rozdział 38

18.5K 1.6K 1.3K
                                    

Noah zatrzymał samochód na podjeździe przed moim domem i wyłączył silnik.

Tak właśnie oto Bal Wiosenny dobiegł końca.

Śmiać się czy płakać?

Kiedy wejdę do domu, zamienię się na powrót w Kopciuszka.

Ten wieczór był tak... Dziwny, że nawet nie potrafię określić, czy bawiłam się dobrze, czy możne raczej beznadziejnie.

W samochodzie panowała kompletna cisza, której nikt z nas nie miał chyba zamiaru przerwać, dlatego wpatrywałam się w Minionka, zawieszonego na przednim lusterku, który poruszał się zabawnie we wszystkie możliwe strony.

- Ten wieczór miał wyglądać inaczej — głos Noah przeciął ciszę.

Usłyszałam w tym zdaniu nutkę wyrzutu i zawodu.

Chłopak spojrzał na mnie, ale po chwili jakby zwątpił i tylko przecząco pokręcił głową, przenosząc wzrok za okno.

- Nie wiem, czy mogę ci ufać Noah — postanowiłam jednak podjąć temat, bo nie znosiłam faktu, że może być między nami tak źle jak nigdy dotąd. 

Noah zacisnął usta.

- Spędziłeś cały wieczór z Lexie! I nawet już nie chodzi o to, że było mi przykro, kiedy na was patrzyłam, bo ona zawsze dostaje to czego chce...

- Perrie, dobrze wiesz, że...

- Nie przerywaj mi — powiedziałam, a chłopak zamilkł. - Tak wiem, że musiałeś zrobić to co słuszne i ja to rozumiem, naprawdę. Ale chodzi o to, że jesteś na mnie zły, bo Shawn cały wieczór mi towarzyszył, a ja tego nie rozumiem, bo co? Miałam siedzieć przy stoliku i patrzeć na was, jak się świetnie bawicie i do tego jeszcze klaskać?

Lampy uliczne rzucały przyćmione światło i mogłam dostrzec, że na twarzy Noah maluje się niedorzeczność.

- Nie miałbym nic przeciwko temu, że spędziłaś z nim wieczór, gdyby nie jeden, ważny, istotny fakt, Perrie.

Nie rozumiałam, o co mu chodzi.

- O czym ty mówisz, Noah?

Spojrzał na mnie takim wzrokiem, że mimo iż miałam na sobie sukienkę, sweterek i płaszcz, poczułam, jak ciarki przebiegają po moim ciele.

- Uświadomiłem sobie coś ważnego dzisiaj, wiesz?

Do rzeczy!

- Co takiego?

- Ty nadal go kochasz, Perrie. Nadal czujesz coś do Shawna.

Słucham?

Nie, to nie tak jak myślisz..., Znaczy ja sama nie wiem, co o tym myśleć, ale... Ugh.

Patrzyłam w jego oczy, nie potrafiąc nic odpowiedzieć.

Z każdą sekundą blask w oczach Noah przygasał, a do mnie dotarło, że miał on nadzieję, iż zaprzeczę jego słowom, powiem, że to nie prawda, albo może, że mnie to nie obchodzi.

Ale ja nie potrafiłam zaprzeczyć, nie potrafiłam powiedzieć, że to nie prawda i nie potrafiłam przyznać, że mnie to nie obchodzi, bo... mimo wszystko zależało mi na Shawnie...

Cholera.

Nie potrafiłam odnaleźć się w swoich własnych uczuciach.

Noah milczał, a ja wiedziałam, że to jest ten moment, kiedy muszę powiedzieć prawdę.

homework || s.m (poprawiane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz