Rozdział 26

301 17 0
                                    

Obudził mnie płacz naszego dziecka. Spojrzałam na zegarek, jest dopiero siódma trzydzieści. Zauważyłam że Ji Yonga nie ma w łóżku, więc wstałam i udałam się do pokoju Yui. Otworzyłam drzwi od pokoju, i zobaczyłam jak mój mąż kołysze ją na rękach.
-Obudziła cię? - zapytał z troską.
-Tak, myślę że jest głodna. - klęknęłam przed nimi, i pogłaskałam ją po główce.
-Dobrze, to masz ją. - podał mi córkę i wstał z siedzenia, bym ja mogła usiąść i spokojnie ją nakarmić.
-Ciii... - zaczęłam teraz ja małą kołysać. Ji cały czas się uśmiechał, i patrzył na nas troskliwie.
-Dobrze kochanie, ja idę do kuchni zrobić nam śniadanie. Wołaj jak coś. - pocałował mnie, a następnie Yui w czoło, i zniknął za ścianą.
-No dobra. Trzeba cię nakarmić, bo pewnie głodna jesteś. - powiedziałam do siebie. Córeczka patrzyła na mnie cały czas, nie spuszczając mnie z oka.

***

-Co na śniadanie? - przytuliłam go od tyłu.
-Naleśniki z truskawkami, my Lady. - cmoknął mnie w policzek.
-To dobrze. Ale chodź na chwilkę do salonu, musimy porozmawiać. - wzięłam go za rękę, i posadziłam na kanapie.
-To... O czym chcesz porozmawiać? - zapytał.
-Bo, dawno tego nie robiliśmy... - usiadłam na jego kolanach, a on patrzył na mnie podniecony.

 - usiadłam na jego kolanach, a on patrzył na mnie podniecony

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Mhm, rozumiem. To czego Pani Kwon sobie życzy? - uśmiechnął się zadziornie.
-Pana. - i pocałowałam go namiętnie w usta. Ji przez chwilę nic nie robił, ale po chwili odwzajemnił pocałunek, i położył swoje ręce na moją talię przyciągając mnie jednocześnie do siebie.
-Ale... Co z dzieckiem? - mówił między pocałunkiem.
-Śpi. A teraz... Kontynuujemy to. - całowałam go po szyji, a z szyji trafiłam na guzik jego koszuli.
-No dalej. - klepnął mnie mocno w tyłek, tak że jęknęłam. Ji Yong miał z tego satysfakcje, i dawał mi coraz mocniejsze i bolesne klapsy.
-J - Ji! - jęczałam.
-O nie, teraz to ja dominuje. - przewrócił mnie na kanapę, i zerwał ze mnie moje spodenki i koszulkę.

***

Ja, Ji Yong i Yui poszliśmy na zakupy. Ja oczywiście byłam już w sklepie sportowym i dobierałam sobie buty, a Ji kupował również buty, ale dla naszej królewny.
-Claudia! - krzyknął.
-Co?
-Chodź tu na moment!
-Mówisz jak mój tata...
-No chodź! - tupnął nogą. Hah, jaki on uroczy... Postanowiłam iść sprawdzić czy coś się stało. Ale to był na szczęście fałszywy alarm. Mój mąż trzymał na rękach Yui z kupionymi bucikami.

 Mój mąż trzymał na rękach Yui z kupionymi bucikami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Patrz jakie piękne

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Patrz jakie piękne. Sam je wybrałem. - powiedział z dumą.
-Są śliczne. - podeszłam do niej, i pocałowałam ją w policzek. Mój ukochany coś burknął pod nosem, ale gdy go pocałowałam w usta uspokoił się.
-Ty mój zwierzaku. - zaśmiałam się.
-Zwierzakiem to ja jestem w łóżku. - przygryzł dolną wargę. Ludzie patrzyli na nas jak na idiotów, a mi zrobiło się wstyd.
-Cicho bądź. - spuściłam głowę w dół.
-No co? Prawdę mówię. Ej, widzisz ten mały stoliczek?
-No.
-Chętnie bym cię tam posuwał. Dwadzieścia cztery godziny byś jęczała z bólu. Na początku z rozkoszy, ale później...
-Skończ! - położyłam palec na jego usta, dając mu jasno do zrozumienia by przestał. No nawet kasjerka się śmiała... Ugh!!
-Państwo kupujecie te buciki? - zapytała roześmiana.
-Tak, ja płacę. - wyciągnął pieniądze i dał kasjerce.
-Dobrze, dziękuję i życzę miłego dnia. - pomachała nam, a my już wyszliśmy.

Pożądliwa Miłość 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz