Rozdział 18

314 16 0
                                    

Po małych igraszkach z Ji Yongiem, wyszliśmy na zakupy. Ja wybierałam dokładnie to co było napisane na kartce. Nagle jogurt wyleciał mi z ręki, chciałam go podnieść ale jakiś Japończyk mnie wyręczył.
-Proszę. - podał mi mój jogurt.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się do niego, i już miałam odejść gdy złapał mnie za nadgarstek.
-Może w podzięce dasz się zaprosić na kawę? - oblizał wargi.
-Ja...
-Ty, gościu! Co ty robisz z moją żoną?! - Ji Yong podbiegł do niego i zaczął go szarpać.
-Nie wiedziałem..
-To teraz kurwa wiesz. Wypierdalaj! - krzyknął, a tamten uciekł.
-Ji Yong...
-Wszystko dobrze kochanie? Nic Ci nie zrobił? - podszedł do mnie i pocałował w policzek.
-Nie. Ale, mogłeś być troszkę milszy. - popatrzyłam na niego zła.
-A co? miałem pozwolić by cię tutaj obmacywał?! Albo potem zgwałcił?! - popatrzył na mnie poważnie.
-N - No nie...
-Dobra, chodź do kasy. - objął mnie i poszliśmy zapłacić.

***

-Mam już dosyć tej twojej chorej zazdrości! - warknęłam.
-Kochanie proszę, nie przy ludziach... - skrępował się.
-Och jasne! Bo co? Bo Ci wstyd robię?! - darłam się na cały głos.
-Dobra jak chcesz. Wracasz sama do domu, ja mam tego dość. - powiedział oschle i gdzieś odszedł. Co za debil! On jest zazdrosny o wszystko. Nawet o zwykłego sprzedawcę! Co za chory pojeb! Nie mam ochoty na niego patrzeć. Szłam ulicami Tokio i skręciłam w ciemną uliczkę by iść na skróty, bo byłam już blisko domu. Poczułam czyjeś ręce owinięte wokół mojej talii, które ciągły mnie za mur.
-Znowu się spotykamy, księżniczko. - zaśmiał się psychopatycznie i gdzieś go znałam. Zaraz, zaraz.... Alan?!
-Alan?! - krzyknęłam.
-Dokładnie. Myślałaś skarbie że cię nie znajdę?! Że jestem tak tępy?! Teraz... Zapłacisz mi za to co mi kiedyś zrobiłaś. - zaczął odpinać sobie spodnie, a mi spódniczkę. Szarpałam się i krzyczałam by ktoś mi pomógł, ale to na nic.
-Pomocy!!! Pomocy! - krzyczałam. Jednak tego po żałowałam bo dostałam z liścia bardzo mocno, aż miałam czerwony ślad.
-Zamknij się szmato! Zaraz będziesz w siódmym niebie, i będziesz mnie błagać o więcej. - ścisnął moje piersi mocno.
-Ty chuju! Zostaw ją! - niespodziewanie ktoś uderzył Alana w brzuch a on zemdlał. Ja zamknęłam oczy ze strachu, i myślałam sobie że to tylko zły sen i że zaraz się obudzę. Ktoś podszedł do mnie i przytulił.
-Spokojnie maleńka, jestem tu. Ciii... - to był Ji Yong. Wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać.
-On... Chciał...
-Wiem co chciał. Cichutko, spokojnie. - pocałował mnie w usta. Odsunęłam się od niego i poprawiłam swoją koszulę i spódniczkę. Ji Yong objął mnie ramieniem i nie zamierzał mnie puścić.

 Ji Yong objął mnie ramieniem i nie zamierzał mnie puścić

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Już wszystko dobrze? - spojrzał na mnie troskliwie.
-T - tak... Możemy już iść. - wtuliłam się w niego i poszliśmy razem do domu.

Pożądliwa Miłość 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz