Zaklęci w czasie - 2 - Podróż

56 7 0
                                    

Moi mili! Od tej pory rozdziały będą ukazywać się... Co tydzień. Postaram się przynajmniej, by tak było. Pozdrawiam.

*~~*~~*

Stukot obcasów o drewniane panele roznosił się po całym domu, tworząc symfonię jednostajnych dźwięków. Kobieta w krótkich dżinsowych spodenkach oraz kolorowej koszulce z motywem tęczy, przechodziła z torby do szafy, pakując wszystkie niezbędne ubrania. Nie rozpraszało jej spojrzenie jej przyjaciółki, która siedziała na kanapie podrzucając mała niebieską piłeczkę i obserwowała ją ze skupieniem.

- Powiedz mi coś... Po kiego chuja nosisz obcasy? Bo tego nie potrafię zrozumieć - przyznała Jenny, podnosząc prawą brew do góry, pod linię swojej grzywki. Kobieta do której pytanie zostało skierowane, ułożyła do walizki spodnie i odwróciła się z marsową miną do rozmówczyni.

- Te buty są nowe! Muszę je rozchodzić, bo nie mam zamiaru utykać w Rzymie! Muszę się świetnie prezentować przed mężczyznami. Z resztą... Ty tego nie zrozumiesz - machnęła dłonią z lekceważeniem i powróciła do zajęcia sprzed kilku sekund. Nastolatka zrobiła wyjątkowo głupią minę rozważając, czy Frieda aby na pewno ma dobrze poukładane w głowie. Bo w torbie bez wątpienia.

- Tak... Jestem kobietą... Do tego lesbijką. Masz rację, nie rozumiem kobiet - odparła sarkastycznie Jenny, kręcąc z politowaniem głową.

Frieda przeszła do łazienki i odszukała wzrokiem swoją kosmetyczkę. Gdy tylko wzięła poranny prysznic i nałożyła makijaż, wszystko spakowała do fioletowej, małej torebki. Złapała za czarne sznureczki i wyszła z pomieszczenia, kierując się do walizki.

- Jesteś kobietą. Ale czy chodzisz w obcasach? Czy ubierasz sukienki i malujesz się? Nie. Więc nie możesz zrozumieć, dlaczego mam takie sentymentalne podejście do obcasów - odpowiedziała rzeczowych tonem, patrząc na Parker jak profesor Brown, który uczy filozofii na jej uczelni.

- Nie noszę obcasów, bo to beznadziejne. Sukienki... Nie mój styl, a makijaż niszczy skórę. Później baby żalą się jakie to one są pomarszczone i brzydkie w wieku czterdziestu, a nawet trzydziestu lat, a faceci przystojni jak na swoje lata. Dziwisz się? Jeżeli używają tych syfów, to powinny znać późniejsze konsekwencje - mówiła podniesionym głosem, wymachując rękami na wszystkie strony. Niebieska piłeczka upadła na ziemię i potoczyła w kąt pokoju.

- Dobra, dobra. Nie podniecaj się tak - Rose położyła dłonie na ramionach przyjaciółki, uspokajając jej chwilowy wybuch ekscytacji. Jenny należała do osób, które uwielbiają wygłaszać swoje zdanie w najbardziej barwny sposób. Bardzo często urozmaicała nawet swoje historię, tworząc inną rzeczywistość. Jednakże, gdy mogła wypowiedzieć się na temat, który był według niej bardzo ważny i pouczający dla innych słuchaczy, starała się by przemowa nabierała rumianego kolorytu.

Parker zamrugała oczami i westchnęła cicho. Bez ostrzeżenia wtuliła się w ramiona farbowanej blondynki, kładąc głowę w zagłębieniu szyi przyjaciółki. Uwielbiała pieszczoty, działające na zasadzie przytulania, całowania w policzek i usta oraz głaskanie po włosach. Może nie wyglądała na uczuciową osobę... Ale w głębi serca była wrażliwą dziewczyną, czekającą na przyjście odpowiedniej kobiety. Kobiety, która nie zostawi jej, raniąc dogłębnie. Kobiety troskliwej i wyrozumiałem. A co najważniejsze... Kochającej jej wszystkie wady jak i zalety. Pozory mogą zamydlić oczy...

Frieda w pierwszej chwili zaskoczona, nie odwzajemniła uścisku. Rzadko zdarzały się takie sytuacje między nią, a Jenny. Dlatego nie spodziewała się takiego kroku ze strony Parker. Szybko jednak oprzytomniała i objęła blondynkę, całując w czoło. Uśmiechnęła się delikatnie, głaszcząc przyjaciółkę po plecach.

Zaklęci W CzasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz