Do domu wróciłam koło południa. Gdy wszyscy otrzeźwieliśmy po tej jakże upojnej nocy, jakkolwiek to brzmi, Theo odwiózł mnie do domu rodziców, natomiast sam udał się w podróż do swojego domu rodzinnego, w mieście znajdującym się całkiem niedaleko Worcester. Zaproponowałam mu żeby został u moich rodziców na jakiś obiad i odpoczął, ale nie byłby sobą, gdyby nie zaczął jęczeć, że to będzie problem. Rano jeszcze wstąpiliśmy do kawiarni na pobudzającą kawę z ciastem. Nie mogę ukryć, że nieco martwiłam się stosunkiem chłopaków do siebie. Z tej niewielkiej części, którą pamiętam z wczorajszej nocy wynika, że gdy poszłam do łazienki coś się stało. Nie jestem w stanie określić co, ale to coś na pewno oddaliło od siebie chłopców. Nie byli tak entuzjastyczni jak na początku, a cała więź, która się pomiędzy nimi budowała pękła niczym mydlana bańka. Zważając na naszego kaca i beznadziejne samopoczucie, które się z nim wiąże, wolałam o to nie wypytywać. Miałam nadzieję, że przy następnym spotkaniu z Tyler'em, czegoś się dowiem.
Wtargałam pod drzwi moją wielką torbę, po czym zaczęłam szukać kluczy. Nagle ktoś bardzo energicznie otworzył drzwi a po niespełna kilku sekundach zostałam szczelnie objęta ramionami.
– Nareszcie... moja kochana córeczka nas odwiedziła... Rusz dupę z fotela, twoja córka przyjechała! – ostatnie zdanie, jak się domyśliłam, skierowała do mojego taty, który również pojawił się w drzwiach.
– Daj jej oddychać i nie zachowuj się jak wariatka. Jeszcze sąsiedzi zobaczą – odpowiedział po czym rozejrzał się dookoła. Na szczęście nikogo nie było w pobliżu. Moja mama zrobiła poirytowaną minę i w końcu mnie puściła.
– Nie przesadzaj, odwiedzam was. Zresztą przecież byłam tu niedawno, myślałaś, że nigdy już nie wrócę?– zaśmiałam się i weszłam do środka za tatą, który wziął ode mnie torbę.
– Kiedy przyjechałaś? Wyglądasz na zmęczoną. Kto cię odwiózł, widziałam odjeżdżający samochód. To Tyler? – zaczęła mówić jak najęta. Dopiero przekroczyłam próg tego domu a już miałam dosyć jej trajkotania. Z całym szacunkiem, bo bardzo ją kochałam, ale to była jej największa wada. I mój tata miał zdecydowanie gorzej ode mnie.
– Chodź Naomi, wypijesz z ojcem piwo w salonie i powiesz jak cię się tam ostatnio żyje zanim matka zapyta o to, co robiłaś tydzień temu w czwartek o godzinie dwunastej czterdzieści sześć – tata objął mnie ramieniem i po prowadził do salonu. Jak dobrze, że chociaż on mnie od tego uratował. Jednak szłam ze świadomością, że prędzej czy później mama mnie dopadnie.
– Piwo? Z dzieckiem? Tobie już na starość mózgu zabrakło? – za plecami słyszeliśmy narzekanie mamy.
– Jest już dorosła. O, i z lodówki poprosimy! – odkrzyknął a ja zakryłam usta dłonią, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Uwielbiał się z nią droczyć i nie zmarnowałby ani jednej okazji, żeby to zrobić. Oczywiście mama nie pozostawała mu dłużna i zazwyczaj obrywało mu się kiedy nagminnie robiła porządki w jego narzędziach. Nienawidził, kiedy ktoś mu coś przestawiał czy układał. Jeżeli o to chodzi, wolał mieć swój własny bałagan, w którym świetnie się odnajdywał. Mama to wykorzystywała, a każda kłótnia kończyła się jej drwiną: „nakrzyczysz na żonę, która o ciebie dba?". Specyficzni ludzie.
– To mów, co tam ostatnio ciekawego się u ciebie dzieje? – tata usiadł wygodnie w fotelu i skupił całą swoją uwagę na mnie.
– W sumie nie ma zbytnio się czym chwalić. Głównie to się uczę. Latam od uczelni do akademika i z powrotem przez cały tydzień i tak w kółko. Odkąd ostatnio tu byłam nie zdarzyło się nic, o czym warto byłoby wam opowiedzieć – wzruszyłam ramionami i rozłożyłam się wygodnie na całej kanapie.– Niczego ci nie potrzeba? Bo wiesz, że gdybyś czegoś potrzebowała zawsze możesz na mnie liczyć.
– Wszystko w porządku. Naprawdę. A co u was?
– Podobnie. Tyle, że Zach znalazł sobie chyba jakąś dziewczynę, ale nie chce mi nic mówić.
– Żartujesz? – otworzyłam usta ze zdziwienia. Spodziewałabym się wszystkiego, tylko nie tego, że mój wiecznie wolny i niezależny brat poświęci jakiejś dziewczynie trochę więcej uwagi. Nie wiem czym mogła różnić się od wszystkich innych dziewczyn, ale z pewnością musiała być niepowtarzalna. Postanowiłam, że go to wypytam przy najbliższej okazji.
– Już ty się nie martw, ja się wszystkiego dowiem – zapewniłam, ze cwaniackim uśmieszkiem.
Mama weszła do salonu odziana w biały fartuszek i podpadła ręce na biodrach. Zlustrowała nas swoim srogim spojrzeniem, a w szczególności tatę.
– Chodźcie do kuchni, bo obiad gotowy.
Oboje niechętnie opuściliśmy nasze wygodne siedziska i zamieniliśmy je na drewniane krzesła przy stole w kuchni. Wszystko było już przygotowane, a mama zajęła się nakładaniem na talerze ogromnych porcji makaronu z serem i kurczakiem. Na końcu nalała do szklanek herbaty i zasiadła razem z nami. Życzyliśmy sobie smacznego i zaczęliśmy jeść. Niedługo potem odezwała się mama.
– Na długo planujesz zostać? – spytała z odczuwalnym dystansem. Pewnie wzięła do siebie słowa taty i postanowiła ograniczyć swoje masowe pytania.
– Podejrzewam, że około tygodnia – oznajmiłam. Moi rodzice dowiedzieli się, że przyjeżdżam zaledwie dzień wcześniej. Nie wyjaśniałam co jest głównym powodem moich odwiedzin, bo najzwyczajniej w świecie nie miałam czasu. Wszystko wydarzyło się niespodziewanie.
– To długo – tym razem odezwał się tata przeżuwając porcję makaronu – macie wolne w szkole?
– Właściwie to nie – mój widelec zatrzymał się w makaronie. Przełknęłam jedzenie i kontynuowałam – nie mamy wolnego, ale tak jakby... mam kilka spraw do załatwienia.
– Chodzi o Isaac'a? – tata uniósł brew do góry. Mama oniemiała, otworzyła szeroko oczy i złowrogo spojrzała na tatę.
– Josh! – syknęła przez zęby.
– Co Josh? – tata odłożył widelec, może trochę za mocno, ponieważ dość głośno uderzył w talerz. Mama wyglądała na coraz bardziej oburzoną – przestań się cackać, ona nie ma dziesięciu lat. Zresztą sama uważałaś, że musi wiedzieć, więc o co ci chodzi? – zmarszczył brwi i rozłożył bezradnie ręce.
– Tak, ale można to zrobić mniej dosadnie, wszystko jeszcze jest całkiem świeże! –odpowiedziała podnosząc głos.
– Przestańcie – odłożyłam widelec, odrzucając jedzenie na drugi plan – mamo, tata ma racje. Wiem, że sama prosiłam, abyście o nim nie mówili i w ogóle nie poruszali tego tematu, bo myślałam, że już nigdy go nie zobaczę. Ale on tu jest mamo, teraz wszystko się zmieniło.
CZYTASZ
ZNAM CIĘ
FanfictionCzęść druga opowiadania; „ZŁAMALIŚMY ZASADY". Nie miałam pojęcia czy sobie bez Ciebie poradzę. Nie miałam pojęcia czy nie umrę z tęsknoty po Twoim odejściu. Nie miałam pojęcia gdzie jesteś i co robisz. Nie miałam pojęcia czy jesteś szczęśliwy. Nie...