6. Przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci.
Wyszedł szybkim krokiem z zabudowanego parkingu. Na ustach miał uśmiech, co trochę nie było odpowiednie na miejscu zbrodni. Za nim, o wiele wolniej i mniej energiczniej, wlekli się John i Cath. Wzięli ją ze sobą żeby trochę wyszła z domu i się nie nudziła, jednak ostatecznie okazała się bardzo pomocna. Zauważała nie tylko część tego co Sherlock, ale i też rzeczy tak proste że jej brat je po prostu pomijał. Wiele razy Sherlock z jego wyćwiczonym mózgiem nadinterpretował niektóre poszlaki, a Cath umiała dostrzec że nie wszystko w świecie jest pokręcone i ma drugie, głębsze dno. Krew i wychowanie Holmesów.
Wszedł do salonu i od razu po zrzuceniu płaszcza usiadł na fotelu i zamyślił się. Nie mógł się odpowiednio skupić na miejscu zbrodni wśród zgiełku policji. Cath z westchnieniem podniosła jego płaszcz i powiesiła go na wieszaku obok swojego.
- Herbaty? - zapytał John wchodząc do kuchni.
- Poproszę - odpowiedziała mu dwójka głosów.
Gdy już cała trójka zasiadła z kubkami zaczęli dyskusję o sprawie.
- Więc, co wiemy? - zapytał John.
- Mężczyzna, dosyć młody, podczas śmierci był pijany, nie wiemy narazie kto to, ale pojechał na sekcje zwłok, podcięte gardło - opowiedziała Cath.
- Zabójca to mężczyzna, noszący buty rozmiaru 44, sportowe, więc zakładam że jest to człowiek młody, przenoszący ciężar na lewą nogę - powiedział Sherlock.
- Skąd to wywnioskowałeś? - John zmarszczył brwi.
- Zabójca trochę wdepnął w krew i zostawił ślady - wyjaśniła szybko Cath stojąc przy lodówce. John obrócił się w fotelu i spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- No dobrze, chłopcy, biorę się za kolacje - dziewczyna zaczęła przeglądać szafki w poszukiwaniu składników.
- Potrafisz gotować? - zapytał doktor.
- Oczywiście że potrafi - uprzedził siostrę detektyw - była na wygnaniu, jeśli nie gotowała dla siebie, to robiła to, sprzątała, zajmowała się dziećmi i starszymi w zamian za zamieszkanie.
- Tak dokładnie było - uśmiechnęła się dziewczyna - jakoś musiałam sobie radzić.Następnego dnia wstali dosyć późno. Sherlock gdzieś wyszedł a Catherine nudziła się niemiłosiernie.
- Wychodzę na większe zakupy, trzeba trochę zapełnić półki, bo nie było ostatnio na to okazji - powiedział John zakładając kurtkę.
- Mogę iść z tobą? - zapytała podnosząc głowę z rąk położonych na oparciu fotela. - Nie miałam jeszcze okazji zobaczyć Londynu.
- Jasne - uśmiechnął się do niej. Szli powoli chodnikiem okrężną drogą. Obojgu się nie śpieszyło, mieli dzisiaj wolny dzień a nie wiadomo było kiedy Sherlock wróci, zapewne z nowymi ustaleniami co do sprawy. Nawet nie próbowali go szukać, bo wiedzieli że jeżeli wychodzi tak wcześnie nic im nie mówiąc to najpewniej nie byli mu potrzebni. Poza tym, John znał to z doświadczenia, zdarzało się to dosyć często podczas kłopotliwych śledztw.
- Jak się ma sprawa między tobą a Sherlockiem? - zainteresował się doktor.
- Jakoś się ma, ale czuje że nadal ma mi to za złe i nie może się do mnie całkowicie przekonać - spuściła głowę.
- Nie wiem jaki on był w młodości, ale może się po prostu zmienił, w końcu to dziesięć lat.
- Może. Ale tam gdzieś musi być ,,mój Sherlock" - wyraźnie posmutniała. Najwyraźniej relacje z bratem były jej czułym punktem. John złapał jej dłoń i krótko ścisnął dodając jej otuchy. Dziewczyna podniosła na niego lekko szkliste oczy, jednak szybko spuściła je z powrotem w dół.
Długo im zajęło dotarcie do supermarketu, podobnie zakupy zapłacone kartą Mycrofta (co Cath skwitkowała krótkim śmiechem). W drodze powrotnej wstąpili jeszcze na obiad na mieście.
- Jak właściwie poznaliście się z Sherlockiem i ze sobą zamieszkaliście? - zapytała Cath siedząc przy stoliku.
- Znajomy ze studiów nas przedstawił, oboje szukaliśmy mieszkania a twój brat miał na oku to mieszkanie na Baker Street... Wiesz, na samym początku było trudno, gdy poszedłem się z nim pierwszy raz spotkać okładał zwłoki aby sprawdzić jak szybko pojawią się jej siniaki - opowiadał z zadumą. - Praktycznie od razu pojawiło się pierwsze śledztwo, potem następne, i następne... I tak zleciało mi na rozwiązywaniu z nim spraw, na pisaniu bloga i na robieniu herbaty - zakończył z uśmiechem.
- Czyli ty i Sherlock nie jesteście... - zaczęła z wahaniem.
- O Boże, nie - zaprzeczył John. -Nie jestem gejem.
- Jasne - skinęła dziewczyna - Byłeś na wojnie? - zapytała nagle.
- Co? - zdziwił się. - Skąd wiesz?
- Wyglądasz mi na takiego, który był żołnierzem - wzruszyła ramionami. - Ale jesteś doktorem...
- Byłem doktorem wojennym - skinął głową. Dziewczyna uśmiechnęła się zadowolona ze swojej dedukcji.
- Jesteś taka jak Sherlock, on już przy pierwszym spotkaniu spytał się czy byłem w Iraku czy Afganistanie, i uprzedzając twoje pytanie, w Afganistanie - powiedział.
W tą porę roku ściemniało się szybko, więc gdy wrócili do mieszkania na dworze był już całkowicie mrok. Wchodząc z torbami do salonu zastali Sherlocka leżącego na kanapie. Rozebrali się, zanieśli zakupy do kuchni i weszli do salonu.
- Masz coś nowego?
- Mam - usiadł prosto.
- Więc opowiadaj.
![](https://img.wattpad.com/cover/63894405-288-k905175.jpg)
CZYTASZ
Najtrudniejsze Zadanie || Sherlock
FanficLudzie mówią, że najtrudniejszym zadaniem dla skrzywdzonej osoby, jest przebaczenie. Jednak czy warto zwlekać, skoro szybko można stracić szansę nawet na to? Sherlock Holmes - biegły umysł, detektyw konsultant, mistrz dedukcji i... Starszy brat? Jak...