3. Jedyna miłość?

1.7K 85 1
                                    

Dom nie mógł uwierzyć jaki ta dziewczyna ma tupet. Ona wcale nie chcieła bić się z Lexy. Chciała pomachać jej spluwą przed nosem. Ewentualnie oddać strzał ostrzegawczy. Pierwszy raz w swoim życiu trafił na tak niesamowitą i inna dziewczynę. Jednocześnie narwaną i opanowaną. Nieprzewidywalną i rozważną. Nie spodziewał się, że taka mieszanka jest możliwa. I wcale się nie dziwił, że Marcus chciał ją mieć w swoim gangu. On sam dałby się pokroić za takiego członka drużyny. A do tego wszystkiego była mega utalentowana. Bez problemu ogarnęła w czym tkwi problem Hondy. Zajęło jej to piętnaście minut. A Vince męczył się z tym od tygodnia. Na pierwszy rzut oka było widać, że warsztat to żywioł dziewczyny. Co do tego żaden z trójki przebywającej z nią w warsztacie, nie miał wątpliwości.
-Dobra młoda.- Dominic zabrał ją do prowizorycznego gabinetu.- Musimy postanowić co z twoją nauką. Szkoła odpada, ba albo coś stanie się tobie, albo innym. A obu opcji chcem uniknąć.
-Jak dla mnie, możesz się nie kłopotać.- wzruszyła ramionami.- Marcus na tyle postarał się o moją edukację, żebspokojnie zdałam maturę i za częłam materiał koledżu. Już właściwie skończyłam.
-Co?!- był w szoku.- Jakim cudem?
-Mam poprostu bardzo chłonny umysł.- Ortiz była nieporuszona.
-To dlaczego Marcus tak się upierał przy twojej szkole?- a Toretto nie mógł tego ogarnąć.
-Chciał dla mnie normalnego życia.- prychnęła.- To chyba ci tłumaczył?
-Owszem.- westchnął.- W takim razie rezygnujemy z nauki. Tylko co będziesz robiła przez cały dzień?
-Mogę pomóc w warsztacie.- zaproponowała.- Nie boję ubrudzić się smarem. A naprawiać czy składać auta wręcz uwielbiam.
-W sumie, czemu nie.- zastanowił się.- Zawsze przyda się ktoś do pomocy.
-No i bomba.- zatarła dłonie.- To teraz mi powiedz gdzie są moje skarbeńki.
-Co twoje?- nie miał pojęcia o czym ona właściwie mówi.
-Moje maleństwa.- zaczęła słodzić.- Moje perełki. Moja jedyna miłość.
-O czym ty do mnie mówisz?- Dom potrzebował konkretów.
-Gdzie są moje auta?- prychnęła zirytowana.
-Nie można było tak od razu?- zaśmiał się. Mina Ortiz była przekomiczna.
-No i z czego rżysz?- ofuknęła go.
-Już spokojnie.- nie mógł się opanować.- Już cię do nich prowadzę. Na pewno się zdąrzyłaś stęsknić za swą JEDYNĄ miłością. Ale to tak na poważnie? Wolisz auta niż facetów.
- owszem.- w jej głosie zabrzmiała nutka wyzwania.- Samochody chociaż doceniają to co dla nich robisz. I nigdy nie nazwą mnie świruską...
~***~
Już od trzech godzin nie wychodziła z zaplecza. Dominic podejrzewał, że chciała się nacieszyć swoimi skarbami. Zastanawiał się jak Letty jeździ. Bo wątpił by jej umiejętności kończyły się na naprawianiu i składaniu pojazdów. Postanowił zabrać ją na środowe wyścigi. Tylko musiał najpierw to z nią omówić. Nie chciał by poczuła się ograniczona i do czegoś przymuszania. Za cel postawił sobie, by Leticia Ortiz czuła się u niego jak w domu. Wiedział, że w pełni zapewne tego nie dokona. Ale chociaż częściowo. Wśliznął się na zaplecze na tyle cicho, że młoda go nie dostrzegła. Może to i lepiej. Gdyby było inaczej nie ujrzał by czegoś mega seksownego. Letty polerująca swoją Plymouth. W jeansowych szortach i bluzeczce przed pempek. To było coś. Widok żadnej dziewczyny jeszcze tak na niego nie zadziałał.
-I na co się gapisz?- odezwała się nie przerywając czynności. Czyli jednak go zauwarzyła.
-A co?- mimowolnie się uśmiechnął.- Nie można?
-Na podrywie to ty się nie znasz.- skwitowała.- Przyszedłeś w jakiejś konkretnej sprawie?
-Owszem.- przyzanał.- Masz ochotę pojechać na wyścigi w środę?
-A będę mogła się ścigać.- w końcu na niego spojrzała.
-Jasne.- zgodził się od razu.- Czemu nie? Z chęcią zobaczę jak jeździsz.
-A ty?- stanęła z nim twarzą w twarz.- Będziesz się ścigał? Ze mną?
-Jesteś tego pewna.- spojrzałbw jej oczy.- Jestem mistrzem tutejszych wyścigów. Jedną imprezę nawet sam organizuję.
-To chyba nie masz się czego obawiać.- ewidentnie go podpuszczała.- Chyba, że boisz się przegrać z dziewczyną.
-Jesteś pewna swego.- uśmiechał się.- Co stawiamy?
-Tydzień.- nie wiedział co ona ma na myśli- Jak wygram. Dajesz mi na tydzień swojego Charger'a i robisz co tylko zechcę. Jeżeli jednak wygrasz ty. Dam ci na tydzień moją słodką Baracudę. Więc jak?
-Stoi.- on również był pewny wygranej. I to bardziej niż kiedykolwiek...

We Ride Together (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz