62

1.4K 48 10
                                    

30.06.2016

Spanikowana chciałam po prostu stamtąd zniknąć. Już miałam brać nogi za pas, ale on przesyłał coraz to nowsze wiadomości.

Idę do ciebie

Idę do ciebie

Idę do ciebie

Chciałam się tylko zapaść pod ziemię, czy to naprawdę aż tak dużo?

Pieprzyć go.

Dyskretnie zarzuciłam na głowę kaptur szarej bluzy, wyszłam z kolejki i wmieszałam się w przechodzących obok grupę ludzi. Chyba zadziałało.

- Rubby?

Nie kurwa, nie zadziałało.

Zatrzymałam się dopiero kiedy czyjaś ręka zacisnęła się na moim ramieniu. Moje serce przyspieszyło rytm. Dlaczego? Tego nie wiem. Ale poczułam nagły przypływ odwagi i duży skok adrenaliny. Skąd? Tego też nie wiem.

- Naprawdę myślałaś, że uciekniesz? - usłyszałam jego ciche prychnięcie.

Głos miał niski i mówił dość niewyraźnie. Bałam się tylko jednego; że będzie na mnie patrzył z góry. Jak na kogoś, kto na nic nie zasługuje, jak na kogoś gorszego.

Wzięłam się w garść i odwróciłam w jego stronę.Śmiało popatrzyłam mu w twarz, za co przybiłam sobie mentalną piątkę.

Wyglądał tak jak na tych wszystkich zdjęciach z internetu. Dziurka w brodzie, wąskie usta, śmieszny, ale prosty nos, niebieskie oczy i brwi lekko ciemniejsze od farbowanych blond włosów. Może kiedyś zrobiłoby to na mnie wrażenie, ale nie teraz.

Aha okłamuj się dalej.

Założyłam ręce na piersi i spojrzałam na niego wyczekująco.

- Więc RubbyScream co tu robisz?

Dlaczego miałabym ci to powiedzieć NiallOfficial ? - uniosłam jedną brew,

- Na żywo jesteś równie denerwująca. - stwierdził przewracając oczami.

- Trzeba było pozwolić mi odejść. - rzuciłam i naprawdę nie wiedziałam, dlaczego nie potrafiłam być dla niego miła. Albo wiedziałam: BO CHOLERNIK JEDEN WIEDZIAŁ O MNIE ZDECYDOWANIE ZA DUŻO.

- Nie tak wyobrażałem sobie to spotkanie. - powiedział po chwili ciszy i popatrzył na mnie z nieodgadnioną miną.

- Nie zawsze dostajemy to czego chcemy. - wzruszyłam ramionami, a na jego twarz wpłynął złośliwy uśmieszek, przez co wiedziałam, że zaraz powie coś głupiego.

-Nie uderzysz mnie, ani nie dasz buzi? - rzucił zaczepnym głosikiem. Wiedziałam. Skrzywiłam się na jego słowa.

-Nie zasłużyłeś na żadną z tych rzeczy. Chciałam coś zjeść, ale musiałeś się napatoczyć.

Z utęsknieniem spojrzałam w stronę KFC. Kiedy wróciłam wzrokiem do blond pajaca, ten podniósł rękę na wysokość mojej twarzy i wyciągnął ją w moją stronę. Całkiem odruchowo zrobiłam krok w tył. Była to automatyczna reakcja mojego organizmu, na wspaniałomyślne działania mojego ojca. Szlag. Nauczyłam się nad tym panować, ale teraz byłam na to całkiem nieprzygotowana. Za dużo dzieje się na raz. Czułam, że robię się czerwona.

- Nie będziesz mnie dotykał. Jeszcze przeniesiesz mi jakąś chorobę. - powiedziałam, żeby nie wyszło aż tak dziwnie.

- Chciałem tylko ściągnąć ci kaptur.-  głos miał wyprany z emocji, więc odważyłam się przenieść oczy na jego twarz.

Cholera martwił się.

- Po co? - zapytałam, a on popatrzył na mnie jak na idiotkę.

Bardzo diametralna zmiana mimiki twarzy, że tak powiem. Westchnęłam i odsłoniłam twarz. Zaczął się na mnie gapić, ale to było do przewidzenia. Nie pesząc się poczekałam aż skończy, ale kiedy ciągle milczał zniecierpliwiłam się.

- Wiem, że jestem ładna, ale może wystarczy. Zrób sobie zdjęcie, będzie na dłużej.

- Masz wybujałe ego. - prychnął.

- Spokojnie, na pewno mniejsze niż ty. - mrugnęłam jednym okiem, co wywołało lekki uśmiech na jego ustach.

- Nie obrażaj mnie, stoisz przed swoim idolem.

- Nie jesteś moim idolem. I nic nie daje ci taryfy ulgowej. - rzuciłam mu znudzone spojrzenie, natomiast on miał na ustach głupi uśmieszek.

- Szczerze myślałem, że taka odważna jesteś tylko po drugiej stronie ekranu. - w jego głosie usłyszałam pewien podziw i uznanie.

- Nie jestem jedną z tych osób, która udaje kogoś kim nie są. - powiedziałam i spuściłam wzrok na buty.

Ty przed wszystkimi udajesz.

Odchrząknęłam i już miałam mówić, że muszę iść, ale chłopak odezwał się pierwszy.

- Czy ty kiedykolwiek się uśmiechasz? - zapytał, czym kompletnie mnie zdezorientował.

- Rzadko. -burknęłam zbita z tropu. - A czy ty kiedykolwiek przestajesz się uśmiechać? - odbiłam piłeczkę.

- Rzadko. - odparł wesoło, na co przewróciłam oczami.

- Taa fajnie. Muszę coś zjeść. Część, pa, nie do zobaczenia. - rzuciłam na jednym wydechu i odwróciłam się na pięcie z zamiarem odejścia, ale on dorównał mi kroku.

-Pójdę z tobą. Jeszcze nie skończyliśmy rozmawiać. I myślę, że masz mi do wyjaśnienia kilka kwestii.

O chuj. Będzie grubo.

****
Yooo jutro poniedziałek :d
*łącze się w bólu z każdym, kto idzie do szkoły*

Tweeting with Niall || N.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz