Cały weekend spędziłam w łóżku z Panią Daisy, oglądając serial "Jak poznałem waszą matkę". I szczerze? Nawet Barney, który zawsze rozbawiał mnie do łez, nie potrafił poprawić mi humoru.
Pani Daisy dzielnie słuchała całej relacji z imprezy i przysięgam, że zmarszczyła swój nosek, kiedy wspominałam wątek gorącego pocałunku z Jack'iem.
Co mogłam powiedzieć? Cholernie się tego wstydziłam i żałowałam, ale czasu cofnąć nie potrafiłam. Dlatego postanowiłam do tego nie wracać i miałam cichą nadzieję, że Jack też tego nie zrobi.
Miałam jednocześnie dość Noah i Shawna i stwierdziłam tego wieczoru, że kupię sobie kota, który będzie lepszy od nich razem wziętych.
Najwyżej mama mnie wyrzuci z domu razem ze zwierzątkiem, ale kogo to obchodzi...
Zdziwiłam się bardzo, kiedy matka nagle wparowała do mojego pokoju.
Oho, o wilku mowa.
Przepraszam, nie nauczyli cię pukać? A co jakbym spała nago, czy coś?
Nie można mieć prywatności w tym domu.
- Dlaczego Shawn Mendes stoi na naszym ganku?- zapytała mnie, jakbym miała znać odpowiedź.
- Co?
- Nie nauczyli cię słuchać?
Kto miałby mnie tego nauczyć, jak to ty podobno jesteś moją matką? Chociaż czasem w to wątpię, bo nawet ja nie jestem tak podła jak ty. Może mnie podrzucili, tak jak Harrego Dursley'om i tak naprawdę jestem Czarodziejem? Tak, tak, tak- dajcie mi różdżkę.
- Mówię, że Shawn Mendes stoi na ganku. Wyszłam, zapytać czego chce, a on powiedział, że musi z tobą porozmawiać.
To żart?
- Nie obchodzą mnie wasze relacje, ale masz godzinę, żeby sobie poszedł, bo o piątej przychodzi do mnie Noah na korepetycje.
- Noah do ciebie przychodzi?
- Tak- powiedziała dumnie, a ja powstrzymywałam śmiech, bo ona naprawdę brzmiała jakby umówiła się na randkę, a nie na korki z matmy.
- Uporam się z nim w mniej niż godzinę- wzruszyłam ramionami, a mama wyraźnie bardzo zadowolona moimi słowami, opuściła pokój.
Zanim ruszyłam do Shawna, wstąpiłam na chwilkę do łazienki, że poprawić chociaż odrobinkę swój wygląd. Nie mogłam przecież wyjść do niego w piżamie, różowych skarpetkach, rozczochranych włosach i z podkrążonymi oczami.
W biegu założyłam czarną bluzę i wypadłam na ganek.
- Hej Shawn- przywitałam się.
- Hej Perrie Flower- uśmiechnął się i przytulił mnie lekko.
W pierwszej chwili cała się spięłam, ale kiedy w mojej głowie włączył się ten mały głosik, mówiący: "to Shawn Mendes, ten chłopak na punkcie którego masz świra od początku liceum", całe moje napięcie minęło, a ja unosząc się na palcach, wtuliłam się w chłopaka.
Perrie, on całował Lexie, był z nią na Balu, on jest dupkiem, halo, nie przytulaj dupków.
W takim razie nie mogłabym przytulić żadnego chłopaka stąpającego po tej ziemi.
- Co tutaj robisz?- zapytałam, odklejając się od chłopaka.
- Chciałem z tobą pogadać, a przy okazji oddać ci to- Shawn wręczył mi czarną torebeczkę- razy czy dwa użyłem twojego truskawkowego błyszczyka, ale po za tym jest cała.
CZYTASZ
homework || s.m (poprawiane)
FanfictionKiedy po szkole przychodzi czas na zadania i naukę Shawn codziennie pisze do Perrie, swojej koleżanki z klasy i jednocześnie najlepszej uczennicy, z pytaniem: jaką mają pracę domową. Dziewczyna odpisuje mu zawsze, mimo tego, że on poza pytaniem o pr...