7.

1.6K 124 5
                                    

Ojciec uśmiechnął się do mnie i podszedł do blatu. Chwycił talerz i nałożył jedzenie. Usiadłam przy stole, przyglądając mu się uważnie. Męczyło mnie tyle pytań, tyle chciałam wiedzieć. Położył talerz przede mną i usiadł na przeciwko. Podziękowałam, po czym rzuciłam się na jedzenie, zdając sobie sprawę, że cały dzień nic nie jadłam...

- Więc, tato... - Zaczęłam, a ten mi przerwał.

- To Twój chłopak, spotykacie się? - Zapytał. Był podenerwowany, czuł się nieswojo, gdyż nigdy nie rozmawialiśmy o sprawach sercowych.

Zrobiłam wielkie oczy i uświadomiłam sobie, że nie wiem co odpowiedzieć. Bellamy i ja ledwo się znaliśmy, a ten pyta, czy się spotykamy... Fakt, nie ma się co dziwić, gdyż nakrył nas razem, ale przecież nie mogłam mu powiedzieć, że jesteśmy tylko znajomymi i że przychodzę tam z innego powodu...

Przytaknęłam, na jego pytanie.

- Dlaczego nic nie wiem? Dlaczego nic mi nie mówisz o sobie? - Powiedział desperacko, bawiąc się widelcem, nie patrząc mi w oczy.

- Tato, przepraszam. Krótko się znamy z Bellamym. Wcześniej nie było co mówić, trwa to kilka dni - naprawdę jest nam dobrze razem... - Powiedziałam, ledwo co trzymając się, aby nie poznał po mojej minie, że kłamię.

Ojciec przyglądał mi się. Był zły, widziałam to. Ale starał się być spokojny.

- Okey... Więc, Bellamy Blake? Szkoli się na strażnika. 23 lata. Syn krawcowej. Ojca brak...

Byłam w szoku, ale spodziewałam się, że zrobi rozeznanie. Nie byłby sobą, gdyby sobie to odpuścił.

- Tak. On. - Odpowiedziałam szybko.

- Nora. Nie podoba mi się to, że wszystko zachodzi między wami tak szybko. - Powiedział.
Było mu tak głupio... Jego policzki coraz bardziej płonęły. No tak, w końcu to matka zwykle przeprowadza 'te' poważne rozmowy ze swoimi córami. Mi też nie było przyjemnie, czułam jak zapadam się pod ziemię.

- Tato, proszę Cię. Nie chce o tym rozmawiać... - Zmarszczyłam brwi.

- Musimy o tym porozmawiać. Chcę abyś wiedziała, że związki to poważna sprawa i musisz się liczyć z tym, że możesz zostać zraniona... Nie dawaj z siebie zbyt dużo.

- Tato, proszę Cię! - Uniosłam głos. Czułam się poirytowana, że ten drąży temat. W normalnej sytuacji, gdybyśmy dopiero co nie doszli do pokojowych stosunków, wyszłabym, ale ta rozmowa należała mu się, niestety...

- Nora! - Krzyknął, a ja aż podskoczyłam... - Przepraszam... Nie chcę na Ciebie krzyczeć. Po prostu nie spieszcie się, a przy najbliższej okazji chciałbym go poznać. Nie będzie to łatwe, bo pozbył się Twojej koszulki, ale.. Jeżeli się spotykacie, jestem w obowiązku sprawdzić czy ten facet jest dla Ciebie odpowiedni. - Powiedział jednym tchem, krzywiąc się.

- Okey... - Kiwnęłam głową. Nie było to dla mnie łatwe, bo przecież nas nic nie łączyło. Do cholery, ale mam zamiar odwiedzać Octavię, a o niej nikt nie może się dowiedzieć. NIKT. Po co innego miałabym tam chodzić, jak nie do '23 letniego syna, samotnej matki - krawcowej'.

- Poza tym... - Ojciec wyrwał mnie z rozmyślania. - Jestem bardzo zawiedziony, że wyszłaś, gdy prosiłem, żebyś tego nie robiła.

- Przepraszam, jeszcze raz... Naprawdę chciałam go zobaczyć. Bałam się, że stanie mu się krzywda, jest nowy. Chciałam przytrzymać go w domu. - Skłamałam. Nie wiem skąd ta wymówka, nigdy wcześniej nie zastanawiałam się co powiem ojcu. Aczkolwiek ta była najgorszą, z wszystkich jakie w życiu wymyśliłam.

Take me home || The 100 FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz