Skrzyżowane ręce na piersi, jedna noga założona za drugą, zadarta głowa wpatrująca się w tykający zegar na ścianie i naprawdę zacięta mina.
Tak wyglądałam, siedząc w ostatniej ławce i odliczając czas do godziny czwartej popołudniu - czyli, w wolnym tłumaczeniu, do końca odbywanej kary, za przebywanie w męskiej szatni oraz "uczestniczeniu w bójce".
Kogo obchodziło to, że zostałam staranowana przez kilkanaście goryli z drużyny koszykarskiej? Według wicedyrektor, guz na mojej głowie nie był wcale spowodowany moim wywaleniem się na czyichś bokserkach (oto ja, dziewczyna pecha), jak zeznawałam, tylko po prostu ktoś przywalił mi z łokcia, podczas gdy ja biłam się jak kot z wścieklizną.
Dosłownie tak mnie określiła. Jako kota z wścieklizną.
Obok mnie siedział Shawn - z raną zaklejoną plastrem na brwi i woreczkiem foliowym z żelo-maścią, przystawionym do opchniętego i mocno poobijanego nosa, który wcześniej opatrzyła szkolna pielęgniarka.
Miałam ochotę rzucić się na niego i mu poprawić tę opuchliznę, podbić oko lub cokolwiek innego za to, jak się zachował, a potem obdarować go setkami pocałunków.
Nie twierdzę, że jestem normalna, okay?
Noah siedział w pierwszej ławce z rozciętą wargą i podbitym okiem, a reszta drużyny rozsiana była po klasie i wlepiała wzrok w niego lub osobnika siedzącego obok mnie.
Pan Morrison siedział przy biurku i zanim zaczął coś notować, rozkazał nam odrobić pracę domową, dlatego przede mną leżał zeszyt do matematyki.
Byłam tak zła i jednocześnie zraniona, że nie mogłam się skupić na funkcjach trygonometrycznych kąta ostrego.
Złość i zranienie to zdecydowanie najgorsze połączenie uczuć, jakie może człowiekowi towarzyszyć.
Byłam totalnie zraniona przez Shawna i totalnie wściekła na siebie, że nie zauważyłam wcześniej, iż ten chłopak mnie najzwyczajniej w świecie wykorzystywał i nic do mnie nie czuł. Naprawdę... Jak można było być tak ślepym? Przecież napisałam mu zadanie domowe!
A ja głupia się łudziłam...
Czułam się winna. Gdybym nie poszła tam po ten cholerny zeszyt, gdybym tylko sprzeciwiła się Shawnowi i jego urokowi, zapewne nie siedziałabym w kozie. Po lekcjach. Przez pieprzony tydzień.
Dostrzegłam ruch po lewej i mój wzrok padł na dłonie Shawna, trzymające długopis. Chłopak przesunął mój zeszyt na środek ławki, po czym pochylił się nad nim.
Po co on w ogóle obok mnie usiadł? Mógł spadać na drzewo i wcale nie wzywałabym dla niego straży pożarnej, żeby go ściągnęli. O nie! Co to, to nie!
Od niechcenia spojrzałam na jego staranne pismo, po czym wróciłam do gapienia się w zegar.
Shawn jestem na ciebie obrażona. Nie utrudniaj mi tego.
Perrie, jesteś zła?
Tylko zraniona.
Perrie odpisz mi, bo w innym wypadku włożę ci ten zimny woreczek za koszulkę, twój wybór
Dobra wygrałeś.
Chwyciłam długopis i napisałam dwa słowa.
Pieprz się.
Shawn zachichotał, a Morrison posłał nam jedno ze swoich spojrzeń.
Tylko z tobą
CZYTASZ
homework || s.m (poprawiane)
Hayran KurguKiedy po szkole przychodzi czas na zadania i naukę Shawn codziennie pisze do Perrie, swojej koleżanki z klasy i jednocześnie najlepszej uczennicy, z pytaniem: jaką mają pracę domową. Dziewczyna odpisuje mu zawsze, mimo tego, że on poza pytaniem o pr...