16. Zamiana ról

969 40 4
                                    

Nie wyciągnęła spluwy. Nie musiała. Jasper był nie groźny. Mimo, że sprawiał całkiem inne wrażenie. Ale ona go znała. I to bardzo dobrze. Od dziecka mieszkali w jednym sierocińcu. Letty, Jasper i Magnus. Sami przeciwko światu. Magnus był starszym bratem Jasper'a. Przez jakiś czas łączyło go coś z Ortiz. Ale to była chwila. A później popełnił samobójstwo. A ten blondyn, grorzący Dominic'owi, obarczał winą za to latynoskę. Nie wiedziała dlaczego. Ale też nigdy nie pytała. Bała się odpowiedzi. Ale nie bała się Jasper'a. On nie był zły. Zagubiony. Ale nie zły. Wierzyła w to z całego serca. Dlatego jednym gestem zatrzymała Leon'a i Vince'a, gdy chcieli się rzucić na pomoc włochowi. Pogorszyło by tylko sprawę. Nic po za tym. Dlatego wolała nie ryzykować. A oni chyba zrozumieli. Bądź bali się jej. Ewentualnie zszokował ich jej widok. Były trzy opcje. W tej chwili miała w nosie, która jest prawdziwa. Musiała skupić się na Jasper'ze.
-Przecież wiesz, że mnie tak samo boli śmierć Magnus'a.- trzymała głos na wodzy, a przynajmniej się starała.- Dla mnie też był ważny. Nie potrafiłabym go skrzywdzić. Przecież to wiesz.
-Ale odeszłaś...- wąchał się, i o to chodziło.- Zostawiłaś mnie...
-Jas, to było konieczne.- powoli sie do niego zblirzała.- Inaczej nie stanęła bym na nogi. Tam wszystko mi o nim przypominało. Błagam. Odłurz spluwę. Ty tak nie potrafisz. To nie twój świat. Nie rób tego dla mnie. Zrób to ze względu na Mag'a. On by nie chciał, żeby nasze stosunki się popsuły.
-Przepraszam.- wygrała, nadal potrafiła do niego dotrzeć. Odszedł od Dominic'a i podszedł do niej. Drżącą dłonią oddał jej broń. Obdarzyła go uśmiechem. Przez chwilę znowu byli dziećmi. Przytuliła go. Tęskniła za nim. Od kąd była w rodzinie Marcus'a, Jasper był pod specjalną ochroną. Mimo, że nie widywali się. Był dla niej ważny.
-Letty, na prawdę przepraszam.- widziała, że jest mu głupio.
-Nie przepraszaj.- chciała mu dodać otuchy.- Rozumiem cię. Teraz wróć do siebie i odpocznij. To zrobi ci dobrze.
-Ale odezwij się kiedyś.- poprosił z nadzieją.
-Odezwę się, obiecuję.- uściskała go jeszcze raz.- Do zobaczenia.
Odszedł. Przez chwilę patrzała za nim. Zamierzała dotrzymać słowa. Nie chciała by znowu poczuł się odtrącony. A potem spojrzała na Toretto, który się do niej zblirzył. Był w szoku. Widziała po nim, że nie ogarnia co się właściwie stało. Nie dziwiła mu się. Może i byli do siebie podobni. Ale on nie miał doczynienia z takimi ludźmi jak ona.
-I jak?- zapytała go z troską.- Wszystko w porządku?
-Owszem.- przyznał.- Co to właściwie było?
-Kiedyś ci wyjaśnię.- obiecała, wzdychając ciężko.- Nie martw się. To tylko moja przeszłość. Nie dotknie cię więcej.
-Widzę, że jeszcze niewiele o tobie wiem.- był zmęczony, widziała to w jego twarzy.- Zdąrzymy to nadrobić?
-Owszem.- zaśmiała się.- Nie wierzę. Zamieniliśmy się rolami.
-W jakim sęsie?- nie do końca rozumiał. Westchnęła.
-Do tej pory ty mnie chroniłeś.- wyjaśniła.- Teraz moja kolej. Na mnie już naprawdę pora.
-Letty, nie.- tym razem nie była zaskoczona, gdy złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie.- Jeszcze 15 minut temu, byłem gotowy pozwolić ci odejść. Teraz nie potrafię.
-Dominic...- nie wiedziała czy da radę mu się oprzeć.- Na prawdę nie mogę zostać. Nie teraz. Nie stawiaj mnie w takiej sytuacji.
-Ale potrzebujemy cię.- znała go na tyle by wiedzieć jak ciężko przychodzi mu mówienie o swoich uczuciach.- Ja cię potrzebuję... I to bardzo.
-Dom...- była załamana.- Nie rób mi tego. Proszę.
-To ja cię proszę.- nie poddawał się.- Nie możesz mnie zostawić.
-Nie, Dominic.- starała się zabrzmieć stanowczo.- Nie mogę zostać. Proszę cię. Zrozum mnie. Chcę waszego... Twojego dobra. Nie zatrzymasz mnie przy sobie. Mówiłam ci, że wrócę jak będzie po wszystkim. Zerwałam z tobą byś miał wolną rękę. Żebyś mógł znaleźć szczęście z kimś kto na ciebie na prawdę zasługuje. A ty nadal swoje...
Zamknął jej usta pocałunkiem. Skutecznie zmieniając tor jej myślenia. Odwzajemniając pocałunek zastanawiała się czy jednak nie zostać. Czy nie zaryzykować. W końcu wszyscy razem mieli duże szanse. Wręcz bardzo duże. Mogleby sobie poradzić z Marcus'em. I to bez problemu. Przecież... Nie! Zebrała się w sobie i odepchnęła włocha od siebie.
-Żegnaj Dominic.- odeszła nie oglądając się za siebie, zostawiając chłopaka w ciężkim szoku...
~~~
Ta dam. I jak się podoba?
nienawidze_teczy narzekałaś, że Dom za mało się stara
To proszę bardzo
Na życzenie
Letty_1286 wiem, że nie tego oczekiwałaś
Ale spokojnie
Mam kandydata do kulki między oczy
A tak po za tym
Kiedy u cb coś się pojawi?
To tyle na dziś
Buźka
*Sky Hart (mistrzyni)

We Ride Together (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz