rozdział 43

19.1K 1.6K 1.1K
                                    

Cały weekend spędziłam w łóżku z Panią Daisy, oglądając serial "Jak poznałem waszą matkę". I szczerze? Nawet Barney, który zawsze rozbawiał mnie do łez, nie potrafił poprawić mi humoru.

Pani Daisy dzielnie słuchała całej relacji z imprezy i przysięgam, że zmarszczyła swój nosek, kiedy wspominałam wątek gorącego pocałunku z Jack'iem.

Co mogłam powiedzieć? Cholernie się tego wstydziłam i żałowałam, ale czasu cofnąć nie potrafiłam. Dlatego postanowiłam do tego nie wracać i miałam cichą nadzieję, że Jack też tego nie zrobi. 

Miałam jednocześnie dość Noah i Shawna i stwierdziłam tego wieczoru, że kupię sobie kota, który będzie lepszy od nich razem wziętych.

Najwyżej mama mnie wyrzuci z domu razem ze zwierzątkiem, ale kogo to obchodzi...

Zdziwiłam się bardzo, kiedy matka nagle wparowała do mojego pokoju.

Oho, o wilku mowa.

Przepraszam, nie nauczyli cię pukać? A co jakbym spała nago, czy coś?

Nie można mieć prywatności w tym domu.

- Dlaczego Shawn Mendes stoi na naszym ganku?- zapytała mnie, jakbym miała znać odpowiedź. 

- Co?

- Nie nauczyli cię słuchać?

Kto miałby mnie tego nauczyć, jak to ty podobno jesteś moją matką? Chociaż czasem w to wątpię, bo nawet ja nie jestem tak podła jak ty. Może mnie podrzucili, tak jak Harrego Dursley'om i tak naprawdę jestem Czarodziejem? Tak, tak, tak- dajcie mi różdżkę.

- Mówię, że Shawn Mendes stoi na ganku. Wyszłam, zapytać czego chce, a on powiedział, że musi z tobą porozmawiać.

To żart?

- Nie obchodzą mnie wasze relacje, ale masz godzinę, żeby sobie poszedł, bo o piątej przychodzi do mnie Noah na korepetycje.

- Noah do ciebie przychodzi?

- Tak- powiedziała dumnie, a ja powstrzymywałam śmiech, bo ona naprawdę brzmiała jakby umówiła się na randkę, a nie na korki z matmy.

- Uporam się z nim w mniej niż godzinę- wzruszyłam ramionami, a mama wyraźnie bardzo zadowolona moimi słowami, opuściła pokój.

Zanim ruszyłam do Shawna, wstąpiłam na chwilkę do łazienki, że poprawić chociaż odrobinkę swój wygląd. Nie mogłam przecież wyjść do niego w piżamie, różowych skarpetkach, rozczochranych włosach i z podkrążonymi oczami.

W biegu założyłam czarną bluzę i wypadłam na ganek.

- Hej Shawn- przywitałam się.

- Hej Perrie Flower- uśmiechnął się i przytulił mnie lekko.

W pierwszej chwili cała się spięłam, ale kiedy w mojej głowie włączył się ten mały głosik, mówiący: "to Shawn Mendes, ten chłopak na punkcie którego masz świra od początku liceum", całe moje napięcie minęło, a ja unosząc się na palcach, wtuliłam się w chłopaka.

Perrie, on całował Lexie, był z nią na Balu, on jest dupkiem, halo, nie przytulaj dupków.

W takim razie nie mogłabym przytulić żadnego chłopaka stąpającego po tej ziemi.

- Co tutaj robisz?- zapytałam, odklejając się od chłopaka.

- Chciałem z tobą pogadać, a przy okazji oddać ci to- Shawn wręczył mi czarną torebeczkę- razy czy dwa użyłem twojego truskawkowego błyszczyka, ale po za tym jest cała.

homework || s.m (poprawiane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz