7. To tylko maska

1.3K 64 3
                                    

W domu była tylko Mia. Nie miała ochoty z nią rozmawiać. Potrzebowałam Dominic'a. Jego siły i spokoju. Jej tego brakowało. Zgrywała silną. Ale to tylko maska. W środku była niczym mała dziewczynka. Marcus dawał jej siłę. Lecz on nie żyje. A razem z nim zginęła jej siła. Miała nadzieję, że nic jej nie złamie. Nie mogła się bardziej mylić. Zamknęła się w pokoju. Rzuciła się na łóżka. Miała wrażenie, że w tej sytuacji wolałaby ból fizyczny niż ten psychiczny. Jak Alex mógł zabić Marcusa? Przecież to ona zwaliła mu akcję. A nie on. Dlaczego jej nie było w Londynie. Nie dopuściłaby so tego. Powstrzymałaby go. A tak? To nie sprawiedliwe. Niby zawsze wiedziała, że życie właśnie takie jest. Ale dopiero teraz poczuła to wyjątkowo dotkliwie. I nie potrafiła sobie z tym sama poradzić. Czuła się okropnie. Była bezradna. Pierwszy raz od bardzo długiego czasu pozwoliła sobie na łzy. Zawsze uwarzała je za słabość. Jednak teraz przynosiły chociaż chwilowe ukojenie.
-Letty...- Mia pukała do drzwi.- Wszystko w porządku?
-Tak.- skłamała. I to nie zbyt przekonująco.
-Płaczesz?- dziewczyna weszła do jej sypialni.- Co się stało?
-To nie istotne.- załkała w poduszkę.- Mia proszę zostaw mnie dziś samą.
-Jesteś pewna?- Toretto nie była przekonana.- Może jednak chcesz porozmawiać?
-Nie.- Ortiz naprawdę potrzebowała samotności.- Ale jak wróci Dom, przyślij go do mnie.
-Nie ma problemu.- skierowała się do wyjścia.- Jakbyś czegoś potrzebowała, jestem na dole.
Latynoska nic już nie powiedziała. Nie była w stanie. Żal i smutek wzięły nad nią górę...
~***~
Dominic miał nadzieję, że Letty wróciła do domu. Może to nie był dobry pomysł, żeby jej mówić o śmierci Marcus'a. Ale nie mógł ukrywać tego przed nią w nieskończoność. Jednak lepiej dowiedzieć się o czymś takim wcześniej. Później mogłaby przyjąć to jescze gorzej. A tak jest szansa, że szybciej jej przejdzie. Choć nie liczył na to, że zbyt szybko. Była bardzo zżyta z Marcus'em. Był jej jedyną rodziną. Mu było cieżko. A co dopiero musiała przeżywać Ortiz. Nawet nie chciałbsobie tego wyobrażać. Wrócił do domu przed chłopakami. Oni byli jeszcze w warsztacie. Jednak Toretto nie mógł się na niczym skupić. Martwił się o Leticię. Ta dziewczyna była nie przewidywalna. Nie wiedział czego się po niej spodziewać. Wszedł do domu. W kuchni zastał swoją młodszą siostrę.
-Hej.- pocałował ją w policzek.- Jakieś wieści od Tracy bądź Letty?
-Tracy się nie odzywała.- Mia odwróciła się od kuchenki - A Letty jest na górze. Dom, co się z nią dzieje? Jest w okropnym stanie. Nie chciała ze mną wogóle rozmawiać. Za to chciałe, żebyś przyszedł do niej jak tylko wrócisz.
-Dzięki.- skierował się na schody. Chciała się z nim widzieć. Coś nowego. Tylko dlaczego nie wróciła do warsztatu? Czyżby było z nią faktycznie tak źle? Pewnie nie chciała okazywać słabości przy chłopakach. To by było w jej stylu. Wszedł do pokoju zajmowanego przez latynoskę. Spała wtulona w ppduszkę. Wyglądała tak uroczo i spokojnie. Usiadł na skraju łużka. Na jej policzkach widniały jeszcze wilgotne ślady łez. Delikatnie pogładził jej policzek. Nie chciał jej budzić. Jednak wyszło inaczej. Zamrugała gwałtownie i usiadła jak popażona.
-Spokojnie.- chwyciłem ją za dłoń.- To tylko ja.
-Dominic...- wręcz wpadła w jego ramiona. Potrzebowała bliskości. Jego bliskości. W jedną chwilę to on stał się jej bezpieczną przystanią. Tylko dlatego, że Marcus mu zaufał. A może był jeszcze jakiś inny powód? Nie była w stanie się nad tym zastanawiać. Z jej oczu ponownie popłynęły łzy. Nie potrafiła się w sobie zebrać.
-Letty, spokojnie.- Toretto gładził uspokajająco jej plecy.- Jestem to przy tobie. Nic ci nie grozi.
-Ale ja się nie boję.- zaprzeczyła łkając.- Nie boję się, gdy jesteś blisko. Ja poprostu... Dlaczego on zabił Marcus'a?
-Bo wiedział, że cię to zaboli.- wcale nie było mu łatwo.- I liczył na to, że wrozpaczy i chęci zemsty, sama do niego przyjdziesz. Ale na to nie pozwolę ci ja.
-A ja i tak pomszczę Marcus'a...

We Ride Together (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz