Lekko przetarłam oczy dłońmi, ziewając cicho. Zerknęłam na zegarek i z ulgą stwierdziłam, że mam jeszcze sporo czasu. Rozejrzałam się po pokoju, próbując pozbierać swoje poranne przemyślenia. Ten dzień będzie cudowny.
Z uśmiechem na ustach podniosłam się z łóżka. Odsłoniłam rolety, wpuszczając do pomieszczenia promienie słońca i podeszłam do szafy w celu wybrania stroju na dzisiaj.
-It's now or never, don't overthink just let it go* – zanuciłam cicho, przeglądając ubrania na półkach.
-Całkiem nieźle, chociaż preferuję inną muzykę – usłyszałam znajomy głos, przez co pisnęłam. Poranny zawał - dziękuję Cal! Hood jedynie się roześmiał, podchodząc bliżej i zamykając mnie w uścisku.
-Nigdy więcej mnie tak nie strasz – powiedziałam stanowczo, na co chłopak podniósł ręce w geście obronnym. – Nie miałeś być jakoś później?
-Miałem, ale nawet twoja mama już do mnie dzwoniła, że mam cię wyciągnąć wcześniej.
-A okay – wróciłam do przeglądania ubrań, ale po chwili znowu odwróciłam się, posyłając mu zdezorientowane spojrzenie. – Skąd moja mama ma twój numer?
-Ostatnio jak byłem, to jej podałem, bo prosiła – wzruszył ramionami. – Szykuj się, a ja będę na dole, ok? – spytał, na co od razu przytaknęłam.
Złapałam dwie rzeczy z szafy i czym prędzej pobiegłam do łazienki, żeby się ogarnąć. Cały czas w głowie grała mi tamta piosenka i zgaduję, że długo się od niej nie uwolnię. Kilka minut później weszłam do kuchni, gdzie siedział Calum i Cam. Strzelam, że musimy ją odprowadzić...
-Jestem – oświadczyłam, wchodząc do kuchni. – O której masz lekcje, Młoda?
-9:15 – powiedziała, wciągając kanapki z dżemem.
-Okay, to się wyrobimy. W miarę to wygląda? – spytałam, wskazując na swój strój.
-Yep. Ale z tego, co wiem, to jestem realny – wyszczerzył się brunet, na co jedynie zmarszczyłam brwi w niezrozumieniu. Widząc moją minę, kiwnął głową na miętową koszulkę z napisem „Boys in books are just better".
-Z tego, co wiem, to nie jesteś lepszy – prychnęłam, sięgając po jabłko, które miało dzisiaj być moim śniadaniem.
-Ranisz – złapał się teatralnie za serce, ocierając niewidzialną łzę.
-Is it too late now to say sorry? – zanuciłam, śmiejąc się cicho.
-Tak – wystawił do mnie język, na co prychnęłam, wywracając oczami.
-Mama mówi, że jesteście uroczy. Ja tego nie widzę – przerwała nam Camilla, wpatrując się raz we mnie, raz w chłopaka. Posłaliśmy sobie niepewne spojrzenia, po czym jednocześnie wybuchliśmy śmiechem.
~***~
Niecałe pół godziny później zmierzaliśmy w stronę mojej dawnej szkoły, do której teraz chodzi Cam. Przez prawie całą drogę Calum niósł ją na rękach.
-Czemu nie przychodzisz do nas częściej? – spytała mała, gdy odstawiał ją na ziemię.
-Wiesz, twój brat mnie zbytnio nie lubi...
-Bo on jest głupi! Ciągle przyprowadza swoich kolegów i śpiewają głupie piosenki! Wytrzymać się nie da! – uniosła rączki ku niebu, na co oboje się zaśmialiśmy.
-Widzę, że u was wszyscy są bardzo w tym „teamie 1D" – zaznaczył cudzysłów w powietrzu, patrząc na mnie kątem oka. Przez chwilę się zmieszałam, przypominając sobie sytuację z wczoraj, co natychmiast zostało przez niego wyłapane. – Przepraszam – powiedział ciszej, otulając mnie ramieniem, na co lekko się uśmiechnęłam. W jego towarzystwie chyba nie potrafię się niczym martwić...
CZYTASZ
My team • 1D&5SOS
Fanfic„Chciałam być mną, którą oni we mnie zauważyli. Mną bez tej piekielnej plakietki „siostry Harry'ego Stylesa", bez pięcioosobowej obstawy, bez ograniczeń, które miałam przez całe życie, bez tego, co zawsze mnie wkurzało. Bez podporządkowywania się ko...