Zaklęci w czasie - 11 - Za braci!

20 2 4
                                    

Witam w kolejnym rozdziale. Chyab zacznę publikować coś z kryminału. Wiecie... Morderstwo, detektywi i... No cóż, wstawinnictwo homoseksualistów, bo innych opowiadań nie piszę. Pozdrawiam ~

*~~*~~*

Pusty wzrok, przypominający przyszyte oczy, pluszowego szczeniaka.

Twarz spowita mrokiem obojętnej maski bólu.

Usta drżące, brodzące krwią, wysuszone na wiór.

Niegdyś nieskalne piękno - teraz maskotka do wykorzystywania.

Czy tak powinien wyglądać szczęśliwy człowiek, ściśle powiązany z zasadą wierności?

Czy tak istota ludzka powinna krzywdzić drugą istotę tego samego gatunku?

Odpowiedź jest jedna, najbardziej trafna, najbardziej oczywista.

Jednakże...

Owczarkowi, który przez całe życie był bity, nie wpoisz na stare lata, że dotyk nie jest bolesny.

Zgwałconej kobiecie nie wmówisz, że mężczyzna nie jest obrzydliwy.

Niewidomemu nie wyjaśnisz, czym różni się kolor zielony od błękitu.

Gladiatorowi nie sprzeciwisz się słowem "nie", jeżeli twoje życie jest ci miłe.

- Czy moje życie jest miłe? - cichy szept wydobył się z gardła Andreja, a donośne poczucie beznadziejności przygniotło wątłe ramiona.- Czy to wszystko ma sens?

- Znów użalasz się nad sobą, niewolniku? - warknął Gajusz, wkraczając do komnaty pogrążonej w odmętach ciemności. Zmarszczył niezadowolony brwi i podszedł do potężnych okien, odsłaniając kotary blokujące dojście światła. Andrej od napływu promieni słonecznych skulił się na łożu, a jego sylwetka w oczach Cezara wydała się niemniej bardziej żałosna niż do tej pory.- Za sześć wschodów słońca umówiłem cię z kupcem, który dobrze płaci za dobrą zabawę. Zarobię na tobie siedem aureusów! Toż to majątek! A jak spiszesz się tak dobrze, jak mówiłem, to podwyższy stawkę na dziewięć! Wyśmienicie - uśmiechnął się podle, a Pejic słysząc jego słowa, spuścił wzrok.

Kim był w Rzymskim społeczeństwie?

Podrzędną dziwką.

Tyle było warte jego ciało - dziewięć złotych aureusów.

- Ale... - wykrztusił, zwracając na siebie uwagę Gajusza.- On... Nie będzie... Jak ty... Prawda? - spojrzał błagalnie na Juliusza, nie potrafiąc dobrać swoich obaw w zdania. Rzymianin wpatrywał się w niego dłuższą chwilę, by po kilku sekundach podejść powoli do łoża. Kroki stawiał dostojnie, nie odrywając przenikliwego spojrzenia od blondyna. Odrywał stopy od podłoża synchronicznie, lekko, jakby siła grawitacji go nie dotknęła. Przysiadł na skraju posłania i uniósł dłoń, dotykając miękkich włosów Andreja.

- Czy cię zgwałci? Nie. Tylko ja mam prawo do bezgranicznego przyzwolenia robienia z twoim ciałem co tylko zapragnę. Ci, którzy będą korzystać z twoich usług, nie mają tego prawa. Jednak, gdy rozkażą ci obciągnąć, masz ich wysłuchać. Tyczy się to w obie strony. Gdy ciebie zacznie coś boleć, masz im to powiedzieć. Jeżeli cię skrzywdzą, zabiję ich. Jesteś mój, a mojej własności się nie gwałci. No... Chyba, że to ja - powiedział z chytrym uśmiechem i wstał z posłania. Pejic przełknął ślinę i przytaknął niemrawo. Czego mógł się spodziewać? Jest tylko fajną dupą, długimi nogami i ładną buźką. I tak ma wrażenie, jakby Gajusz się nad nim litował. I zapewne tak też było, bo innego sensownego wytłumaczenia na jego decyzję nie ma.

Zaklęci W CzasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz