05.07.2016
-Dzięki.- powiedziałam w końcu, kiedy byliśmy już w połowie drogi.
-Niby za co?- zerknął na mnie.
-Dobrze wiesz.
-Nie, nie wiem.
-Niall, nie jestem osobą, która otwarcie mówi o swoich uczuciach.
-Tego jestem świadomy, więc próbuje to z ciebie wydusić.
Rzuciłam mu posępne spojrzenie i postanowiłam, że nie powiem już ani słowa.
-Gdzie mam jechać?
I to by było na tyle...
-Dovehouse Street przy Kings Road.
-To ta ulica zawalona blokami?
-Ta...
-Dlaczego nie przeniosłaś się wcześniej? Minęło kilka dni odkąd, podobno, wszystko załatwiłaś.
-To dość skomplikowane. Miałam pewne problemy w pracy.
-W pracy?
-Nie chcesz wiedzieć jakiej.- posłał mi spojrzenie, po którym wiedziałam co sobie myśli.
-Jezu, nie sprzedawałam się.
Nie skomentował tego.
-Więc... jaką robotę będziesz mieć teraz?- zapytał po chwili.
-Będę barmanką w pobliskim klubie.
-O, będę mieć darmowe drinki.-zaśmiał się.
-Albo będziesz dawał mi wysokie napiwki.
-Albo będziesz dawał mi wysokie napiwki.- przedrzeźniał mnie, mówiąc piskliwym głosem.
Uderzyłam go w lekko w ramię.
W dalszej jeździe natrafiliśmy na kilka korków, ale nudy nie było, bo blondyn robił wszystko, żeby mnie zdenerwować. Kutasiarz jeden.
Gdy wreszcie zatrzymał się przy czerto piętrowym budynku z cegły, odetchnęłam z ulgą. Mam go już serdecznie dość.
-Okeeey...-przeciągnęłam, przez co spojrzał na mnie.
-A teraz odwdzięcz się, za to, że dla ciebie przyjechałem cały Londyn.
-Niby jak?
Ułożył usta w dzióbek i wskazał palcem na policzek.
-No chyba ci się w jajcach poprzewracało.- parsknęłam - Możesz co najwyżej dostać z liścia. Otwórz mi bagażnik, muszę zabrać rzeczy.
Nie czekając na odpowiedź, wyszłam z samochodu. Dobiegł do mnie jego śmiech, a potem sam opuścił pojazd.
Po chwili stał przy mnie trzymając w ręce moją torbę.
Westchnęłam i bez słowa wyszłam do budynku.
Skierowałam się do czegoś w stylu recepcji, gdzie odebrałam klucze. Pokonałam schody prowadzące na trzecie piętro i zatrzymałam się przy drzwiach numer 25.-Okej. To jest to.- mruknęłam sama do siebie i po odpowiednim użyciu klucza, wkroczyłam do środka.
Odwróciłam się w stronę Nialla, lecz on ciągle stał w progu. Posłałam mu pytający spojrzenie.
-Nie mogę wejść. Za jakąś godzinę mam spotkanie, a muszę jeszcze dotrzeć do domu.
-Jest! A już myślałam, że będę musiała znosić cię jeszcze dłużej.- rzuciłam, przez co przewrócił oczami.
Odebrałam od niego mój cały dobytek.
-To pa. Nie do zobaczenia.- pomachałam mu ze sztucznym uśmiechem.
- Ej, ale masz tu wifi?
- Taa...
- To pa, barmaneczko. - powiedział ze złośliwym uśmieszkiem i pognał w dół.
Wyrzuciłam z siebie wiązankę przekleństw dotyczącą jego osoby, choć i tak nie mógł tego usłyszeć.
Zamknęłam drzwi i weszłam do salonu.
Teraz pozostało mi tylko urządzić się w moim własnym, małym M.
-----
Ja wale, ale mnie tu dawno w uj nie było o.O jakieś 4-5 dni czy coś :O ale spokojnie, spokojnie: powróciłam ^^Rozdział jest strasznie nudny, ale nie wiedziałam co napisać :p
Następne powinny być lepsze, mam nadzieję xd
CZYTASZ
Tweeting with Niall || N.H. ✔
Fanfiction@NiallOfficial: Twój środkowy palec urósł :o @RubbyScream: Za to twój mózg się skurczył @NiallOfficial: Ty masz chamskość we krwi @RubbyScream: Opss @RubbyScream: Nil słodziaku powiedzieć ci coś? @NiallOfficial: Uu ostro się zaczyna, dajesz @RubbySc...