12. Światła! Kamera! Akcja!

1.1K 46 7
                                    

Czyli byli ze sobą. Już miesiąc. I nie doszło między nimi do niczego prócz pocałunków. Nie żeby Leticii to przeszkadzało. Nie afiszowali się ze swoim związkiem. Nie chcieli za bardzo zawracać na siebie uwagi. Wystarczyło im już, że Jeremy 'patrzy na ręce' Dominic'owi. Chłopak nie był zazdrosny. Poprostu martwił się o siostrę. Szczególnie znając jej charakterek. Wiedział jak to się może skończyć. A on musiałby ją później pocieszać. Co w cale nie było łatwym zadaniem. Letty i Dom spędzali całe mnóstwo czasu w warsztacie. Wszyscy szanowali tam ich prywatność. Albo przynamniej próbowali, zdając sobie sprawę, iż Ortiz ma tu pod ręką mnóstwo narzędzi. To była wystarczająca motywacja. Nikt nie miał ochoty skończyć z kluczem francuskim wbitym w twarz. To chyba dość logiczne. Był to zwyczajny dzień w warsztacie. Z pozoru zwyczajny. Letty ciągle miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje. I to żaden z obecnych w budynku mężczyzn. Do ich spojrzeń już przywykła. I wiedziała kiedy, który na nią patrzy. Tym razem to żaden z nich. Noe podobało jej się to. Nie mogła się na niczym skupić. Na wszystkie zaczepki reagowała agresją. Była zwyczajnie rozstrojona psychicznie. I wszystko przez to wrażenie. Miała tego serdecznie dość. Jeszcze chwila i kogoś skrzywdzi. I to poważnie skrzywdzi. Aż podskoczyła, gdy poczuła czyjąś dłoń na ramieniu.
-Co się dzieje?- odrobinę się uspokoiła słysząc głos Dom'a.- Jesteś dzisiaj jakaś nie swoja. Wszystko cię drażni i irytuje. Na każdy dotyk czy inny dźwięk reagujesz paniką. Nie wspomnę już o próbie nawiązania z tobą kontaktu przez klientów..
-Dom, ja nie wiem.- wtuliła się w jego ramiona.- Nie wiem co się dzisiaj ze mną dzieje. Mam wrażenie, jakby ktoś mnie obserwował. Ktoś obcy...
-Letty...- westchnął gładząc jej włosy.- Jesteś poprostu przewrażliwiona i przemęczona. Musisz odpocząć. Przestać myśleć o Alex'ie. Mam pomysł.
-Jaki?- nie podobał jej się jego ton głosu.
-Wróć do domu.- odpowiedział spokojnie.- Mia ma dzisiaj wolne. Spędzicie razem czas. Pojedziecie na zakupy albo coś?
-Wiesz jak ja uwielbiam zakupy.- prychnęła.- Ale w sumie to nie jest głupi pomysł. Przyda mi się odpoczynek. Do później.
Pocałowała go w policzek i wyszła. Faktycznie potrzebowała odpoczynku. I to bardzo. Wołały o to jej mięśnie i umysł. Może spędzenie czasu w towarzystwie zwyczajnej dziewczyny pomoże? Taką miała przynajmniej nadzieję. Inaczej to będzie zmarnowany dzień. Usłyszała sygnał przychodzącej wiadomości, gdy wsiadała do Hondy. Myślała, że to Tracy. Dlatego od razu ją odebrał. I przeżyła szok.

Od zastrzeżony:
Słodka z was para. Szkoda, żeby kochasiowi stała się krzywda, bo ty nie potrafisz ugiąć karku, Leticio. Nie sądzisz, że Marcus to wystarczająca ofiara? Jeśli nie chcesz, żeby stała mu się krzywda, spotkajmy się o północy przy opuszczone fabryce opon. Będę czekał.

A w załączniku zdjęcie jej i Toretto jak się przytulają w warsztacie. Zrobione dosłownie przed chwilą. Była przerażona. I nie zamierzała narażać Dominic'a. Zbyt wiele dla niej znaczył...
~***~
Nie odprężyła się, spędzając czas z Mia. Ciągle myślała o Dominic'u. Poprosiła go żeby od dwudziestej spotkali się w ich ulubionej knajpie. Zgodził się bez zastanowienia. Nie dziwiło jej to. W końcu zawsze tam jeździli po całym dniu spędzonym w warsztacie. To była już taka tradycja. Miała jeszcze pięć minut. Siedziała w Challanger'ze, sprawdzając swoją spluwę. Miała jasny plan. W którym najważniejsza była jej gra aktorska. Cieszyła się, że zdążyła opanować tą umiejętność. Choć bolało ją, że będzie musiała tak perfidnie okłamać Dom'a... Zdarzyła ukryć broń za paskiem spodni, gdy obok niej zaparkował swego Charger'a, Dominic. Światła! Kamera! Akcja! Pora zacząć przedstawienie. Wysiadła. Jak zwykle chciał ja pocałować na przywitanie. Nie pozwoliła mu na to. Kiwnęła głową, żeby weszli do sirodka. Zrobili to i zajęli swoje stałe miejsce.
-Co jest?- chciał wiedzieć łysolek.- Myślałem, że odpoczęłaś.
-I odpoczęłam.- westchnęła.- No i przemyślałam kilka spraw...
-Tak?- stał się czujniejszy.
-Dominic, to jest bez sensu.- słowa z trudem przechodziły przez jej gardło, prawie się nimi dławiła.- Nie powinniśmy być razem...
-Co masz na myśli...?- wiedział, ale nie chciał dopuścić tego do swojej świadomości.
-Przepraszam, ale z nami koniec...- i wyszła zostawiając sszokowanego Toretto. Z jej oczu płynęły łzy. To było najtrudniejsze co musiała zrobić w życiu. Miała nadzieję, że Dom kiedyś jej wybaczy...
~~~
I gotowe
Mistrzyni w swym żywiole
Widzisz nienawidze_teczy?
Przez ciebie wpadam w samo zachwyt
Jednak ten rozdział dedykuję Letty_1286
Jesteś ze mną od początku tej historii
Należy ci się
No i naturalnie
3 kom.= next
Buźka
*Sky Hart

We Ride Together (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz