~ Rozdział 5 ~

1.3K 107 8
                                    


Tak jak się spodziewała, już od samego rana czekały ją próby do występu. Wychodząc z pokoju spojrzała na drzwi obok, które otworzone na oścież, ukazywały, że nie ma go już w pokoju od dłuższego czasu. Przez kolejne cztery dni ciężko przygotowywała się z swoją rolą, która jak dla niej była zbyt przesadzona. Musiała biegać po całej platformie co jakiś czas, z godnie z czytanym tekstem wypisywać rożne żywioły i umiejętności smoków. Wszystko to na dodatek musiała wykonywać w długiej sztywnej sukni.

-Ale jak przyjdzie mi walczyć, to ten strój mnie spowolni... Jak mam w tym swobodnie się ruszać – nie wytrzymując raz zwróciła się do stylisty.

-Teraz ważniejszą rzeczą dla ciebie jest występ, bo do walki ma nawet nie dojść, a jeśli serio coś by się wydarzyło co za problem ją podrzeć - powiedział tak jakby ten materiał był z papieru. Nie miała tyle sił w dłoniach, by jednym machnięciem ręki dobrze ja podrzeć, na dodatek tak by nie ukazać swojej bielizny. Już wiedziała, że najlepiej pod spód ubrać coś swojego

– A tak czy tak nie powinno do niczego dojść, z tego co słyszałem drugi mag wykonał już swoje zadanie, a burmistrz po tej próbie wzywa cie do swojego gabinetu – i to była prawda w czasie tych czterech dni, załatwił już całą gildię. Na początku powoli rozprawiając się z pojedynczymi osobami, a na sam koniec wkroczył do gildii, która w tym czasie liczyła już sobie tylko 20 słabiutkich magów. Po próbie Levy udała się do gabinetu, gdzie burmistrz i Gajeel stali spokojnie czekając na nią. Podchodząc i stojąc obok siebie, ani ona ani on nie spojrzeli w swoim kierunki, a tylko słuchali uważnie co burmistrz im mówi.

-Z faktu, ze Gajeel skończył już swoją prace, zlikwidował cała mroczną gildie, którą już zajęło się wojsko Rady, może wracać z powrotem do Magnoli do Fairy Tail, ma oczywiście pozwolenie, jeśli chce, by zostać na dzisiejszej paradzie. Levy twoje zadanie trwa jednak dalej i mimo, że po występie mogłabyś wrócić z powrotem do domu, prosiłbym Cię jednak o zostaniu aż do czasu odniesienia diamentowego smoka z powrotem do sejfu. Zgadza się Pani na to? - zapytał. Dziewczyna tylko kiwnęła głową na tak, po czym wyszła z pokoju. Już za godzinę zaczynała się parada, a ona wolała być punktualna i gotowa w każdej chwili. Wrzaski uradowanych mieszkańców i zabawy słyszalne były już w środku budynku, a to właśnie stamtąd wyruszały wszystkie platformy. Pierwsi, kierujący całą paradą byli jeźdźcy na koniach trzymający ogień na pochodniach. Słońce, które powoli chowało się za domami sprawiało że ogień świecił z każdą minutą coraz bardziej. Drugą atrakcją, która wyjechała z placu burmistrza była platforma, na której się znajdowała, gdzie na samym środku w szklanym pudełku umieszczony był posążek smoka. Czujność dziewczyny była na największych obrotach i wykonując różne tańce, przedstawienia i ukazywanie żywiołów, rozglądała się po zgromadzonych, czy nie widzi nic podejrzanego. Jednak wysokie buty, które miały sprawić, że wyglądała na wyższa, znacznie ograniczały jej ruchy. W połowie drogi nastała minuta przerwy, by zaraz odegrać tą samą scenkę jeszcze raz. W tym właśnie momencie, kątem oka zauważyła osobę, która jej się przygląda z zadziornym uśmiechem. Mimo, że stała w cieniu, gdzie ledwo dosięgało go światło od razu rozpoznała w nim Gajeela i z podejrzliwym wzrokiem patrzyła na niego. On widząc jej spojrzenie, postawił parę kroków przed siebie, wychodząc z cienia.

-Ghehehe i tak jesteś płaska – wśród okrzyków tłumu, nie było możliwości by dosłyszała te słowa, lecz wystarczyło widzieć usta i z nich wyczytać słowa.

-Jaki idiota !!! - miała ochotę wykrzyczeć, a twarz zrobiła jej się cała czerwona. Gdyby mogła zeskoczyła by z platformy i go uderzyła. Przez jej ciało przeszły ciarki – A co jakby... znowu mnie zaatakował... Nie ufam mu – to były ostatnie rozmyślenia, który zdążyły przejść jej przez głowę, ponieważ chwilę później znów odgrywała tą sama nudną scenkę. Impreza w końcu dobiegła końca tak samo jak i spokojna noc spędzona wewnątrz niewygodnej kolumny fontanny. Choć kolosalne rozmiary sprawiły, że nawet się wyspała, mimo że nie powinna... To i tak sił na powrót prawie w ogóle nie miała. Gdy słońce było już dokładnie widoczne na horyzoncie, a coraz więcej osób chodziło po ulicach, otrzymała swoją nagrodę i powędrowała do miasteczka gdzie pojutrze odjeżdżał pociąg do Magnoli. Po kilku godzinach męczącej drogi, była już na miejscu.

-Przede mną jeszcze pół dnia i noc do przeczekania – powiedziała do siebie, idąc między budynkami – Może znajdę sobie już jakiś nocleg za ten czas – i powędrowała w stronę najbliższego hotelu. Budynek nie był zbyt wielki,a jedno okno na pierwszym piętrze było otwarte.

-Proszę więcej ~... Jesteś takie wspaniały ~.... – z pokoju dochodził głos kobiety, najwidoczniej nieźle podnieconej.

-Ahh ~ no proszę więcej – kolejny głos kobiety.

-Nie, ja tu nie będę spać! – gapiła się zniesmaczeniem na okno z którego dochodziły głosy. Odwróciła się i wolnym krokiem kroczyła przed siebie.

-Na dziś już starczy, mamy jeszcze cała noc aż pojadę – Levy stanęła jak wryta. Tym razem dochodził stamtąd męski głos, ten sam z nutą złości i wredoty – A teraz wyjdzie chce odpocząć – dziewczyna poczerwieniała na twarzy. Przez myśl jej nie przeszło, że Gajeel jest ... aż takim playboyem ... Nie! Mówiła sobie w myślach.

-Na pewno to tylko osoba o podobnym głosie, a ja mam urojenia – zaśmiała się do siebie, a w pokoju znów się ktoś odezwał.

-Ale Gajeel... - był to smutny głos jednej z kobiet, który cichł z każdą sekundą, aż do momentu zamykanych drzwi.

-BOŻEE! - wykrzyczała, po czym pobiegła przed siebie by być jak najdalej od tego zboczeńca – Na pewno nie będę tutaj spać... Nie dość, że może mnie pobić to i jeszcze z molestować – z wstydu aż napłynęły jej łzy do oczu. Nie minęła minuta i już dobiegła do innego hotelu. Szybkim krokiem podeszła do recepcji, zarezerwowała pokój i położyła się do łóżka, szczelnie zamykając drzwi. Wiedziała już na pewno, ze woli towarzystwo Droy i Jeta, za którymi, ku zdziwieniu, teraz tęskniła. Mimo, że nie są zbyt potężni czuła by się przy nich bezpieczna. Po godzinie odpoczynku Levy postanowiła, ze wybierze się do jakiejś restauracji coś zjeść i uzupełnić zapasy jedzenia na jutrzejszą jazdę. Po chwili już zamawiała sobie danie o dziwnej nazwie, której nie potrafiła zapamiętać, a cena świadczyła, że nie jest to tani lokal. Wokół zgromadzonych unosiło się podniecenie, a chwilę później na scenę, którą dopiero teraz zauważyła, wszedł wysoki mężczyzna w garniturze.

-Jak co tydzień sprowadzamy do naszej restauracji wybitnych, bądź mniej muzyków. - mówił do mikrofonu, a lekkie echo odbijało się po pomieszczeniu - Dziś zagra u nas po raz pierwszy. Więc powitajcie go gromkimi brawami! – uradowany wskazał ręką na kurtynę, która powoli zaczęła unosić się do góry. Stolik przed nią, grupka dziewczyn zaczęła piszczeć i bić brawa z całych sił, tak jakby już wiedziały, kto zaraz ma wystąpić. Westchnęła.

-Nie interesuje mnie to zbytnio – powiedziała do siebie, po czym spojrzała na swoje dziwnie wyglądające danie, które sekundę wcześniej podał jej kelner. Ciche brawa i dalsze piski dziewczyn rozniosły się po lokalu, następnie ktoś zaczął grać na gitarze. Trzeba było przyznać, że ta osoba dobrze grała. Mimo to Levy przypomniała sobie pierwszą noc w Callistemon i dość dziwne z nią wspomnienia. Oderwała się od jedzenia by teraz spojrzeć na osobę na scenie. Wzięła głęboki wdech i już miała krzyczeć, gdyby w ostatniej chwili nie zakryła sobie ust dłonią.

-On mnie normalnie prześladuje! – wyszeptała z rozpaczą. Na scenie w dość dziwnym białym garniturze i swoją gitarą grał Gajell, całkowicie skupiony na muzyce. I znowu pisk dziewczyn – Czyli to te jego zagorzałe fanki, które tak go wychwalały w hotelu... - dziewczynie zrobił się aż niedobrze – Nie... Ja mam już tego dość – dojadła swoją porcję, po czym wstała kierując się w stronę wyjścia. Kątem oka spoglądała na chłopaka, a ten mimo mocnego skupienia zauważył ją w ostatniej chwili. Niebiesko włosa powędrowała do najbliższego spożywczaka i udała się do swojego hotelu by tam wypocząć już całkowicie do rana.

Żelazna MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz