piętnaście

250 16 6
                                    


- Hej, tato - przywitałam się obojętnie, usiłując nawet nie zerkać w stronę Harry'ego.

- Coś ty znowu nawywijała, Eve - westchnął potępiająco Allan.

- Tato, doskonale wiedziałeś, że nie chcę iść na Służbę. W ten sposób po prostu... zaakcentowałam swoje zdanie.

- Toś doskonały sposób wybrała - wyzłośliwił się.

Usiadłam obok niego, ignorując lekki ból w strategicznych częściach ciała, i natychmiast zaczęłam wzrokiem szukać na stole kawy. Uzależnienie w pełnym rozkwicie. Upragniony nektar stał przed Harrym, który - o dziwo - bez słowa podał mi dzbanek. Za to spojrzał na mnie tak, że natychmiast przyspieszył mi puls. To było naprawdę nieodpowiednie w obecności mojej rodziny.

Dlaczego więc czułam się tak idiotycznie szczęśliwa z powodu tej odrobiny uwagi?

- A nie możecie po prostu uszanować mojej woli i nic nie robić? - zaproponowałam w końcu zrezygnowana. - Ja się naprawdę namęczyłam - jęknęłam. I oczywiście zaraz zarumieniłam się na wspomnienie tej męki.

Może i byłam niedoświadczona, ale trzy orgazmy w jeden wieczór to chyba nie jest słaby wynik.

- Aż tak źle było? - zainteresował się Allan. Prychnęłam.

Ojcowie raczej nie powinni się pytać swoich córek o ich satysfakcję z rozdziewiczenia!

- Allanie! - syknęła karcąco moja macocha, a Monica zakrztusiła się herbatą.

- Dwie minuty - powiedziałam obojętnie, tłumiąc drwiący uśmieszek. - Nawet nie zdążyłam za wiele poczuć. - Za to w tej chwili doskonale czułam wściekłość archanioła.

- Nie, Eve - Allan zgasił mój entuzjazm. - Należysz do naszej rodziny i musisz wypełniać swoje obowiązki. Przez swoją własną głupotę zamiast roku odbędziesz dwa lata służby.

- Ale to nie fair - jęknęłam potępieńczo. Kuźwa, tym razem naprawdę cierpię za niewinność. I nawet nie mogę o tym powiedzieć! Życie ssie.

- Nawarzyłaś piwa, to teraz musisz je wypić.

- Żeby chociaż to było piwo, a nie kwas pruski* - prychnęłam wściekła. Chociaż zrobiło mi się odrobinę przykro.

To znaczy... Trochę liczyłam na tatę, że mnie uratuje. Może.

Nawet pomimo, że myśli, że to moja wina.

Coś w stylu: ,,kocham cię taką jaka jesteś".

I takie inne bzdury.

Głupie, nie?

I owszem.

- Dosyć! - ojciec podniósł głos. - Przestań obrażać naszego gościa. Nic nie zmienisz, to już postanowione. Rok przed swoją Służbą będziesz pracowała u archanioła Harry'ego. Koniec dyskusji.


*cyjanek

Anielski Pył  ♠Harry Styles♠Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz