Rozdział 2

1.5K 64 6
                                    

- Dymitr, słuchaj... Dobrze wiesz o co chodzi. Jest mi smutno, ponieważ nie mogę być z tobą... Nawet nie wiem co ty do mnie czujesz, jeśli coś w ogóle czujesz. Nie mogę zapomnieć tego, co Victor zrobił Lissie, ale wolę już nie żyć, niż żyć bez ciebie, ale zresztą pewnie to cię nie obchodzi. Jestem załamana to tyle.. - powiedziała to co czułam, przez chwilę myślałam, że Dymitr wybuchnie śmiechem, jednak tego nie zrobił.
- Dziękuję, że mi powiedziałaś prawdę... Nawet Stan zastanawiał się, co się z tobą ostatnio działo. Przecież, wiesz, że nie możemy być razem... Porwanie Lissy na ciebie wywołało to co dobre, czyli oddanie się do końca morojowi. A żyć musisz... Nie załamuj się niepotrzebnie - powiedział takim tonem jak lekcję Zen. Nie wspomniał nic o swoich uczuciach... Tak jak zawsze najlepiej unikać trudnych tematów.
Westchnęłam...
- Dziękuje za lekcje typu Zen. - mruknęłam, a Dymitr zaśmiał się mimowolnie...
- Koniec na dziś! - powiedział śmiejąc się.
Tylko on się śmiał, natomiast ja nie widziałam w tym nic śmiesznego, przynajmniej nie w tej chwili. Kiedy ja otwieram serce i mówie mu o swoich uczuciach. On po prostu zamyka uszy, by udawać, że tego nie słyszy.
Znowu się przebrałam, choć wiedziałam, że stoi praktycznie za mną...
-Rose... - powiedział kiedy już miałam opuścić salę - do zobaczenia na popołudniowym treningu...
Wcześniej jakbym się dowiedziała o dodatkowym treningu pewnie wydarłabym się na całą szkołę, a teraz po prostu kiwnęłam głową.
Ruszyłam w stronę do mojego pokoju.
Już od dłuższego czasu zastanawiam się jak ze sobą skończyć.
Miałam przygotowane tabletki... Wystarczyło je tylko wypić...
Dzisiaj- stwierdziłam, że to najlepszy czas. Wzięłam wodę z lodówki.
Nasypałam na rękę z dwadzieścia takich tabletek. Usiadłam na sofie, w moim pokoju i właśnie miałam brać tabletki do ust, gdy nagle...
Nagle do mojego pokoju wpadł zdyszany Dymitr. Widząc co zamierzałam zrobić, podbiegł do mnie w zaledwie dwóch susach i usiadł obok mnie.
- Roza... Co ty wyprawiasz? - spytał z nutką smutku i gniewu.
Wziął tabletki z mojej ręki i wrzucił je spowrotem do pudełka.
- Czyś ty do reszty oszalałaś? - spytał, a jego głos zdawał się płakać- Naprawdę chciałaś się zabić?! Ale dlaczego!? Pomyślałaś o tym jak ja będę się czuć, jak poradzi sobie z tym Lissa,  czy twoi znajomi? Pomyślałaś o tym? - potrząsnął mną, jakby chciał mnie wyrwać z tej decyzji, lecz ja już ją podjęłam. Nie myślałam o tym jak inni będą się czuć, a w szczególności on.
- I tak ty byś się nie przejął. Lissa dałaby sobie radę, a znajomych mam w dupie...- powiedziałam trwając nadal twardo przy swoim.
- Ja bym się nie przejął?!- teraz to już był wyraźnie rozzłoszczony, wziął mnie za nadgarstki i odwrócił bym na niego spojrzała. Nachylił się i pocałował mnie w usta. Byłam zaskoczona, tym nagłym przejawem jego uczuć. - Przejąłbym się i to bardzo... Nie umiałbym żyć, bez ciebie. - powiedział, a ja się rozpłakałam i to na dobre
- Naprawdę? - spytałam zaskoczona, - myślałam, że mnie unikasz... - powiedziałam pomiędzy płaczem
- Bo unikałem, myślałem, że jak się od ciebie odsunę to przestaną Cię kochać, że ty o mnie zapomnisz, jednak bardziej cię skrzywdziłem. Doprowadziłem cię do takiego stanu, że chciałaś się zabić, bo myślałaś, że nic do Ciebie nie czuję, a to nie prawda. Ja Cię kocham Rose... - powiedział, to z takim uczuciem, jakby wystawiał swoje serce na talerzu dla mnie. Dla zwykłej uczennicy.. I w końcu wyznał prawdę, taką prawdę jaką chciałam usłyszeć. Przyznał, że mnie kocha. Rozpłakałam się jeszcze bardziej, ale nie ze smutku tylko z radości.
- Dymitr nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Ja Ciebie bardzo kocham. Nawet nie sądziłam, że możesz się zakochać w zwykłej uczennicy...
- Ty i zwykła? Ty jesteś niesamowita, wyjątkowa, niespodziewana, chciałbym cię odkrywać do końca życia...
- Pochlebiasz mi...- uśmiechnęłam się pierwszy raz od dłuższego czasu
- Widzisz, jak łatwo sprawić, byś się uśmiechnęła.- powiedział i pogłaskał palcem mój mokry od płaczu policzek. Znowu mnie pocałował tym razem dłużej i bardziej namiętnie.
Potem wziął mnie na ręce i przycisną moją głowę do swojego torsu.
- Obiecaj, że mi tego, więcej nie zrobisz, że już nigdy nie odbierzesz sobie życia...
- Obiecuje...

Akademia Wampirów//SkończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz