Rozdział 3

436 23 4
                                    

-Ji Yong?
-Hmm?
-Czy wiesz, że jak teraz jestem w ciąży to nie możemy uprawiać przez te dziewięć miesięcy seksu? - zapytałam z uśmiechem.
-No, niestety. Ale jakoś to przeżyje. - usiadł obok mnie i przytulił mocno.
-Musisz. - pocałowałam go słodko w policzek, na co on mruknął z zadowolenia.
-Jutro ostatni dzień wolności. - westchnął.
-Tak, masz rację. A ja nawet alkoholu nie będę mogła się napić. - zrobiłam smutną minę.
-Biedna. - parsknął śmiechem. Nagle, poczułam że zaraz puszczę pawia.
-Przepraszam. - zakryłam ręką usta i pobiegłam na górę, a następnie zamknęłam się w łazience.
-Kochanie? - otworzył drzwi.
-Wyjdź! Nie chce byś patrzył na mnie jak jestem w takim stanie! - krzyknęłam. On to zignorował, i podszedł do mnie i pogłaskał po głowie.
-Ciii, jestem przy tobie. I cię nie opuszczę. - klęknął przy mnie. Ja już skończyłam, a Ji podał mi ręcznik bym się wytarła.
-Ciąża, jest męcząca. - westchnęłam.
-Ale, bardzo piękna. Będziemy mieć cudne dziecko, tylko sobie to wyobraź. Będzie się do nas przytulało, będzie się bawić... To jest naprawdę wspaniałe. - pocałował mnie w szyję.
-Tak, wiem. Ale przez dziewięć miesięcy będę gruba, brzydka i tłusta. - popatrzyłam na niego.
-Dla mnie byłaś i będziesz moją seks bombą. - wymruczał mi do ucha.
-To miłe, dziękuję. - wtuliłam się w jego tors. Wyszliśmy z łazienki przytuleni do siebie kierując się do sypialni. Ji Yong otworzył drzwi i położył mnie delikatnie na łóżku.
-Ji?
-Hmm?
-Idziemy spać?
-Jasne. - położył się obok mnie, j narzucił na nas kołdrę.
-Dobranoc. - szepnęłam.
-Dobranoc. - pocałował mnie w głowę i mocno do siebie przytulił.

***

Otworzyłam leniwie oczy, i zobaczyłam przed sobą goły tors mojego narzeczonego. Podniosłam lekko głowę by sprawdzić czy śpi. Nie spał, tabloidów czas się na mnie patrzył.
-Dzień dobry, maleńka. - pocałował mnie w głowę.
-Dzień dobry. - uśmiechnęłam się.
-Muszę iść do pracy. Będziesz tęskniła? - przybliżył się do mnie bardziej.
-No oczywiście. I to maleństwo też. - poklepałam się lekko na brzuchu, a Ji uśmiechnął się i przyłożył swoje ucho do mojego brzucha.
-Nie kopie.
-Bo to jeszcze małe jest. Nawet nie wiem ile ono ma. Ale na pewno nie jest wielkości truskawki lub oliwki. - pogłaskałam go po głowie.
-Mhm. Ale i tak będzie nasz mały Kwon. - spojrzał na mnie z uśmiechem.
-Masz rację. Ej, dziś impreza. - wstałam z łóżka.
-Mhm. Tylko mi nie pij alkoholu! - powtórzył mój ruch, i w dwie sekundy był już za mną.
-No przecież wiem, Einsteinie. - wyszłam na balkon. Wszędzie było czuć zapach świeżego powietrza. Ahh.. Jak ja to uwielbiam. Odwróciłam się i zobaczyłam że Ji Yonga nie ma. Może jest w kuchni? Lepiej to sprawdzić. Wyszłam z sypialni i zeszłam na dół. Nie było go. Usłyszałam czyjeś śpiewanie i to było słychać na górze. Weszłam znowu na górę, i podeszłam do drzwi od łazienki. Wiadomo kto tam był, Ji Yong. Otworzyłam cicho drzwi by mnie nie usłyszał, i obserwowałam go przez małą szparę w drzwiach.
- I'm in love nune kongkkagji ssuieosseo babe.
haui siljonge huin waisyeocheu babe.
saramiya cheonsaya oh Jesus babe,
nunbusyeo babe sunglass babe. - śpiewał. Nie no, aż śmiać mi się chciało. Podeszłam trochę bliżej, i jeszcze, i jeszcze. Aż nagle się potknęłam się o gąbkę. Kurwa! On się odwrócił do mnie i uśmiechnął się chytrze.
-O, co tu robi moja dziewczynka? - oparł się o ścianę kabiny.
No to już po mnie.

Pożądliwa Miłość 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz