Siedziałam pod tym cholernym parapetem, mając ochotę coś rozwalić. Czy zawsze musi się coś zepsuć?! Co chwilę podnosiłam się i zaglądałam ukradkiem czy chłopak wreszcie opuścił pomieszczenie, ale bez skutku. No tak, przecież miał telefon w ręce... Ale no, kto normalny przegląda sobie internet o piątej nad ranem?!
W tym momencie mogłabym w sumie pobiec do Jess i upozorować, że nocowałam u niej, ale oczywiście ona ma wyczucie i akurat tej nocy była u kuzynki w sąsiednim miasteczku. To się nazywa mieć farta!
Fuknęłam pod nosem, podnosząc się po raz kolejny i lekko wychylając, by zlustrować pomieszczenie. Niemal nie pisnęłam z radości, gdy ogarnęłam, że Harry wyszedł, ale moja radość momentalnie spadła, gdy przypomniałam sobie, że zdążył zamknąć okno. Walnęłam się z otwartej ręki w czoło.
Otrząsnęłam się, dopiero gdy do pomieszczenia weszła kolejna osoba. Schowałam się nieco bardziej, dopiero po chwili orientując się, że to Louis. Tylko co on robi u nas w domu o piątej rano? Zmarszczyłam brwi, ale postanowiłam porozmyślać nad tym później. Zastukałam cicho w okno, a kiedy spojrzał na mnie zdezorientowany, przyłożyłam palec do ust na znak, żeby był cicho. Momentalnie pojawił się przy oknie i otworzył je, wreszcie wpuszczając mnie do środka.
-Dziękuję, wielbię cię całym sercem, ale teraz lecę na górę – powiedziałam cicho, po czym niezauważalnie czmychnęłam po schodach.
Kiedy byłam wreszcie w pokoju, wyciągnęłam świeże ubrania i poszłam wziąć prysznic. Zawsze mogę udawać, że wcześniej wstałam, prawda?
~***~
Przebrana, ogarnięta i ogólnie niewyglądająca jak trup zeszłam wreszcie na dół. Od razu poleciałam nastawić wodę na kawę, bo chociaż nienawidziłam jej całym sercem, w tym momencie jej potrzebowałam. Ledwo zakończyłam tę czynność, a usłyszałam za sobą chrząknięcie, więc szybko się odwróciłam.
-Możemy pogadać? – Lou kiwnął głową na stół, na co szybko przytaknęłam i zajęłam miejsce naprzeciwko niego. – Co ty odwaliłaś?
-To bardzo ciekawa historia! – klasnęłam w dłonie, uśmiechając się szeroko.
-Byłaś z Calumem, a ja mam cię teraz kryć? – uniósł brew, śmiejąc się cicho, na co pokiwałam głową. – To daj mi się chociaż raz pobawić w Jess i powiedz, jak było.
-Cudownie, genialnie, zajebiście!
-Tylko bez przekleństw, jestem prawie twoim bratem i muszę dbać o twoje słownictwo – prychnął.
-A właśnie, co ty tu właściwie robisz? – uniosłam jedną brew, wstając, by wyłączyć gotującą się wodę.
-Mieszkam na jakiś tydzień – oparł się wygodniej na krześle, odchylając nieco do tyłu. – Remont i te sprawy.
-Okay. A Harry...?
-Poszedł na górę, nie wiem po co – wzruszył ramionami, na co zmarszczyłam brwi.
Upiłam łyka przygotowanego napoju i poszłam na górę. Odkąd dowiedziałam się o tej akcji z sekretarką, niczego nie byłam pewna, więc wolałam na wszelki wypadek wziąć telefon na dół.
Wpadłam do pokoju i momentalnie złość we mnie wzrosła. On naprawdę siedział z moim telefonem na moim łóżku i być może nawet pisał do kogoś w moim imieniu. Czujecie to wkurzenie?
-Ty jesteś popieprzony! – warknęłam, wyrywając mu swoją własność, na co jedynie zmierzył mnie wzrokiem i opuścił pokój. – Aha?
Momentalnie przeniosłam wzrok na komórkę, gdzie otwarta była galeria i album, w którym zebrałam wszystkie zdjęcia z sosami. Uniosłam jedną brew. Z jednej strony powinnam teraz poczuć to charakterystyczne ukłucie w sercu, bo teoretycznie go zraniłam... Ale chwila. Czemu mam czuć się winna, skoro to on sam przylazł tu, włamał mi się na telefon i buszował w galerii? Niech mi ktoś jeszcze powie, że to jest normalne...
~***~
Właśnie skończyła się druga lekcja, a ja spokojnie szłam korytarzem w kierunku wyjścia na boisko. Z tego, co słyszałam, to dzisiaj są jakieś zawody, więc pewnie nawet nie będziemy się przebierać. W pewnym momencie poczułam, jak ktoś łapie mnie za nadgarstek, a po chwili byłam już w zaciemnionym pomieszczeniu. Ktoś zapalił wreszcie światło, dzięki czemu mogłam odetchnąć z ulgą na widok Caluma.
-No niezłe sobie miejsce na spotkanie wybrałeś – prychnęłam, rozglądając się po całkiem sporym zapleczu sportowym. – Myślałam, że chcesz obejrzeć ten mecz, czy cokolwiek ma tam być.
-Proszę cię, to będzie całkowita porażka, a ja nie chcę patrzeć na to ze świadomością, że chodzę do takiej szkoły. A do tego wolę spędzić czas z tobą – uśmiechnął się szeroko, co od razu odwzajemniłam.
-Nikt się nie skapnie, że nas nie ma? – uniosłam brew, na co jedynie machnął lekceważąco ręką. Wreszcie podszedł bliżej, kładąc dłonie na mojej talii i przyciągając mnie do pocałunku.
W sumie świadomość, że wreszcie jestem w bardziej wartościowym związku, nie byłaby dla mnie aż tak dziwna, gdyby nie to, że nadal musieliśmy się „ukrywać". Kurde, to dopiero popaprane! Kryć się z czymś takim przed teoretycznie najbliższą mi osobą...
~***~
-To może głupie pytanie, ale ja to ja, więc muszę je zadać – Cal spojrzał na mnie kątem oka. – Byłaś kiedyś w ogóle w związku?
-Wiedziałam, że w końcu o to zapytasz – parsknęłam, poprawiając włosy. – Teoretycznie tak, ale w sumie nawet tego nie czułam. Wiesz, bycie w związku ze względu na starszego brata i to jeszcze z jego przyjacielem nie jest najlepszym pomysłem na życie – sama skrzywiłam się na te wspomnienia.
-Byłaś z Louisem? – prawie zakrztusiłam się powietrzem, słysząc to pytanie. Po chwili jednak kaszel zamienił się w śmiech, przez co chłopak patrzył na mnie jak na idiotkę, po czym sam się roześmiał.
-Kurde, to było dobre – wytarłam oczy, które w międzyczasie zaszły mi łzami.
-W sumie nie wiem, z czego się śmialiśmy, ale wyglądałaś tak zabawnie, że nie mogłem się powstrzymać – wyszczerzył się, za co dźgnęłam go w bok.
-Po prostu wizja mnie i Louisa jako pary to chyba najlepszy żart ever. A i żeby nie było niedomówień – Zayn. Byłam z Zaynem – westchnęłam.
Nasz pseudo związek nigdy nawet nie powinien się odbyć. Do dzisiaj żałuje, że w ogóle zgodziłam się na taki układ. Już szczegół w tym, że całość trwała w końcu zaledwie dwa tygodnie. Sama siebie nie rozumiałam, że wytrzymałam z nim jeden dzień. Dodatkowo przez to nieco zepsuł nam się kontakt.
-Ty i Zayn? Jak ty żyłaś? – zmarszczył brwi, na co się zaśmiałam.
-Tak szczerze to nie mam pojęcia.
-Tak skromnie powiem, że teraz masz lepiej – szepnął.
-Wiem – również szeptałam, po czym posłałam mu delikatny uśmiech i oparłam głowę na jego ramieniu.
I znowu siedzieliśmy tak, rozmawiając na wszystkie możliwe tematy. To nawet zabawne, że wszystko wychodziło tak swobodnie, jakbyśmy znali się o wiele dłużej niż te dwa-trzy tygodnie.
Moje serce zamarło na moment, gdy drzwi otworzyły się gwałtownie, a w progu stanął tak dobrze znany chłopak z lokami, patrząc na nas, jakbyśmy właśnie okradali bank. Co tu się...?
***
POZDRAWIAM MOJĄ SIOSTRĘ KTÓRA DAŁA MI INTERNET BESOS
CZYTASZ
My team • 1D&5SOS
Fanfiction„Chciałam być mną, którą oni we mnie zauważyli. Mną bez tej piekielnej plakietki „siostry Harry'ego Stylesa", bez pięcioosobowej obstawy, bez ograniczeń, które miałam przez całe życie, bez tego, co zawsze mnie wkurzało. Bez podporządkowywania się ko...