rozdział 40

21.5K 1.7K 1.3K
                                    

Sally przechyliła któregoś już z rzędu shota, wlewając kolejny kieliszek fioletowej wódki do swoich ust.

Szczerze, to mimo ilości alkoholu jaką dziewczyna wypiła, wciąż wyglądała na miss tej imprezy i trzymała się tak cholernie dobrze, i trzeźwo, że zazdrościłam jej tak mocnej głowy do picia, bo gdybym to ja wypiła tyle co ona, już dawno leżałabym pod tą ladą.

- Miałam kiedyś przyjaciółkę Lindsey. Cholera Pezzi, nawet sobie nie zdajesz sprawy jak ona cholernie była zakochana w Shawnie...

Oh, zdaję sobie chyba sprawę, bo cierpię na to samo...

Przy okazji, lubię jak Sally nazywa mnie Pezzi. To tak dobrze brzmi w jej ustach.

- Lindsey miała siostrę bliźniaczkę, Lenę.

Muzyka grała tak głośno, że siedziałam praktycznie na kolanach Sally.

No dobra... Może przesadziłam, ale siedziałam tak blisko, że nasze kolana się stykały, a ja niemalże mogłam dostrzec jej nadmiar pudru na niektórych częściach twarzy...

Nie żeby się czepiała, bo makijaż dziewczyny był naprawdę dopracowany i dodawał jej uroku, ale naprawdę jej kolor twarzy różnił się od koloru szyi. 

Ale co ja mogłam wiedzieć o takich sprawach, jak od zawsze moim jedynym kosmetykiem była mascara, bo mama na nic więcej mi nie pozwalała. Chociaż w piątki mogłam nosić błyszczyk, to już coś.

Perrie, skup się!

- Problem był taki, że tak samo jak Lindsey była zakochana w Shawnie, tak samo Lena go kochała. Ja nie wiem czy to jakaś bliźniacza telepatia, czy te siostry miały coś z głową, ale...

Wychodzi na to, że mam coś z głową, bo czuję coś do Shawna. No dzięki Sally, naprawdę nie chciałam ci przerywać, ale zaraz cię uderzę czy coś.

- No i teraz sobie wyobraź taką sytuację... Linsey i Lena kochają Shawna, a on kocha tylko Lindsey, której nie kocha Noah, bo on czuje coś do Leny, która nie jest nim w ogóle zainteresowana.

Dobrze, że nie wypiłam dużo alkoholu, bo bym tego naprawdę nie ogarnęła.

- Cholera, to brzmi jak jakiś tani, żałosny, hiszpański serial.

- Mnie o tym nie mów, ja byłam pieprzonym widzem - oburzyła się z lekkim śmiechem Sally, odgarniając włosy i przykuwając tym uwagę kilku chłopaków przy barze.

Słuchają opowieści Sally zapomniałam na chwilę, że jestem na imprezie. Byłam tak pochłonięta wiadomościami, jakie przekazuje mi dziewczyna, że nawet nie zauważyłam kiedy jakiś chłopak usiadł obok mnie.

Cholera, bardzo blisko mnie.

Dlaczego ja wtedy nie zanotowałam, że był przystojny jak...jak... jak milion dolarów?

Super porównanie Perrie.

Ale naprawdę, to jest idealne określenie i byłam w stanie to stwierdzić po tym, jak się obnosił swoją osobą.

Ah no i każdy pieprzony ciuch na jego ciele był markowy.

Nawet same jego bokserki były od pieprzonego Calvin'a Klein'a.

Nie, żeby mój wzrok tam padł, kiedy chłopak schylił się po telefon, który mu opadł.

Jaki telefon, pf. Iphone'a.

Perrie, wróć do żywych.

Tak, już jestem.

- W każdym razie Lena poczuła się zazdrosna o Lindsey i odepchnięta od Shawna, który starał się być dla niej naprawdę dobry, mimo że ona skakała mu koło dupy, naprawdę ale była taka nieznośna Perrie, że ja na jego miejscu bym nie wiem...

homework || s.m (poprawiane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz