Rozdział 10

201K 8.4K 1.5K
                                    


Do domu wróciłam koło południa. Gdy wszyscy otrzeźwieliśmy po tej jakże upojnej nocy, jakkolwiek to brzmi, Theo odwiózł mnie do domu rodziców, natomiast sam udał się w podróż do swojego domu rodzinnego, w mieście znajdującym się całkiem niedaleko Worcester. Zaproponowałam mu żeby został u moich rodziców na jakiś obiad i odpoczął, ale nie byłby sobą, gdyby nie zaczął jęczeć, że to będzie problem. Rano jeszcze wstąpiliśmy do kawiarni na pobudzającą kawę z ciastem. Nie mogę ukryć, że nieco martwiłam się stosunkiem chłopaków do siebie. Z tej niewielkiej części, którą pamiętam z wczorajszej nocy wynika, że gdy poszłam do łazienki coś się stało. Nie jestem w stanie określić co, ale to coś na pewno oddaliło od siebie chłopców. Nie byli tak entuzjastyczni jak na początku, a cała więź, która się pomiędzy nimi budowała pękła niczym mydlana bańka. Zważając na naszego kaca i beznadziejne samopoczucie, które się z nim wiąże, wolałam o to nie wypytywać. Miałam nadzieję, że przy następnym spotkaniu z Tyler'em, czegoś się dowiem.

Wtargałam pod drzwi moją wielką torbę, po czym zaczęłam szukać kluczy. Nagle ktoś bardzo energicznie otworzył drzwi a po niespełna kilku sekundach zostałam szczelnie objęta ramionami.

– Nareszcie... moja kochana córeczka nas odwiedziła... Rusz dupę z fotela, twoja córka przyjechała! – ostatnie zdanie, jak się domyśliłam, skierowała do mojego taty, który również pojawił się w drzwiach.

– Daj jej oddychać i nie zachowuj się jak wariatka. Jeszcze sąsiedzi zobaczą – odpowiedział po czym rozejrzał się dookoła. Na szczęście nikogo nie było w pobliżu. Moja mama zrobiła poirytowaną minę i w końcu mnie puściła.

– Nie przesadzaj, odwiedzam was. Zresztą przecież byłam tu niedawno, myślałaś, że nigdy już nie wrócę?– zaśmiałam się i weszłam do środka za tatą, który wziął ode mnie torbę.

– Kiedy przyjechałaś? Wyglądasz na zmęczoną. Kto cię odwiózł, widziałam odjeżdżający samochód. To Tyler? – zaczęła mówić jak najęta. Dopiero przekroczyłam próg tego domu a już miałam dosyć jej trajkotania. Z całym szacunkiem, bo bardzo ją kochałam, ale to była jej największa wada. I mój tata miał zdecydowanie gorzej ode mnie.

– Chodź Naomi, wypijesz z ojcem piwo w salonie i powiesz jak cię się tam ostatnio żyje zanim matka zapyta o to, co robiłaś tydzień temu w czwartek o godzinie dwunastej czterdzieści sześć – tata objął mnie ramieniem i po prowadził do salonu. Jak dobrze, że chociaż on mnie od tego uratował. Jednak szłam ze świadomością, że prędzej czy później mama mnie dopadnie.

– Piwo? Z dzieckiem? Tobie już na starość mózgu zabrakło? – za plecami słyszeliśmy narzekanie mamy.

– Jest już dorosła. O, i z lodówki poprosimy! – odkrzyknął a ja zakryłam usta dłonią, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Uwielbiał się z nią droczyć i nie zmarnowałby ani jednej okazji, żeby to zrobić. Oczywiście mama nie pozostawała mu dłużna i zazwyczaj obrywało mu się kiedy nagminnie robiła porządki w jego narzędziach. Nienawidził, kiedy ktoś mu coś przestawiał czy układał. Jeżeli o to chodzi, wolał mieć swój własny bałagan, w którym świetnie się odnajdywał. Mama to wykorzystywała, a każda kłótnia kończyła się jej drwiną: „nakrzyczysz na żonę, która o ciebie dba?". Specyficzni ludzie.

– To mów, co tam ostatnio ciekawego się u ciebie dzieje? – tata usiadł wygodnie w fotelu i skupił całą swoją uwagę na mnie.

– W sumie nie ma zbytnio się czym chwalić. Głównie to się uczę. Latam od uczelni do akademika i z powrotem przez cały tydzień i tak w kółko. Odkąd ostatnio tu byłam nie zdarzyło się nic, o czym warto byłoby wam opowiedzieć – wzruszyłam ramionami i rozłożyłam się wygodnie na całej kanapie.

– Niczego ci nie potrzeba? Bo wiesz, że gdybyś czegoś potrzebowała zawsze możesz na mnie liczyć.

– Wszystko w porządku. Naprawdę. A co u was?

– Podobnie. Tyle, że Zach znalazł sobie chyba jakąś dziewczynę, ale nie chce mi nic mówić.

– Żartujesz? – otworzyłam usta ze zdziwienia. Spodziewałabym się wszystkiego, tylko nie tego, że mój wiecznie wolny i niezależny brat poświęci jakiejś dziewczynie trochę więcej uwagi. Nie wiem czym mogła różnić się od wszystkich innych dziewczyn, ale z pewnością musiała być niepowtarzalna. Postanowiłam, że go to wypytam przy najbliższej okazji.

– Już ty się nie martw, ja się wszystkiego dowiem – zapewniłam, ze cwaniackim uśmieszkiem.

Mama weszła do salonu odziana w biały fartuszek i podpadła ręce na biodrach. Zlustrowała nas swoim srogim spojrzeniem, a w szczególności tatę.

– Chodźcie do kuchni, bo obiad gotowy.

Oboje niechętnie opuściliśmy nasze wygodne siedziska i zamieniliśmy je na drewniane krzesła przy stole w kuchni. Wszystko było już przygotowane, a mama zajęła się nakładaniem na talerze ogromnych porcji makaronu z serem i kurczakiem. Na końcu nalała do szklanek herbaty i zasiadła razem z nami. Życzyliśmy sobie smacznego i zaczęliśmy jeść. Niedługo potem odezwała się mama.

– Na długo planujesz zostać? – spytała z odczuwalnym dystansem. Pewnie wzięła do siebie słowa taty i postanowiła ograniczyć swoje masowe pytania.

– Podejrzewam, że około tygodnia – oznajmiłam. Moi rodzice dowiedzieli się, że przyjeżdżam zaledwie dzień wcześniej. Nie wyjaśniałam co jest głównym powodem moich odwiedzin, bo najzwyczajniej w świecie nie miałam czasu. Wszystko wydarzyło się niespodziewanie.

– To długo – tym razem odezwał się tata przeżuwając porcję makaronu – macie wolne w szkole?

– Właściwie to nie – mój widelec zatrzymał się w makaronie. Przełknęłam jedzenie i kontynuowałam – nie mamy wolnego, ale tak jakby... mam kilka spraw do załatwienia.

– Chodzi o Isaac'a? – tata uniósł brew do góry. Mama oniemiała, otworzyła szeroko oczy i złowrogo spojrzała na tatę.

– Josh! – syknęła przez zęby.

– Co Josh? – tata odłożył widelec, może trochę za mocno, ponieważ dość głośno uderzył w talerz. Mama wyglądała na coraz bardziej oburzoną – przestań się cackać, ona nie ma dziesięciu lat. Zresztą sama uważałaś, że musi wiedzieć, więc o co ci chodzi? – zmarszczył brwi i rozłożył bezradnie ręce.

– Tak, ale można to zrobić mniej dosadnie, wszystko jeszcze jest całkiem świeże! –odpowiedziała podnosząc głos.

– Przestańcie – odłożyłam widelec, odrzucając jedzenie na drugi plan – mamo, tata ma racje.  Wiem, że sama prosiłam, abyście o nim nie mówili i w ogóle nie poruszali tego tematu, bo myślałam, że już nigdy go nie zobaczę. Ale on tu jest mamo, teraz wszystko się zmieniło.

ZNAM CIĘOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz