Rozdział 15

483 28 2
                                    

( Rose)
Po tym jak strzygi mnie porwały, byłam świadoma co się dzieje, jednak potem zemdlałam...
To wszystko przez walkę...
Kiedy się obudziłam czułam, że boli mnie każdy mięsień, a jakikolwiek ruch sprawia, że już kompletnie nie mam siły...
Otworzyłam oczy...
Znajdowała się w ciemnym pomieszczeniu... Zauważyłam na przeciwko mojego więzienia, małe okno, przez które wciskały się promyki słońca. Padały lekko na pomieszczenie, w którym mnie zamknęli... Jednak na łóżko, nie dosięgały... Dlatego
wydawało mi się ciemno...
Czułam się okropnie...

( Dymitr)
Nie mogłem w to uwierzyć, że przez moją głupotę straciłem moją ukochaną... Mogłem walczyć, lecz było ich za dużo i porwały moją Rose...
Nadal wiedziałem na tym głupim krześle, w końcu ktoś przyszedł i uratował mnie z opresji...
Kiedy chciał zapytać co się stało, rzuciłem mu tylko, że porwano nowincjuszkę Hathaway... A kiedy chciał o coś jeszcze spytać, ja całkowicie go zlekceważyłem... Liczyło się tylko życie mojej Rozy. Wsiadłem do samochodu, w poszukiwaniu śladu, po kilku kilometrach zatrzymałem się i oparłem głowę oraz ręce na kierownicy...
Dlaczego ona? Tylko to mnie obchodziło...
Nie mogli się uczepić kogoś innego?
Wiem o tym, że kłopoty są przez nią wychwytane niczym magnes...
No dobrze, ale przecież to nie wiele znaczyło... Wiedziałem tak jeszcze parę minut i ruszyłem w drogę powrotną do akademii...

( Rose)
Nie ruszałam się z miejsca. Miałam przynajmniej taki zamiar, ale oczywiście ja przyciągałam jak magnes kłopoty... Więc wiedziałam, że prędzej czy później i tak ktoś tu przyjdzie. I się nie pomyliłam...
- No widzę, że się obudziłaś... - w drzwiach stała strzyga, która kiedyś była morojem...
- Czego oni ode mnie chcą? - spytałam wściekła...
- Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie...- odpowiada strzyga...
Nie mówi nic więcej, tylko bezczelnie zrzuca mnie z łóżka, a ja wydobywam z siebie cichy okrzyk bólu.
- A teraz Rose, pójdziesz ze mną... - mówi i pociąga mnie do góry pod ramię.. Powodując tym samym kolejną fazę bólu...
Niechętnie wstaje i idę obok niego...
- Powiedz mi, co oni chcą wiedzieć... Proszę... - błagam go osłabiona całą tą sprawą z tym porwaniem.
- Nie bądź niecierpliwa - karci mnie strzyga i mocniej uciska moje ramie... Przez co potykam się i upadam. Znowu myślę, że zaraz zemdleję... I jak zwykle nie myle się...,widzę czarne plamy i pogrążam się w tą czerń...

( Dymitr )
- Trzeba wyruszyć w poszukiwaniu Rosemarie... - mówi Lissa
- Ja się tego podejmę... - mówię cicho, lecz tak stanowczo i poważnie, że nikt by nawet nie śmiał mi się sprzeciwić...
- Dobrze. W takim razie wyznaczam strażnika Bielikowa i chętnych strażników, mam nadzieję, że ją znajdziecie...
Nie ukrywając też miałem taką nadzieję...
Trzeba było rozpocząć poszukiwania i to możliwie najszybciej jak się dało... Rose mogła się już wykrwawiać na śmierć, albo co gorsza mogła już... Nie... Ona jest za silna... Da radę... Przeżyje... A przynajmniej będę w to głęboko wierzył...

Akademia Wampirów//SkończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz