Gwarno, tłoczno, a w powietrzu jak zawsze unosił się zapach piwa. Dwójka magów weszła przez otwarte na oścież drzwi do Gildii.
-Jak co idę porozmawiać z Lucy – Levy pomachała dziewczynie, która siedziała przy jednym z stołów.
-No to ja tego idę obczaić misję – mimo, że wszystko wydawało się takie jak zawsze, Gajeel nie wiedział do końca jak ma się zachować, czuł się zawstydzony, lecz to nie oznaczało w żadnym stopniu, że nie był szczęśliwy z tego, że chodzi z Levy. Pragnął tego już od bardzo dawna. Dziewczyna dosiadła się do blondynki, która spojrzała na nią podejrzliwie.
-Levy coś jest na rzeczy co nie? - spytała widząc jej dalej wielki uśmiech zawieszony na twarzy i energie, która ją tak rozpierała, że ledwo potrafiła usiedzieć.
-Lu-chan jestem taka szczęśliwa – przytuliła się do niej z całych sił i opowiedziała co się stało.
-Wiedziałam, że prędzej czy później wam się uda.
-Co się uda? – Natsu z talerzem pełnym mięsa usiadł naprzeciwko dziewczyn.
-To, że Levy w końcu jest z Gajeelem.
-Naprawdę?! Nigdy bym nie pomyślał, że on może mieć jakieś uczucia.
-Natsu!
-Mimo wszystko gratulacje – uśmiechnął się szczerze, po czym przystąpił do konsumpcji swojego jedzenia. W tym samym czasie do Gajeela stojącego przy tablicy ogłoszeń podszedł mistrz.
-Wczoraj do nas przyszła misja specjalna dla ciebie.
-O co w niej chodzi? - odpowiedział po części obojętnym tonem.
-Za miesiąc w Magnolii odbędą się ważne przedstawienia teatralne, które maja zareklamować nasze miasto. Wyznaczono dla ciebie zadanie byś zagrał na wstępie na swojej gitarze.
-Jasne że tak.
-Ale tylko na gitarze, bez śpiewania.
-No okey – to, że nie będzie mógł zaśpiewać trochę go zdołowało, lecz i tak był zadowolony samym faktem, że chcą go na występy. Dziękując za tą informację Mistrzowi jak nigdy, podzielił się z tym z Levy i zaczął przygotowywanie nowego kawałka, na który miał czas zaledwie miesiąc. Czas leciał niemiłosiernie i min się obejrzeli zostało już tylko parę dni do występu.
-Gajeeel! No proszę choć się gdzieś przejść.
-Ale muszę przygotować się jak najlepiej jak potrafię.
-Ty już jesteś gotowy nawet ponad normę. No proszę może być cokolwiek. Basen, restauracja...
-Mi by dziś odpowiadał basen – dołączył się Lily, który grzał się przy kominku.
-To chodźmy coś zjeść – zadeklarował chłopak, po tym jak zaburczało mu w brzuchu.
Dziewczyna usiadła na jednym z krzeseł, a naprzeciwko niej żelazny. Levy od dłuższego czasu grzebała w swoim jedzeniu i biorąc tylko miniaturowe kawałki do swoich ust.
-Nie smakuje ci?
-Smakuje, tylko chciałam cię o coś zapytać – chłopak popatrzył na nią zdziwiony o co może jej chodzić.
-Dajesz.
-Wiem, że to może za szybko... Ale czy nie zamieszkalibyśmy razem? - wypaliła opuszczając głowę, bała się strasznie jego odpowiedzi. Spoglądała na swoje buty, gdy nagle krzesło naprzeciwko niej odsunęło się od stołu – Gajeel nie... - myślała, że chłopak zamierza wyjść z restauracji, lecz on podszedł do niej przytulając ją mocno.
![](https://img.wattpad.com/cover/44703781-288-k868588.jpg)
CZYTASZ
Żelazna Miłość
FanfictionLevy, mała, płaska dziewczyna będąca członkinią Fairy Tail. Myślała, że gorszej osoby, która tak łatwo może wyprowadzić ja z równowagi jak Droy i Jet nie spotka.. A jednak w gildii pojawia się nowy członek, który sprawi jej jeszcze więcej problemów...