Rozdział 7

121 10 0
                                    

  Dojechałam do domu Leo właśnie miałam pukać ale..  

Leo stał tyłem, żegnał się z mamą chciałam coś powiedzieć ale zdążył się odwrócić przez co nasze twarze były bardzo blisko siebie. Czułam się niezręcznie, a za razem wspaniale.

Leo

 Wychodziłem żeby iść po Olivie. W drzwiach żegnam się z mamą, odwracam się i widzę przepiękne, niebieskie jak morze oczy . Byliśmy tak blisko wystarczył by jeden ruch ale...  Co za szybko to niezdrowo czy jakoś inaczej. Nie wiem nigdy nie byłem dobry z cytatów. W końcu trzeba coś powiedzieć:

- A więc czemu tu przyszłaś czy to nie ja miałem iść po ciebie?

- Tak miałeś ale moja siostra by się przyłączyła i  się do ciebie przystawiała. A ja nie chce widzieć tego widoku.

- A co zazdrosna?

- Ja? A niby o co? Mi chodziło o to że nie lubię takiego widoku, wystarczająco mam tego w domu z rodzicami.

- Tak, tak. Idziemy a raczej jedziemy.

- Tak, tak - widać że lubi przedrzeźniać ludzi ale to tak jak ja, wiec składa się idealnie.

Olivia

Zdziwiło mnie gdy się zapytał czy jestem zazdrosna o co mu chodziło? Jechaliśmy minutę w ciszy gdy Leo powiedział:

- A więc do szkoły mamy jeszcze jakieś 25 minut, więc może pojedziemy w jedno miejsce.

- A daleko stąd?

- Nie jakieś 8 minut drogi w tamtą stronę - pokazał palcem.

- A jakie to miejsce?

- A skończysz wreszcie pytać? To tajemnica.

- Pff a myślałam że...

- Co myślałaś .

- Oh no chodźmy już w to ,,tajemnicze" miejsce - zrobiłam cudzysłów w powietrzu .

Dotarliśmy na miejsce.

-Zamknij oczy.

- Co! jeszcze się wywalę o jakieś kamienie jestem niezdarą.

- Będę cię trzymał.

- Obiecujesz ?

- Obiecuje na kanapki z nutellą - obydwoje się zaśmialiśmy.

- No dobrze - podałam mu rękę i tak jak mówił mocno mnie trzymał, wręcz za mocno.

- Puść mni... - nie dokończyłam.

- Nie podglądaj !!!

- Nie miałam zamiaru chciałam powiedzieć, że zaraz mi rękę złamiesz.

- Oj przepraszam. Jesteśmy na miejscu możesz otworzyć oczy.

Otworzyłam oczy a to co tam zobaczyłam zaparło dech w piersiach. Śliczna, mała polana z mnóstwem kwiatów a na jej środku ogromne drzewo. Na drzewie wisiała huśtawka. 

- Leo jak tu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Leo jak tu...

- Pięknie, cudownie.

Powoli ruszyliśmy w stronę drzewa.

Leo

Wiedziałem że się jej tu spodoba. Taki już po prostu mam jestem inteligentny i bardzo skromny. Dobrze że ławka nie była jednoosobowa i mogliśmy usiąść razem, tak też zrobiliśmy. Huśtaliśmy się powoli, chciałem wykorzystać ten trik z udawaniem że się przeciągam i kładę rękę na jej ramieniu ale po co skoro sama położyła głowę na moim ramieniu. Patrzyliśmy przez siebie i straciliśmy rachubę czasu. Patrze na telefon za ile zaczyna się lekcja a lekcja już się zaczęła. Więc się zrywam i mówię łapiąc ją za rękę:

- Olivia szybko musimy jechać już do szkoły lekcja się zaczęła

- No to szybko - i zaczęliśmy jechać najszybciej jak umiemy

W końcu po 10 minutach byliśmy już pod szkołą. Wbiegliśmy do sali jak oparzeni, mówiąc jednocześnie:

- Przepraszamy za spóźnienie

- No a gdzie państwo byli

- Aaaa... autobus nam uciekł - powiedziałem

- No dobrze siadajcie z tyłu i nie przeszkadzajcie innym.

- Dobrze - I znowu ten chórek.

Olivia

 Cieszyłam się że Leo wszystko mówił nie przepadam za tym, jestem bardzo wstydliwa.

- Dziękuje że mnie tam zabrałeś.

- Nie ma za co, wszystko dla księżniczki. - Zrobiłam się czerwona (czytaj strzeliłam buraka)

- Dobrze ci w czerwieni

- Dzięki - Nie będę się wstydziła, jeszcze pomyśli że się w nim zakochałam.
Lekcja przebiegałaby spokojnie, gdyby nie to że...

Juliankaxo^-^

Dwie Dziewczyny Jeden Chłopak L.D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz