~ Rozdział 2 ~

2.1K 134 16
                                    

Dziewczyna w ciemno niebieskich włosach, zakręconych na końcówkach, biegła przez całą gildię. Spowolniła, tuż po chwili obok jakiegoś wielkiego mężczyzny w czarnych włosach z ciałem z metalowymi, małymi krążkami wbitymi w skórę.

- Zobacz, Juvia jest w gazecie na drugiej stronie - trzymała radosna tygodnik czarodziejów, po czym podała mu go.

- Czym jesteś taka napalona!? I tak nie ty jesteś na okładce, tylko durne Fairy Tail - powiedział bez uczuć, nawet z odrobiną złości.

- Ale Juvia jest pierwszy raz w gazecie - jej radość znikła i odwracając się tyłem do niego, odeszła zostawiając mu tygodnik.

- WSZYSCY NIECH TU PODEJDĄ! - zawołał donośny głos. Mężczyzna stał na balkonie patrząc się na wszystkich z góry - Phantom Lord ma nową misję - Głośny okrzyk radości wydobył się z członków gildii. Ich Mistrz zeskoczył, lądując na środku wielkiej sali wypełnionej drewnianymi stołami i ławami pełnymi magów. - Zniszczymy ich na zawsze, lecz najpierw zrobimy tylko małe udekorowanie ich gildii, a później niespodziankę naszej trójce z okładki. Gajeel, liczę na ciebie co do tej drugiej sprawy - podekscytowany wstał, gniotąc w dłoni tygodnik, gotowy do całej misji.

Wtedy cała gildia jeszcze raz wydała z siebie głośny okrzyk radości, po czym pobiegli do wyjścia. Budynek stał już pusty. Tylko jedna osoba dalej w nim była, stojąc na środku sali i wpatrując się w zgniecioną w dłoni gazetę.

~*~

- Hej Mirijane, przynieś jeszcze jedną beczkę piwa - zawołał ktoś z tłumu ludzi, bawiących się i pijących magów.

- Już idę - i niosąc w jednej ręce beczkę szła przed siebie, zostawiając obok jednego z członków Fairy Tail. - Ciekawe kiedy nasza piątka wróci, już dość długo są na tej przeklętej wyspie.

- Nie martw się o nich, ich nikt nie da rady zabić.

- No właśnie - krzyknęła szczęśliwa Levy. Nagle głośne odgłosy zaczęły dochodzić ze strony wejścia. W tym samym momencie drzwi wylądowały wyważone na podłodze, a w wejściu stała z setka magów.

- Czego od nas chcecie!? - wykrzyczała Mira.

- Zabawić się - odpowiedział jeden z tamtych. W tym samym momencie rzucili się w naszą stronę rozpoczynając walkę... Fairy Tail nie miało szans, nie było Mistrza jak i najsilniejszej trójki, również reszta magów wyruszyła na misję. Praktycznie pozostała tylko Mirijane i Levy które nie miały szans obronić się przed cała gildią. Cały budynek został po przedziurawiany metalowymi prętami. Mimo, że praktycznie nikomu nic się nie stało, czuli się okropnie, byli zbyt słabi. Krótko po tym reszta wróciła z swoich misji, lecz mimo popełnionej zbrodni Mistrz nie pozwolił na dokonanie zemsty na Phantom Lord.

- Może i to lepiej - powiedziała Jetowi, który razem z Droyem kroczyli za nią. - Według mnie, nie przyniosło by to nic lepszego jak kolejne sprzeczki, a budynek gildii łatwo odbudujemy - uśmiechała się. W tej właśnie chwili wszyscy musieli spostrzegać ją jako dziecko; mała, ściskającą do piersi książkę i podskakującą radośnie. Mimo nieudanej walki i porażki, nie przejmowała się tym zbytnio. Wiedziała tak samo jak Mistrz, że dopóki nikomu z gildii nie stała się krzywda, to nie warto wszczynać bojki.

-Levy, uważaj!!! - krzyknęli obaj, lecz ona zbytnio zamyślona wpadła na mężczyznę z długimi czarnymi włosami. Spojrzał na nią gniewnym wzrokiem, nie ruszając się ani o krok. Dziewczyna cofnęła się do tyłu, zawstydzona tą sytuacją, jednocześnie w tym samym momencie przepraszając za swoją nieuwagę.

- Naprawdę przepraszam, nie zauważyłam Cię - kłaniała się lekko w akcie przeprosin. Nagle poczuła szarpnięcie na swoich plecach i jak lekko unosi się w powietrze. Nieznajomy, widocznie tak zirytowany tą sytuacją, podniósł ją jedną ręką za kołnierzyk na plecach, trzymając ją jak małego szczeniaczka.

Żelazna MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz