2. Wszechobecny plastik

1.9K 81 1
                                    

Pierwszy dzień w nowej szkole. Letty nie była przyzwyczajona do zatłoczonych korytarzy i ciasnych klas. Nie wyobrażała sobie siebie w takim miejscu. A jednak stała teraz razem z Mia i Brian'em przed budynkiem, gdzie miała przebywać po 7 godzin dziennie, przez 5 dni w tygodniu. Miała chodzić do klasy z Toretto. O'Conner był rocznik wyżej. Dla Ortiz było to tyle niewygodne, że była już z materiałem na poziomie koledżu.
-I jak ci się podoba nasza szkoła?- Mia zdawała się podekscytowana.
-Budynek jak budynek.- latynoska wzruszyła ramionami.- Idziemy?
-Zero optymizmu...- Brian pokręcił głową. Weszli do budynku. Tłok. Letty od razu zrobiło się duszno. Poczuła się jak w klatce. Miała wrażenie, że zaraz dostanie ataku paniki. Zakręciło jej się w głowie. Gdyby chłopak siostry jej opiekuna nie zdarzył jej złapać, upadłaby. Takie reakcje, to jeden z powodów dla których Marcus załatwił jej indywidualne nauczanie. Jedynie miejsce gdzie tolerowała większe skupiska ludzi, to wyścigi. I to tylko dlatego, że mogła zamknąć się w aucie i odciąć od wszystkiego. W szkole nie było takiej możliwości.
-Letty, co jest?- przestraszył się chłopak. Mia też wyglądała na przerażoną.
-Spokojnie.- spróbowała stanąć o własnych siłach, ale jakoś jej to nie chciało się udać.- To nic poważnego.
-Nie wydaje mi się.- Toretto nie dała się przekonać.- Brian.
-Jasne.- wziął ją na ręce. Czuła się dziwnie w tej sytuacji. A do tego wszyscy się na nią gapili. Poprostu bosko. Nie ma co. Marcus chciał dla niej normalności. Ale to nie wypali. Na korytarzu prawie zemdlała. To do czego by doszło w klasie? Nie chciała się tego dowiedzieć.
-Odstaw mnie.- zarządała, gdy znowu znaleźli się przed budynkiem. Wykonał polecenie. Nim zdarzyło o co kolwiek zapytać, poczuła charakterystyczny zapach. I to taki, którego nienawidziła. Tanie perfumy.  -Zbliżają się plastiki. - zakomunikowała towarzyszom.
-Lexy i jej przyjaciółki.- prychnęła Mia.- Chodźmy może do środka.
-Ja tam nie wrócę.- zaprotestowała Leticia.- Nie dam rady.
-Co to wogóle było?- chciał wiedzieć Brian.- I nie mów, że nic. Bo nikt od tak nie traci prawie przytomności.
-Atak paniki.- wzruszyła ramionami.- Dostaje takich w miejscach, gdzie jest duże skupisko ludzi. Nie lubię tłoku. Za każdy razem kończy się to tak jak dziś. Bądź wyciągam broń. A w tedy nie jest już wesoło.
-To ja zadzwonię po Dom'a.- O'Conner nie chciał ryzykować. Nic mu na to nie powiedziały. Odszedł, a dziewczyny zostały same.
-Kogo ja tu widzę?- piskliwy, przesłodzony głosik drażnił uszy Ortiz.
-Mia, jest tu gdziej strefa wolna od plastików?- latynoska naprawdę nie miała ochoty przebywać w towarzystwie blachar.
-Jak ty nas nazwałaś?- blond poczwara wydawała się oburzona.
-Na słuch ci się rzuciło, lalka?- warknęła Letty.
-Mia!- Lexy wrzasnęła na Toretto.- Naucz swojej nowej znajomej hierarchii szkolnej. Niech się lepiej za bardzo nie wychyla.
-Letty, praszę...- włoszka była przerażona miną swej kumpeli.
-Blondi.- czarnowłosa warczała.- Takie jak ty to ja zjadam na śniadanie. I dobrze ci radzę. Lepiej nie wchodź mi w drogę. Bo to może się źle skończyć. Dotarło?
-Leticia, nie.- usłyszała stanowczy głos i poczuła jak oplatają ją silnie ramiona. Zaczęła sie szarpać.
-Dom, puszczaj!- miała ochotę skopać mu tyłek.- Ta wywłoka musi wiedzieć, że za mną się nie zadziera.
Nic nie powiedział. Uniusł ją i odszedł w stronę swego auta. Dopiero tam ją postawił. Odwrócił ją plecami do Charger'a i oparł się dłońmi po jej obu bokach. Spojrzał jej w twarz.
-O co chodzi z napadami lęku?- chciał wiedzieć.- Marcus mi mówił, ale myślałem, że to tylko żart.
-A jednak nie.- prychnęła.-  Z jakegoś powodu nie chodziłam przecież do normalnej szkoły. I to nie tylko dlatego, że z wielu mnie wywalili. To by było przecież za mało. A teraz zabierz mnie z tąd. Chyba, że chcesz aby doszło do mordobicia. Bo ja nie odpuszczę tej flądzrze.
-Mia!- zawołał do siostry.- zabieram Letty na warsztat. Do popołudnia...

We Ride Together (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz