Splunął gęstą krwią na posadzkę, oddychając głęboko. Tępe pulsowanie w skroniach pomagało mu odegnać od siebie nieprzyjemne myśli, a jednocześnie ostry ból na całej powierzchni twarzy utwierdzał go w przekonaniu, że jeszcze żyję. Że ten pieprzony Rzymianin nie rozłupał mu czaszki na pół, nie dobył miecza, nie poderżnął mu gardła. Metaliczny posmak ciążył mu w ustach, podrażniając końcówkę języka. Czerwona posoka poznaczyła duży obszar dolnych partii twarzy Georga, ukazując, jak ludzka tkanka jest wrażliwa na uderzenia. Wystarczył jeden precyzyjny strzał z pięści, by kogoś uszkodzić, a kilka, by zabić. Idealnie zachowana proporcja w swojej prostocie, niektórych fascynowała, a innych z kolei przerażała. W końcu musieli istnieć patolodzy.
"Idealne wyczucie na ironię"
Uniósł głowę do góry, by spojrzeć w ciemne oczy, buchające żarem furii, nienawiści i pogardy. Jakby był nic niewartym ścierwem, które niepotrzebnie marnuje tlen. Robakiem, nie mającym prawa chodzić po boskiej ziemi.
"Zapewne tym jestem w ich oczach"
Zgnije tu jak szczur.
W męczarniach, bez żywej duszy, zjadany przez robactwo.
"Ciągnie swój do swego. Żałosne"
- Jeszcze raz zapytam... Skąd jesteście?
Czy to coś zmieni?
Nawet jakby mówił prawdę, te zwierzę nie zrozumiałoby słowa.
- Przybyliśmy zza oceanu - wycharczał skrzekliwym głosem.
Krew wolno spływała od kącika ust, przez brodę, osadzając się na linii żuchwy. Rzymianin obnażył zęby w parodii udawanego uśmiechu, przyprawiając Georga o niebezpieczne bicie serca.
"Nie pożyję długo"
- Za oceanu?
- Tak. Daleko stąd. Przebyliśmy długą i żmudną drogę.
- Gdzie wasz kraj? Jak się zwie?
George zmrużył powieki i wypluł zabarwioną na czerwono ślinę na posadzkę.
- Stany Zjednoczone.
Olbrzym zmarszczył krzaczaste brwi, przyglądając się chłopakowi z podejrzliwością.
Boleyn zdawał sobie sprawę, że ten człowiek nie ma pojęcia o czym mówi. I wierzył, że zadziała.
Musiało zadziała.
Przecież... Nawet nie wiedzieli, że istnieję taki kontynent jak Ameryka.
- Macie armię? Dużo niewolników? Rozwinięty handel?
"Jesteś taki tępy"
- Owszem. Ale zapragnęliśmy poznać świat, dlatego tułaliśmy się i trafiliśmy do niewolników pod przewodnictwem Spartakusa.
Ponowne zmarszczenie brwi i nachylenie ciała do przodu.
Ciężki, śmierdzący oddech Rzymianina owiał jego policzek.
George zacisnął usta, przekształcając je w wąską linię.
"Nabierzesz się na to, psie"
- Jakie tytuły?
- Byliśmy pomocnikami cesarza
- Zawołaj Gajusza!
"Opłacało się uważać na historii"*~~*~~*
- Jenny - cichy szept przy uchu oraz przyjemne głaskanie po boku ostatecznie przebudziło dziewczynę ze snu. Uniosła powieki do góry, przyzwyczajając swoje tęczówki do nagłego światła. Policzki przybrały odcień różu pod wpływem potarcia ich przez dłoń nastolatki.
- Heeeeej - przeciągnęła samogłoskę, uśmiechając się maślanie. Czuła się niebywale rześko i aż wstyd było jej się do tego przyznać. Odegnała od siebie myśli o niebezpieczeństwie, utracie bliskich jej osób i całym tym pochrzanionym świecie.
- Włosy sterczą ci na wszystkie strony - śmiech Saxy o poranku wprawił Jenny w jeszcze lepszy humor. Dotknęła dłonią swoich krótkich kosmyków z łatwością wyczuwając ich podatność na tarcie o koce. A raczej coś, co przypominało koce. Nie chciała zagłębiać się w pochodzenie tkanin.
- Żyją własnym życiem. Reszta już wstała? - zapytała, wygrzebując się spod okrycia. Rozciągnęła się, wzdychając z ulgą. Zapach lasu o poranku wydawał się tak surrealistyczny, jak jej obecność w tych czasach. Przyzwyczaiła się bardziej do smrodu spalin, szamba i perfum, którymi psikają się starsze babcie. W pokoju zawsze ma zaduch i mdławo słodki zapach, który ulatnia się z nowego odświeżacza, jaki zakupił jej Andrej. Uznał, że lepiej będzie jej się gniło w łóżku z taką właśnie wonią w powietrzu. Andrej zawsze robił to, na co miał ochotę i co uważał za słuszne. Nawet jeżeli było to wparowanie o drugiej w nocy do domu swojej najlepszej przyjaciółki, przez uchylone okno w sypialni. Do tej pory nie potrafiła odgadnąć, jak on wsadza łapę przez szparę i od wewnątrz otwiera sobie przejście do środka.
CZYTASZ
Zaklęci W Czasie
FantasyGrupka przyjaciół wyjeżdża na wymarzone wakacje do Rzymu. Z pozoru zwykłe zwiedzanie Koloseum, diametralnie zmienia całe ich dotychczasowe życie, wraz z przekonaniami. I wtedy nasuwa się jedyne pytanie: "Czy to mi się śni?". Co zrobią nasi bohaterz...