11. To nie gra

1.1K 49 9
                                    

Leticia siedziała w swojej sypialni. Był środek nocy. A ona nie mogła spać. Cały czas myślała o Dominic'u. O tym co ewentualnie do niego czuje. Chciała zrozumieć co dzieje się w jej sercu. Ale nie potrafiła. A skoro ona nie potrafiła, to nikt tego nie mógł pojąć. Może to i lepiej. Nie miała czasu na zamartwianie się o sprawy sercowe. Musiała zaopiekować się Jeremy'm. Albo przekazać go pod czyjeś skrzydła. Sama musiała zająć się sprawą Alex'a. Nie zamierzała uciekać, chować się czy czekać, aż ją znajdzie. Sama chciała go znaleźć. I to najszybciej jak to możliwe. I to nie tylko po to by nie myśleć o Dom'ie. Poprostu miała już dość czekania i zamartwiania się. Chciała mieć już za sobą tę konfrontację. Usłyszała jak ktoś otwiera drzwi jej pokoju. Była pewna, że to Jer. Pewnie chciał porozmawiać. Dlatego nawet nie drgnęła lerząc pod kołdrą. Poczuła jak ktoś siada na skraju łóżka, a po chwili głaszcze ją po włosach. To nie był Jeremy. Usiadła gwałtownie. W bladym świetle wpadającym przez okno, ujrzała uśmiechniętego Toretto.
-Też nie możesz spać?- to było bardziej stwierdzenie niż pytanie. Skinęła tylko głową. Wyciągnął do niej dłoń, wstając. Bez wachania ją chwyciła. Ufała mu. Wiedziała, że cokolwiek Dominic planował, robił to dla jej dobra. Nic nie było w stanie przekonać jej, że jest inaczej. Opóścili jej pokój. A po chwili dom. Tak. To był jej dom. Nie tymczasowy dom. Tylko poprostu dom. Miejsce gdzie czuła się dobrze i bezpiecznie. Tak jak przy Dom'ie. Wsiedli do Chargera. Znowu gdzieś ją zabierał. Ale tym razem znała trasę. Jechali do warsztatu. Tylko dlaczego? Takiego miejsca się nie spodziewała. No cóż. Ich pierwsza wspólna przejażdżka skończyła się na cmentarzu. Tym razem również spodziewała się jakiegoś nietypowego miejsca. A tu proszę. Warsztat, w którym i tak spędzają już więcej czasu niż gdzie kolwiek indziej. Ale nie zamierzała narzekać. Lubiała tam przebywać. Więc czemu nie. Zaparkowali Dodge'a za warsztatem i weszli do budynku tylnym wejściem. Było niezwykle cicho. Jak nigdy. Odpowiadało jej to. Ale nie wyobrarzała sobie, by tak było zawsze. Czasami, owszem. Ale nie codziennie. Z czasem zaczęłoby ją to nudzić. A nudy nie znosiła.
-Dlaczego warsztat?- zapytała przejażdżając dłonią po masce Mercedesa, nad którym pracowała przez ostatnie dwa dni.- Przecież spędzamy tu prawie 24 godziny na dobę.
-Przez długi czas tylko tutaj czułem się tak naprawdę dobrze.- mówił patrząc na swoje dłonie.- Tu odnajdywałem spokój. Zdarzało się, że do domu wracałem tylko na kolację. Albo wracałem jak nie mogłem spać.
-Dlaczego przestałeś?- stała przed nim próbując spojrzeć mu w twarz.
-Pojawiłaś się ty...- takiej odpowiedzi się nie spodziewała. Spojrzał w jej oczy. Nie mogła znaleźć żadnych słów. Miała wielką ochotę go pocałować. Lecz nie wiedziała jak on zareaguje na jej zachowanie. I nie potrzebnie się martwiła. Dominic zblirzył się do niej i złorzył na jej ustach pocałunek. Leticia bez zastanowienia go odwzajemniła. Był to delikatny pocałunek. I krótki, ku je zgrozie. Mimo to miła wrażenie, że je serce wyskoczy z piersi. Chciała by to trwało wiecznie. Gdy się od siebie oderwali, Dom oparł się czołem o jej czoło.
-Nie uderzysz mnie?- zapytał pół żartem. Prychnęła tylko. No bo co miała by powiedzieć? Że gdyby pocałował ją ktoś inny to właśnie tak by zareagowała? Ale Dom ewidentnie, nie oczekiwał od niej odpowiedzi. Przeczesał palcami jej włosy i pocałował w czoło. Czy teraz byli ze sobą? Czy będą zachowywali się jak gdyby nigdy nic? A może zaczną się ignorować? Pierwszy raz w życiu była w takiej sytuacji. Nie miała zielonego pojęcia czego się spodziewać. Wzięła głęboki oddech i już chciała się odezwać... Jednak zrezygnowała. Nawet nie wiedziała co tak właściwie chce mu powiedzieć. To naprawdę była dziwna noc. Ale chociaż miała pewność, że nie jest obojętna Toretto. Niby wcześniej mówiła jej to Tracy. Ale nie ma to jak przekonać się na własnej skórze.
-Musisz teraz liczyć się z tym, że żaden chłopak nie ma prawa, się do ciebie zbliżyć.- Dominic spojrzał w oczy Leticii.
-Dom, czy to jakaś twoja gra?- może i nie była mu obojętna, ale nie liczyła z jego strony na nie wiadomo co.
-Nie.- odparł z delikatnym uśmichem.- To nie jest gra Leticio. To są uczucia...
~~~
nienawidze_teczy dotrzymałam słowa, więc nie krzycz
Mam nadzieję, że nikt się nie zawiódł
Nie myślcie sobie, że teraz będzie słodziutko
Nie byłabym sobą, gdybym nie namieszała
Niektórzy coś o tym wiedzą
To cyba wszystko
A zapomniałabym
5 kom.= next
Buźka <3
*Sky Hart

We Ride Together (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz