Rozdział 25: W szale owutemów

10.1K 594 247
                                    

Uczucie: Zaskoczenie, stres


Niemal nieskazitelna cisza panowała w całym Hogwarcie – mimo że był to piątkowy wieczór. W każdym z pokojów wspólnych było cicho, jak makiem zasiał. Żaden uczeń, który nie był z siódmego ani piątego roku nie miał odwagi na bycie głośnym, czy rozmowę bez szeptania. Nikt nie chciał narażać się na gniew niewyspanych uczniów, którzy przeklinali siebie samych za to, że wcześniej nie zaczęli się uczyć.

Cicho nie było tylko na korytarzu, którym zmierzali prefekci na spotkanie z McGonagall. Chłopcy oczywiście gadali o ostatnim meczu jakichś dwóch drużyn z Ligi Angielskiej. Dziewczyny natomiast próbowały nauczyć Ramonę formułek zaklęć – która, niestety, pamięć miała dosyć słabą... Do tego stopnia, że bała się, iż miała jakąś dziwną odmianę sklerozy, uniemożliwiała jej zapamiętanie rzeczy, które naprawdę jej się przydadzą.

– Zaklęcie na udrożnienie dróg oddechowych? – spytała Hermiona blondynkę.

– Um... – Zawahała się. – Ja to wiem! – powiedziała. Kiedy zobaczyła miny koleżanek, dodała na obronę: – Wczoraj sobie to powtarzałam, naprawdę! To jest... A... Anapneo! Tak?

– Tak – przyznała Hermiona. – No więc dalej... Zaklęcie oślepiające ofiarę?

– Merlinie, jaka ty brutalna! Pytałaś mnie o Zaklęcia Niewybaczalne, Drętwotę, Diffindo, Sectum Semprę... Nie jestem pewna, czy ty aby na pewno jesteś bezpieczna. – Ramona rzuciła jej rozbawione spojrzenie. Jednak kiedy zobaczyła poważną minę panny Granger, spięła się.

– Jeżeli zaraz mi nie odpowiesz, to rzucę na ciebie po kolei każde z nich. – Poważny ton omal nie sprawił, że przeszły ją ciarki. Jedno spojrzenie na minę panny Clive wystarczyło, żeby Hermiona pękła i roześmiała się. Zaraz za nią zrobiły to Amber i Pansy.

– To nie było śmieszne. Wasze poczucie humoru jest zerowe – rzekła blondynka, zakładając ręce, by pokazać, że była zła.

– To właśnie było śmieszne, Ramono. – Amber stuknęła ją palcem w ramię. Blondynka mimowolnie uśmiechnęła się.

– No więc? Jakie to zaklęcie? – zapytała Hermiona, która nadal oczekiwała odpowiedzi.

Conjuctivitis – burknęła dziewczyna.

– Dobrze, nie jest z tobą aż tak źle. Myślałam, że jest gorzej – przyznała Hermiona.

– Dziękuję – wtrąciła Ramona.

– Ale wiesz, że szału nie ma, prawda? – Szatynka uniosła brew.

– No wiem, ale co ja ci na to poradzę? – Ramona wyraźnie oklapła.

– Nauka. Polecam, na pewno ci pomoże – zażartowała Gryfonka, kiedy znaleźli się przed wejściem do gabinetu pani dyrektor McGonagall.

Prefekt naczelna wypowiedziała hasło, a chimera przepuściła grupę uczniów dalej. Chwilkę później weszli do gabinetu dyrektora, przywitali się z kobietą i zajęli miejsca w fotelach. Pierwsza połowa spotkania przebiegła tak, jak zawsze – została przedstawiona punktacja domów, poproszono Hermionę o ułożenie grafiku oraz załatwiono podstawowe sprawy. Dopiero potem poruszono główny temat, na jaki mieli porozmawiać.

– Czas nieuchronnie biegnie do przodu – zaczęła powoli kobieta, prostując się. – I już niedługo skończycie szkołę. A z tym wiąże się pewna tradycja...

– Bal Absolwentów – szepnęła szeroko uśmiechnięta Hermiona. Jednak wszyscy dobrze ją usłyszeli.

– Dokładnie tak, panno Granger. Wielkimi krokami zbliża się także Bal Absolwentów, który, co nie powinno być dla was żadną niespodzianką, zorganizujecie wy. Na początku roku wśród waszych obowiązków zostało wymienione urządzanie zabaw. Czas, żebyście skorzystali z tego przywileju.

Zenit skrajnych uczuć | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz