Smętnie człapiąc nogami skręciłam w korytarz, gdzie we wnęce na parapecie siedziała moja najlepsza przyjaciółka Melania. Ona pochodziła z mniej znanej rodziny i po szesnastce będzie niewolnicą serafina. Rzecz w tym, że ona i Leo są w sobie zakochani od zawsze, już dawno ze sobą sypiają (w tajemnicy, oczywiście ) i są nieprzyzwoicie wręcz szczęśliwi. O ile inny serafin nie zgłosi do niej pretensji (a na to się nie zanosi) mają zapewnione długie życie przed sobą.
Zazdrościłam im z całych sił, jednocześnie życząc wszystkiego najlepszego i wiecznego szczęścia.
- Hej, Melania - przywitałam się sennie.
- Eve - pisnęła radośnie i rzuciła mi się na szyję. Zatoczyłam się ze stęknięciem. Ona naprawdę ma ADHD!
- Chcesz mnie zabić - oskarżyłam ją, gdy już odzyskałam równowagę.
- Yup - zgodziła się bez chwili wahania.
- Dobrze, że chociaż się przyznajesz - westchnęłam. - Co mamy pierwsze?
- Matematyka.
- Okay, chodźmy. Dasz spisać angielski?
- Nie dam, bo nie mam - oznajmiła spokojnie. - Nie mam też pojęcia co poeta miał na myśli.
- Ja nigdy w życiu niczego nie odkryję ani nie napiszę - oznajmiłam stanowczo. - W ramach aktu miłosierdzia: żeby biedni uczniowie nie musieli się później zastanawiać co miałam na myśli. Bo może zielone zasłony w oknie to nie jest symbol nadziei, tylko akurat zapleśniała mi lodówka*?
- Fascynująca teoria, Moore - usłyszałam za plecami głos siostry zakonnej. - Z przyjemnością usłyszę ją na dzisiejszej lekcji.
Melania parsknęła śmiechem na przerażenie w moich oczach.
- Nie martw się - powiedziała wesoło. - Kupię ci ciastko czekoladowe**.
- Dostanę szmatę - jęknęłam tragicznie.
- I kawę.
- No dobra - westchnęłam, pogodzona z losem.
OoO
- Czyli co z twoimi urodzinami? - zapytała Melania, siorbiąc swój koktajl jagodowy. Właśnie trwał lunch.
- W sumie to nie wiem. - Ugryzłam obiecane ciastko, a kawałki czekolady rozpłynęły mi się w ustach. - Gadaliśmy o tym przy śniadaniu, ale wszedł Jego Upierdliwość i temat zmarł śmiercią tragiczną.
- Ja bym się na twoim miejscu cieszyła. Przecież nie znosisz tych wszystkich organizacyjnych rzeczy.
- Owszem, ale chodzi o zasadę. To wkurzające, że on jest najważniejszy. On, Monica i ich pseudozwiązek. Ta idiotka cieszy się na myśl o zostaniu niewolnicą!
- Eve, je też się na to cieszę - zauważyła spokojnie blondynka.
- Ty to co innego - machnęłam ręką. - Kochasz Leo z wzajemnością, a ta cała Służba będzie tylko formalnością.
- Monica też może kochać Harry'ego i dlatego chce z nim zostać.
Oklapłam na tę myśl.
- Nie kłóćmy się już - jęknęłam. - Nie obchodzi mnie ani Harry, ani Monica, a impreza odbędzie się w sobotę od 18 w rezydencji. I ty masz tam być, bo ukatrupię.
- Jasne, Eve - uśmiechnęła się Melania.
*pomysł na to opowiadanie i kilka scenek powstało już dwa lata temu, kiedy byłam na humanie i kiedy moja upiorna polonistka wpierała w nas wagę niebieskiego koloru zasłon w wierszu Mickiewicza, bodajże. Nienawidziłam suki.
**uderzyło mnie to ciasto czekoladowe, bo teraz w żadnym z moich opowiadań słodyczy nie uświadczysz - jestem na diecie ;-)
CZYTASZ
Anielski Pył ♠Harry Styles♠
RomansaW alternatywnej rzeczywistości anioły istnieją i sprawują władzę nad ludźmi. Jednym ze zwyczajów jest oddawanie córki na roczną służbę do chętnego anioła. Ale chociaż jest to uznawane za ogromny zaszczyt Eve nie ma najmniejszego zamiaru zostać niewo...