Rozdział 20: O jeden pocałunek za dużo

12K 630 241
                                    

Uczucie: Dezorientacja

Przerąbane - pomyśleli zgodnie.

- Irytek? - wydukała Hermiona, odsuwając się od blondyna. - Co ty tu robisz?

- Jak widać, jestem - odparł dumnie. - Ale chyba jednak nie jesteś już wybitnie inteligentna, skoro sama nie doszłaś do takiego wniosku. Wyssał ci już mózg, co nie?

- Nic jej nie wyssałem - palnął głupio Draco, niezbyt uważając przy tym na słowa. - A w ogóle, to skąd tu się wziąłeś?

- Kulturalniej, Blondasku - nakazał duch. - No, ale skoro tak ładnie mnie poprosiłeś, to wszystko ci opowiem. Otóż, przybywam tu z Durmstrangu, gdzie wyprowadziłem się na czas odbudowy tegoż zamku.

- Hahaha, chyba cię tam w końcu wytresowali - zaśmiał się Draco. - Bo umiesz chociaż pozorować dobre zachowanie, co w twoim przypadku jest niemal niemożliwe. - Założył ręce i uśmiechnął się wrednie.

- Tresować, to można smoki, Blondasku - odparł Irytek, a Draco trochę zrzedła mina. - A tak zwracać możesz się do tej swojej ukochanej lub Jęczącej Marty. Ojej, i co mam z tym wszystkim zrobić, Marto? - przedrzeźniał blondyna, mając przy tym sztucznie płaczliwy głos. Hermiona spojrzała kątem oka na Malfoya. Miał zaciśniętą szczękę, a jego oczy ciskały gromami.

- Zamknij się - syknął Ślizgon, na przekór poprawiając poltergeistowi humor.

- O, nadepnąłem na odcisk? - Irytek zatarł ręce. - To lubię.

- Um, Irytku... - zaczęła niepewnie Hermiona, chcąc przerwać tą wymianę zdań. - Jak ci się podobało w Durmstrangu? - Chciała go zagadać, mając nadzieję, że zapomni o tym, czego był świadkiem. Taka informacja w jego rękach nie była bezpieczna.

- E tam, Durmstrang... Chcieli mnie wywalić po miesiącu, głupki. Ale stęskniłem się za wami wszystkimi, nawet za tobą, Mądralińska. - Duch uśmiechnął się szeroko. - Wiecie, że jeszcze nie wszyscy się ze mną przywitali... Z pewnością dostarczę im wrażeń - dodał. - Gdzie jest mój kochany, stary Filch? - spytał sam siebie, ruszając w stronę Wielkiej Sali i przy okazji nucąc coś pod nosem.

I tak powstała rymowanka, którą poltergeist wyśpiewywał całą drogę do szkolnej stołówki, gdzie właśnie odbywał się obiad.

Gdy inni potraw smakują,
Malfoy z Granger się całują,
Nienawiść zgrabnie udają,
A potem śliną się wymieniają!

Kiedy Hermiona i Draco wpadli do sali, było za późno. Wszyscy już szeptali między sobą, a Irytek pokazywał język Filchowi. Nowo przybyła para zwróciła na siebie sporą część uwagi, chociaż i tak nie mogło być gorzej. Wiedzieli, że teraz wszyscy już na pewno będą łączyli ich w parę.

Hermiona wyszła z Wielkiej Sali wiedząc, że nie wytrzyma tej presji w postaci Lavender i innych ciekawskich osób. Draco natomiast usiadł na swoim stałym miejscu, jak gdyby nigdy nic.

- Draco, musimy pogadać - zaczepiła go Pansy zaraz po tym, jak usiadł przy stole. - Zaraz po obiedzie, prawda, Blaise? - Chłopak podniósł głowę znad talerza.

- Co?

- Blaise!

- Ach, no tak, mamy do pogadania - mruknął chłopak, posyłając dziewczynie przepraszający uśmiech. Prychnęła, będąc niezadowoloną z tego gestu.

- Ciekawe o czym - rzekł Draco, chociaż domyślał się, czego owa rozmowa ma dotyczyć.

- Ty dobrze wiesz, o czym! - wybuchła dziewczyna.

Zenit skrajnych uczuć | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz