84

1.4K 50 14
                                    

13.07.2016

Rano powoli zaczęłam wracać do świata żywych. Dlaczego zawsze jestem taka przyćpana?
Leżałam na prawym boku w dość niewygodnej pozycji. Zaczęłam wiercić się w miejscu, żeby jeszcze bardziej zatopić się w tej cieplutkiej pierzynie.
Znieruchomiałam, kiedy obca ręka ścisnęła moje biodro.

-Przestań, bo zaraz stracisz swoje dziewictwo.- Niall zamruczał z rozbawieniem, tuż za moim uchem.

-Ty lepiej bój się o własną cnotę.- zaczęłam śmiać się tak bardzo, że aż mi łzy poleciały. Kiedy skończyłam, spostrzegłam, że blondyn ciągle patrzy w moją stronę- No co?- zapytałam.

-Nic, po prostu lubię twój śmiech.

-Oh.- wydusiłam, nie przyzwyczajona do komplementów i to z jego strony.

Ciągle mam wrażenie, że wszystkie wydarzenia od upicia się, są pieprzonym snem, z którego zaraz się obudzę.

-Powiedz to jeszcze raz.- poprosił z uśmiechem, a jego radosny nastrój udzielił się także mi.

-Nie wiem jak to wtedy ujęłam, ale kocham cię, Niall.

-K-kochasz?-zapytał już bez uśmiechu, a moje serce przestało bić- Kurwa mać, też cię kocham. Bardzo.

Złączył nasze usta, sprawiając, że poczułam jakbym spadała z klifu. Oparłam ręce o jego klatkę piersiową i poczułam naprawdę szybko bijące serce.

Cholera. On mówi tak samo poważnie jak ja.

Przez kolejne 5 minut leżeliśmy przytuleni, a jakiekolwiek słowa były dla nas zbędne.

Już prawie spałam, kiedy poczułam, jak Niall delikatnie zsuwa moją głowę ze swojego ramienia. Nie okazałam mojej czujności i zostawiłam oczy ciągle zamknięte.
Myślałam, że już wyszedł, kiedy poczułam jego dłoń na moim policzku. Pogłaskał go lekko, zapewne bojąc się, że może mnie "obudzić".

Frajer. Frajer, który mnie kocha. O boże.

-Kto by pomyślał, że w moim sercu zagnieździ się najbardziej wkurzająca osoba na świecie.- mruknął sam do siebie- A tak poza tym, to wiem, że nie śpisz Rubby.- zachowałam zimną krew- Ru, wiesz, że się rumienisz?

Nadal nie reagowałam.

-Tak się chcesz bawić?

W momencie poczułam jego ciężar na swoich biodrach. Otworzyłam szeroko oczy.

-Śpiąca królewna się obudziła, co?

Jego ręce zakradły się do moich boków i stało się to czego tak nienawidzę. Od zawsze miałam straszne łaskotki i nie wiem czy on był tego świadomy, ale sprawiał, że nie mogłam złapać oddechu.

-Niall! Kutasiarzu przestań!- chciałam zabrzmieć gniewnie, ale to trochę trudne, kiedy nie możesz przestać się śmiać.

-Chyba znalazłem świetną torturę.

-Jesteś okropny.

-Jesteś okropny.- przedrzeźniał mnie.

-Przestań.

-Przestań.

-Jestem idiotą.

-Tak, jesteś idiotą.-roześmiał się, a ja przewróciłam oczami.

-Nilll... jestem głodna.

-Ja też. Zrobię śniadanie.

Wstał, a ja postanowiłam zostać w łóżku.

-Tak, zrób.

-O nie! Ty idziesz ze mną.- zawołał, kiedy przejrzał moje zamiary.

Marudząc pod nosem zwlekłam się z materaca. Blondyn zmierzył mnie wzrokiem, przez co sama spojrzałam na swój ubiór. Miałam na sobie spodenki Nialla i swoją wczorajszą koszulkę, która tak na marginesie, była cholernie pomięta. Wzruszyłam ramionami i nie czekając na Horana, ruszyłam do drzwi.

-Czekaj!- stanęłam w miejscu i spojrzałam na niego- Ubierz to.

Wcisnął mi w ręce jakiś materiał i wyszedł z sypialni zanim zdążyłam zaprotestować.

-Serio?- zapytałam samą siebie, kiedy spostrzegłam, że jest to jego koszulka. Z napisem Horan na placach.

Uśmiechnęłam się szeroko i zamieniłam t-sherty. Nie wierzę we własne szczęście.

Powoli zakradłam się do kuchni i stałam chwilę w progu. Mogłam w spokoju popatrzeć na gotującego dla mnie Nialla, który śpiewał coś pod nosem.
Chciałam zakraść się i go przestraszyć, ale jak to ja, musiałam walnąć nogą w krzesło.

-Co ty wyprawiasz?- zapytał odwracając się w moją stronę.

-Nie ważne...

-Leży idealnie. Jeszcze lepiej, niż sobie to wyobrażałem.

-Wyobrażałeś to sobie?- zaczęłam się śmiać, równocześnie masując obolałą stopę- A poza tym, jest za duża o 2 czy 3 rozmiary.

-Oh, zamknij się.-przewrócił oczami.

Usiadłam na blacie szafki, tak żeby mieć świetny widok na jego ręce.

-Cooo robisz?

-Ryż z warzywami.

-Wow, dziwne śniadanie.

-Ru, jest pora obiadowa.

Ru, Ru, Ru, Ru, Ru. Uwielbiam, kiedy zdrabnia moje imię.

-Przestań zdrabniać moje imię.- rzuciłam z przekąsem (wtf?), po czym spojrzałam za okno. Całe podwórko było zalane słońcem.

Przez kilka minut po prostu patrzyłam jak robi jedzenie i dla zabicia czasu, droczyłam się z nim.

-Oh zapomniałbym.- odstawił wszystkie rzeczy i rozszerzył moje kolana, żeby móc stanąć pomiędzy nogami. Zaskoczona jego gestem, nabrałam więcej powietrza.

-Tak?-udało mi się wydusić bez zająknięcia.

-Rubby... masz drugie imię?

-Co? (Wat? xd)

-Masz czy nie?

-Mam...

-To powiedz.

-Nie.

-Dlaczego?

-Bo jest głupie.

-Mam na imię Niall, głupszego nie może być.

-A to też fakt.- zaśmiałam się- Okej, Rossemary.

-Poważnie?- widziałam jak przygryza wnętrze policzka.

-Tylko spróbuj.- zagroziłam mu.

-Wracając: Rubby Rossemary Hopkins, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?- zapytał, a ja poczułam skurcze w żołądku.

-Chyba muszę się zastanowić, dasz mi kilka dni?- parsknęłam i zaraz po tym wplotłam ręce w jego włosy. Pochyliłam głowę i zatraciłam się w jego idealnych wargach. Pocałunek trwał już dobre 30 sekund, kiedy nagle doskoczył ode mnie jak oparzony.

-Kurwa, nasz obiad!

Dopiero teraz poczułam zapach przypalającego się ryżu.

Jak to jest, że przy nim zapominam o całym bożym świecie?

Tweeting with Niall || N.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz