Już dobre pół godziny leżałam na łóżku, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Jeszcze durna palnęłam to, że jestem directioner z taką pogardą, ugh... Najchętniej teraz olałabym cały świat i zamknęła się w piwnicy. Czemu nie mogę cofnąć się w czasie? Co gorsza, jak ja mam im to wytłumaczyć? Nie ma ich cztery dni, a ja w najlepsze bawię się z ich wrogami. I dokładnie wiem jak teraz muszą się czuć. Zdradzeni. Zdradzeni przez własną „siostrę". Teraz poczucie winy nie da mi spokoju...
-Dlaczego to musi być takie skomplikowane – fuknęłam, opadając twarzą na miękki koc.
Niemal nie dostałam zawału, gdy mój telefon oświadczył mi, że ktoś dzwoni. Drżącymi rękami podniosłam go i z ulgą zauważyłam numer Caluma.
-No hej – przywitałam się.
-Hej. Możesz teraz wyjść?
Spojrzałam za siebie za okno. Było już ciemno, co w sumie bardzo mnie nie zdziwiło. Nie miałam zbytnio ochoty teraz się ruszać, ale z drugiej strony świeże powietrze i rozmowa raczej mi pomogą...
-Yep. Gdzie się spotkamy?
-Za chwilę będę przy bramie.
-Okay, już się zbieram.
Rozłączyłam się i pognałam do szafy. Teoretycznie nawet się nie przebrałam od przyjścia, ale wyjście w crop topie raczej nie byłoby teraz zbyt dobrym rozwiązaniem. Wciągnęłam na siebie ciepłą bluzę z nadrukiem i łapiąc telefon, zbiegłam na dół.
-Gdzie idziesz? – krzyknęła mama z salonu, gdy wkładałam buty.
-Na spacer. Muszę się przewietrzyć, niedługo wrócę.
-Okay, pozdrów Caluma! – wystawiłam język w jej stronę, na co zaśmiała się, posyłając mi buziaka w powietrzu.
Od razu po wyjściu, odetchnęłam głęboko. Zdecydowanie tego mi było potrzeba. Szybkim krokiem udałam się do bramki, przez którą przeszłam. Od razu obok mnie zmaterializował się brunet.
-To gdzie idziemy? – spytałam.
-Park? – kiwnęłam głową. – A teraz mów, co ci się stało?
-Mi? –zmarszczyłam brwi, przypatrując się chłopakowi. – Przecież to ty cały dzień nas unikałeś.
-Zaraz ci wytłumaczę, ale mów co się stało, bo widzę, że coś nie tak.
Jakim cudem w cztery dni nauczył się rozpoznawać wszystkie moje emocje? To trochę chore, ok.
-To zaraz. Najpierw ty mów – założyłam ręce na piersi, a Cal wywrócił oczami.
-Mam dla ciebie... – zawiesił się na chwilę. – was. Mam dla was przygotowany wypad na jutro. Tylko taki problem, że nie szlibyśmy do szkoły, a twoja mama chyba się nie zgodzi... - podrapał się po karku.
-Co ty wymyśliłeś? – uniosłam jedną brew.
-Wiesz, moja ciocia ma taki domek nad jeziorem niedaleko, a akurat wyjeżdża i tak pomyślałem, że możemy w sumie tam pojechać... Tylko nie wiem czy chcesz - zaczął, a ja prawie pisnęłam i momentalnie rzuciłam mu się na szyję. Jeśli tylko się uda, to będzie najlepszy dzień od niepamiętnych czasów... Po chwili jednak przypomniał mi się jeszcze jeden drobny szczegół...
-A teraz mów, co ci się stało – przytrzymał mnie w talii tak, by teraz mieć dobry widok na moją twarz.
-Głupia sytuacja – zacisnęłam usta w wąską linijkę. – Widziałeś waszego snapa?
CZYTASZ
My team • 1D&5SOS
Fanfiction„Chciałam być mną, którą oni we mnie zauważyli. Mną bez tej piekielnej plakietki „siostry Harry'ego Stylesa", bez pięcioosobowej obstawy, bez ograniczeń, które miałam przez całe życie, bez tego, co zawsze mnie wkurzało. Bez podporządkowywania się ko...