dziesięć

281 20 4
                                    

Jak się okazało w podniebnej rezydencji Harry'ego spędziliśmy zaledwie niecałe trzy godziny. Dlatego, gdy anioł w końcu odstawił mnie na ziemię, a były to zdecydowanie najbardziej krępujące chwile w moim życiu, to impreza była już w pełni rozkręcona. 

I nikt nie zauważył nieobecności solenizantki, jak miło.

Bez słowa uwolniłam się od jego towarzystwa, chociaż część mnie chciała wleźć pod jego silne skrzydła i zostać tak na zawsze, w oparach miłości, szczęścia i gorącego seksu.

Szybko spacyfikowałam idiotkę.

Poorgazmowy haj to jednak niebezpieczna rzecz. Z trudem przekonałam samą siebie, że absolutnie nie obchodzi mnie co teraz zrobi ten cholerny archanioł, nawet gdyby polazl prosto do Monici i śpiewał jej serenady miłosne. Stłumiłam też ochotę, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście nie poszedł do mojej siostrzyczki. Przecież to ja go zostawiłam.

Częściowo uratowała mnie myśl, że nie mogłam się w takim stanie pokazać gościom. Szybko odszukałam Melanię, która tylko wytrzeszczyła oczy na mój widok.

- Co ci... - wyjąkała jedynie, nie mogąc zamknąć ust. Wow, w końcu zrobiłam coś, co zaszokowało nawet ją! A nawet się zbytnio nie starałam. No, może za drugim razem.

Chwyciłam blondynkę za ramię i wepchnęłam w najciemniejszy kąt ogrodu. Przy okazji też najbardziej kłujący, bo oczywiście trafiłam na rosarium. Ale nie miałam teraz głowy zajmować się drobnostkami, tylko pokrótce jej wytłumaczyłam, co wcześniej zaszło pomiędzy mną a Harrym. Jej mimika mówiła wszystko i wiedziałam, że gdyby ona nie wiedziała o mojej wielkiej miłości do tego kretyna, to on już straciłby penisa. Melania była naprawdę cudowna i znała mnie lepiej niż ja sama.

- Felicja mnie nie może zobaczyć, bo chyba zejdzie na zawał - zakończyłam. - To znaczy i tak zejdzie, ale w tej chwili już nie mam siły się tym przejmować. Jutro się nią zajmę, ale dzisiaj nie mogę. Pójdę do mojego pokoju, a gdyby się ktoś ciebie pytał co się ze mną stało, to dostałam silnej migreny i leżę z zimnym okładem na czole. W ciemnym pokoju - dodałam szybko, bo co zauważyłam z ulgą, w półmroku już się nie świeciłam jak pieprzona bombka. 

- A z tobą wszystko w porządku? - zapytała tylko z niepokojem. We wszystkim mogłam na nią liczyć.

- Nie wiem, jak to przemyślę to dam znać - uśmiechnęłam się niemrawo, nie było sensu kłamać. - Ale serio teraz potrzebuję snu.

Mogłam odgryźć Harry'emu jaja, szkoda że nie pomyślałam o tym wcześniej, drań jeden, żeby go tak Lewiatan ogonem w owłosioną dupę wyruchał!

To radosne pomstowanie towarzyszyło mi w drodze do pokoju. Trasa była trudna i skomplikowana, bo próbowałam iść cieniem i stanowczo unikać plam jasnego światła, a z okazji imprezy wszystkie zakamarki domu zostały oświetlone. Ale na szczęście dotarłam bez wpadek.

Z ulgą rozebrałam się z tej nieszczęsnej czerwonej sukienki, stanika i pończoch i z rumieńcem przypomniałam sobie, gdzie zostały moje majtki. Kołdra wygląda naprawdę zachęcająco, więc bez dalszego marudzenia wpakowałam nią swoje zwłoki. Dosłownie zwłoki, dopiero teraz poczułam jak bardzo byłam obolała. Nie chciałam nawet myśleć o tym co będzie rano, bo zapewne jeszcze gorzej.

Z tą radosna myślą zasnęłam.

Anielski Pył  ♠Harry Styles♠Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz