog wybitnie mi się nie udał, ale spełniłam swoje założenie co do tej historii. Jest tak jak miało być i to jest najważniejsze. Mam nadzieję, że nie zlinczujecie mnie za to, że kończę to opowiadanie. Mam nadzieję, że po tej długiej przerwie ktoś jeszcze w ogóle tutaj został. Będę bardzo wdzięczna za każdy komentarz :)

________________________________________________________________________

Tego samego dnia wieczorem.

Oglądałam sobie spokojnie telewizję kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.

-Kochanie mogłabyś otworzyć to pewnie, któryś z gości. Właśnie przewijam malutką.

-Jasne, już otwieram.

Kiedy otworzyłam drzwi okazało się, że pierwszymi gośćmi byli Karol i Ola.

-Zapraszam. Wejdźcie do środka.

-To dla ciebie – Karol wręczył mi prześliczny bukiet kwiatów.

-Dziękuję. Ola powiedź mi jak ty to zrobiłaś.

-Co takiego?

-Jakim cudem jesteście tak szybko. Zawsze przychodziliście jako jedni z ostatnich.

-Widzisz po waszym ślubie wzięłam się ostro za Karolka i teraz chodzi jak w zegarku.

-W takim razie gratulacje – usłyszałam kolejny raz dzwonek – idźcie do salonu. Zaraz tam do was dołączę tylko otworzę drzwi kolejnym gościom.

Tym razem przed drzwiami zastałam Emilkę i Wojtka.

-Kochanie ślicznie wyglądasz – odezwała się moja przyjaciółka.

-Widzę, że poczucie humoru cię nie opuszcza. Ślicznie to możesz wyglądać ty nie ja. Zapraszam do salonu. Rozgośćcie się. Ja tylko wstawię kwiaty do wazonu.

Gdy wróciłam do salonu goście siedzieli już wygodnie na kanapie.

-Łucja opowiadaj nam jak Andrzej radzi sobie w roli tatusia.

-Powiem wam, że zaskakująco dobrze. Myślałam, że jego mama będzie musiała siedzieć u nas dwadzieścia cztery godziny na dobę, a tymczasem Andrzej sam zajmuje się Nastką i świetnie mu to wychodzi.

-O wilku mowa – w salonie pojawił się Wronka z Anastazją na rękach.

-Wiesz co stary do twarzy ci z dzieckiem – odezwał się Karol.

-Może my też powinniśmy postarać się o takiego małego brzdąca? – Wojtek zwrócił się do Emilki – fajnie byłoby mieć taką małą kopię ciebie.

-Cieszę się, że to mówisz bo za osiem miesięcy to się spełni.

-Emilka czy ty chcesz powiedzieć, że jesteś w ciąży? - zwróciłam się do przyjaciółki.

Doświadczeni przez los...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz