Rozdział 6

365 20 2
                                    

*po trzydziestu minutach.*
-To było... Takie dzikie. - dyszałam.
-Wiem, było zajebiście. A teraz... Wstawaj i popraw się. - popatrzył na mnie romantycznym wzrokiem. Zrobiłam jak kazał, szybko wstałam z kanapy i poprawiłam sobie sukienkę. Czułam z tyłu jego wzrok, na co lekko się zarumieniłam.
-Ji Yong?
-Hmm?
-Idziemy?
-Jasne. - zapiął sobie spodnie, i wyszliśmy z domu.

*na wieczorze panieńskim.*
-Dawaj! Pij! - szarpała mnie Lena.
-Kurwa.... Zaraz pawia puszczę. - złapałam się za brzuch.
-Nooo.... Masz oka - oka - okazję, by się ostatttatni raz wyszaleć. Pij! - podała mi następny kieliszek. Wzięłam go ledwo co do ręki, i przechyliłam.
Jutro mam poślubić mojego ukochanego mężczyznę, który był dla mnie całym światem. Byłam niezwykle szczęśliwa i chciałam żeby stało się to jak najszybciej, dlatego nie cieszyłam się za bardzo na mój wieczór panieński. Szczególnie, że moje przyjaciółki zwykle mają bardzo niekonwencjonalne pomysły, które nie zawsze mi się podobają. Wmawiałam sobie jednak, że to będzie super impreza i starałam się podchodzić do niej pozytywnie. Śpiewałyśmy, śmiałyśmy się cały czas.
-Może teraz... Taniec? - zaproponowała Nicola.
-Mhm.. - wstałyśmy wszystkie z krzeseł i ruszyłyśmy na parkiet.
Moje ruchy były niezwykle ponętne i seksowne, wiedziałam, że przyciągam wzrok wielu mężczyzn, ale nie potrafiłam przestać.
-Uuu, kochana masz branie. - dała mi klapsa w tyłek, na co ja wybuchłam głośnym śmiechem.
-Wiem. - nie przestawałam tańczyć, i poruszałam się coraz bardziej seksownie. Mężczyźni tylko się patrzyli na mnie pożądanym wzrokiem, jak jakieś zwierzęta. Nagle zauważyłam za sobą jakiegoś chłopaka, był Azjatą. Na moje oko miał jakieś trzydzieści lat.
-Zajebiste szyny. - szepnął mi do ucha.
-Nie dla ciebie. - popchnęłam go na koniec parkietu, na co on zaśmiał się nerwowo i po chwili znów stał za mną.
-Uparta, lubię takie. - ścisnął mi pośladki, na co warknęłam ze złości.
-Spiepszaj. To jest mój wieczór panieński, i żaden dupek nie będzie mi go nie spierdoli. - popatrzyłam na niego.
-No ale po co te nerwy? Złość piękności szkodzi. - pogłaskał mnie po policzku. Co za dupek! Brzydze się takimi jak on.
-Spierdalaj! - kopłam go tak gdzie facetów najbardziej boli, i odeszłam bez słowa. Znów usiadłam przy barze, i poprosiłam o kieliszek wódki. Byłam tak pijana, że miałam mroczki przed oczami. Zamknęłam na chwilę oczy, i poczułam jak upadam na podłogę.

Pożądliwa Miłość 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz