Rozdział 1

2.7K 87 3
                                    

Minął już rok odkąd zostałam przywieziona do Akademii przez Dymitra.
Strażnik ze strażnikiem nie może łączyć się w związki. Dlatego nie mogłam być z moim ukochanym, choć szczerze go kochałam.
Nie wiem co on do mnie czuje, co pogarsza sytuacje... Jest zbyt poważny by przyznać się co w głębi siebie czuje.
Nazywam się Rosemarie Hathaway. Wszyscy mnie znają... Szczególnie za mój cięty język i częste przebywanie u dyrektorki.
Nie byłam słaba, co świadczyło o tym, że zawsze wygrywałam walki zarówno słowne jak i fizyczne.
Mój mentor miał ze mną naprawdę ciężko... Często mu współczuwałam.
Ten pech, aby mnie uczyć przypadł Dymitrowi. Miał nie tylko uczyć mnie sztuk walki, musiał mnie uczyć jak powstrzymać mój temperament, dlatego często zamiast treningu robił mi lekcje typu Zen.
Choć dobrze wiedział, że go nie słucham, to on i tak musiał to robić.
Zawsze twierdził, że dzięki tym lekcjom słucha własnego głosu...
A kiedy prosił mnie o powtórzenie, to zazwyczaj mówiłam takim językiem, że zawsze było tak, że wzdychał i zrezygnowany kończył lekcje.
Unikał mnie. Jakbym miała jakąś ciężką chorobę zakaźną. Mówił do mnie tylko podczas zajęć, choć nie zawsze. Często mi kazał mówić, aby sprawdzić co się nauczyłam. Byłam trochę załamana, że go nie pociągam... Byłam smutna przez cały czas, a najczęściej na naszych treningach. Pewnego dnia, kiedy szłam do szatni się przebrać, nie zauważyłam Dymitra. Szybko wskoczyłam w luźne spodnie i wciągnęłam na siebie bluzkę. Odwróciłam się i wtedy go zauważyłam,siedział na macie i mnie obserwował, zazwyczaj w takim momencie zrobiłabym mu riposte, albo po prostu zaśmiałabym się i zaczełabym krytykować. Jednak nic nie powiedziałam, ani się nie uśmiechnęłam, po prostu usiadłam na ławce i czekałam co mój mentor zrobi. Było jeszcze 5 minut do treningu. Postanowiłam związać włosy w kucyka i zrobić sobie rozgrzewkę.
Zaczęłam biegać wokół sali. Robiłam piąte okrążenie, kiedy nagle Dymitr zerwał się z miejsca i ruszył w moim kierunku. Kiedy go mijałam przyśpieszyłam bieg, ale niestety niezbyt szybko to zrobiłam, ponieważ złapał mnie za nadgarstek. Nagle zainteresowałam się moimi butami, jakbym je pierwszy raz zobaczyła.
Dymitr wolną ręką podniósł moją brodę, abym spojrzała, w te jego cudowne oczy.
Jednak tego nie zrobiłam. Po prostu odwróciłam głowę. Wiedziałam, że nie mogę z nim być, bo to było niedozwolone, więc nie chciałam się angażować, choć naprawdę bardzo chciałam rzucić mu się w ramiona i pocałować jego usta.
- Rose.. - powiedział z tym swoim przepięknym rosyjskim akcentem...
Zadrżałam, choć nie było mi zimno. Było w tym tyle smutku, jakby niezrozumienia. Jego ton wskazywał na to, że się o mnie martwi.
- Co się z tobą ostatnio dzieje? - spytał, a jego ton głosu wskazywał, że wymaga ode mnie szczerej odpowiedzi. A co miałam powiedzieć? Prawdę? On i tak ją znał..., więc nie wiem po co się pytał. Milczałam...
- Mi możesz powiedzieć.. - powiedział, choć nie musiał tego mówić, bo dobrze o tym wiedziałam, że mogę mu zaufać - Jeśli ktoś Ci dokucza... To wiedz, że zajmę się tym- wiedziałam, ale nie chciałabym być w skórze tego, kto by mi dokuczał.
- Muszę dokończyć trening...- odparłam stanowczym tonem strażnika, przez ostatnie tygodnie zdarzało mi się często używać tego tonu, po tym jak Lissa została porwana, trochę wydoroślałam. Wyrwałam z jego uścisku mój nadgarstek i wróciłam do biegania. Dymitr został w miejscu z kamienną twarzą, kiedy znowu biegłam, przerzucił mój ciężar ciała, tak, że znalazłam się na podłodze, a on na mnie.
- Roza- tak moje imię brzmiało w języku rosyjskim, byłam trochę zaskoczona, że tak bardzo chciał wiedzieć, co się ze mną dzieje..., ale przecież nie mogłam pokazać przed nim mojej słabości. Chcąc nie chcąc zaczęłam płakać, zaskoczony Dymitr odsunął się ode mnie. - Rose, co z tobą? - teraz jego głos się łamał
Nic nie odpowiedziałam, więc Dymitr mnie przytulił... Było pięknie, lecz ja nie mogłam robić sobie nadziei, więc odkleiłam się od niego.
- Ty... Nic nie rozumiesz - tylko tyle zdołałam powiedzieć. Szybko podniosłam się na nogi, Dymitr po chwili uczynił to samo.
- To mi wytłumacz... - powiedział z niecierpliwością w głosie, nie miałam wyjścia i tak prędzej czy później, dowiedziałby się prawdy... A potem cała reszta sama wyleciała mi z ust...

Akademia Wampirów//SkończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz