5. Delikatn, pękny kwiat.

1.6K 63 0
                                    

Dominic był pod wrażeniem. I w ciężkim szoku. Leticia go pokonała. I ani trochę się przy tym nie wysiliła. To było coś niesamowitego. I bardzo dobrze o niej świadczyło. Ale teraz potrzebował odpocząć w towarzystwie kumpli. Z butelką Korony w dłoni. I to właśnie robił. Przyglądając się jak latynoska, która go pokonała tańczy na środku salonu w towarzystwie kilku innych osób. Wyglądała nieziemsko. Nie potrafił oderwać od niej spojrzenia. A do tego strasznie działało mu na nerwy, że jacyś goście się wokół niej kręcą. Nie rozumiał skąd w nim takie odczucia. Przecież ta dziewczyna była pod jego dachem dopiero kilka dni. A on nie dość, że już się o nią bał... To na dodatek ewidentnie był zazdrosny. To nie było w jego stylu. Dlatego starał się tego nie okazać. Nie chciał... Nie mógł wyjść na mięczaka. Letty podeszła do niego tanecznym krokiem. Nic nie mówiła, a on wpatrywał się w nią jak w obrazek. Wyjęła mu z ręki butelkę z piwem i odeszła. A on nadal siedział.
-Dom.- Leon szturchnął go w ramię.- Co się z tobą dzieje? Właśnie małolata zabrała ci piwo, a ty nic z tym nie robisz.
-Nie mam pojęcia, stary.- odparł, wstając z westchnieniem. Podszedł do dziewczyny z zamiarem odebrania jej swojego alkoholu. Objął ją ramieniem od tyłu. I chiał jej zabrać butelkę. Nie pozwoliła mu na to. Opróżniła ją do końca i odstawiła na szafkę.
-Zatańcz ze mną.- powiedziała patrząc mu wtwarz i ciągle kręcąc biodrami.
-Ja nie tańczę.- stwierdził spokojnie.
-A ja wygrałam zakład.- spojrzała na niego wymownie. Złapał ją za biodra i przyciągnął do siebie. Patrzał jej prosto w oczy. Na początku tańczył dość nieporadnie. Ale Ortiz miała do niego cierpliwość.
-Jesteś spięty.- mruczała.- Musisz się rozluźnić. Co powiesz na masaż?
-Raczej nie skorzystam z propozycji.- zmarszczył nos.
-A kto powiedział, że to propozycja?- złapała go za dłoń i pociągnęła w stronę schodów. Zadziwiała go. I to chyba nigdy nie miało się zmienić...
~***~
Dni mijały. Dominic'owi bardzo przypadły do gustu masaże Letty. Szczególnie po całym dniu pracy w warsztacie. W zamian miał się nie czepiać, gdy piła piwo. Nie tolerował picia alkoholu przez nieletnich. Ale na jedno piwko przy kolacji mógł przymknąć oko. Choć nie zbyt chętnie. Ale to tylko do środy. W następnym wyścigu się odkuje. I w tedy koniec z alkoholem dla małolaty. Od samego rana był w warsztacie. Leticia została w domu. Ostatnimi dniami przepracowywała się. Dlatego kazał zostać jej w domu. Żeby odpoczęła. On przejął na siebie jej obowiązki. Było tego zdecydowanie za dużo. Nawet jak dla niego. Jak oni dawali sobie radę bez Letty? Nie potrafił tego ogarnąć.
-Ktoś ma ochotę na lunch?- usłyszał wołanie latynoski. Zdziwiony oderwał się od pracy. Chłopcy już ją obskoczyli. Widział jak wręcza każdemu pakunek z kanapkami. On chciał jeszcze popracować, gdy tamci rozwiedli się do jedzenia. Nachylił się nad silnikiem Nissana nad którym pracował. Nagle poczuł delikatną dłoń dziewczyny na swoim ramieniu.
-Nie jesteś głodny?- zaskakiwały go jej oblicza, zmieniające się niczym w kalejdoskopie.
-Jakoś nie specjalnie.- od po wiedział, spoglądając na nią.- Zaskakujesz mnie.
-Tak?- oparła się o auto.- Niby czym?
-Całą sobą.- spojrzał jej w twarz.- Ale ja potrafię cię przejrzeć. Starasz się być silna i twarda. A tak naprawdę jesteś delikatnym, pięknym kwiatem.
-Nie przesadzaj.- na jej policzkach wykwitły rumieńce.- Nie jestem taka delikatna. Potrafię o siebie zadbać.
-Wiem.- zaśmiał się.- Dość często mi to powtarzałaś. Ale to nie zmieni mojego zdania na twój temat.
-Jesteś uparty.- wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów.
-Taki mój urok.- odebrał jej paczkę.- Nie będziesz się truła tym świństwem.
-Nie jesteś moim ojcem.- chciała odzyskać swoją własność.- Nie możesz mi mówić co mam robić. Pp za tym, tydzień jeszcze nie minął. Więc oddaj mi papierosy.
-Nic z tego.- schował je do kieszeni.- Na picie piwa mogę przymknąć oko. Ale nie na to. Dopuki nie jesteś pełnoletnia. I mieszkasz pod moim dachem. Możesz zapomnieć o papierosach.
-Jesteś nie feir.- wrzasnęła tupiąc.- Oddaj mi moje papierosy!
-Nie zachowuj się jak dziecko.- przewrócił oczyma.- Ile ty masz lat? Pięć czy osiemnaście?
-Jesteś okropny!- wrzeszczała jak opętana.- Gdybym wiedziała, że tak będzie, to bym tu nie przyjeżdżała!
-Co tu się dzieje?- podeszła do nich śliczna szatynka.- Dominic, kolejnej złamałeś serce?
-Tracy?- zadziwił się na jej widok.- Co ty tu robisz?
-Co?- uśmiechnęła się.- To już nie można, brata odwiedzić? A tak szczerze? To mamy problem...
~~~
W mediach macie Tracy

We Ride Together (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz