Zaklęci w czasie - 12 - Ulotność chwili

18 2 3
                                    

- Sylwetka spięta, mięśnie pracują, miecz trzymany pod odpowiednim kątem. Pamiętaj, to tamci mają zginąć, nie ty, Andrew. Atakuj. Walcz, jak na mężczyznę przystało! Walcz o odebranego ukochanego, za przyjaciół, za życie! Ostatniego daru nigdy nie odzyskasz, jeżeli należycie nie postarasz się go ochronić, a pierwszego nie odzyskać, nie umiejąc zadbać o siebie samego.

Słońce zachodziło i wschodziło.
Zwierzęta otwierały oczy i zasypiały.
Rośliny kwitły i więdły.
Schemat, który uzupełniał życie na ziemi, podając nam na tacy zasady gry.
Trzeba walczyć, by uzyskać cenne dary.

- Gratulacje, Friedo! Utrzymaj gardę, stań do walki, pokaż, że kobiety to wspaniałe wojowniczki. Udowodnij innym swoją potęgę! Udowodnij, że mylą się za każdym razem, gdy wyzywają cię od słabych. Jak upadniesz - wstań. Gdy boli - zaciśnij zęby. Jesteś wojowniczką, która za wszelką cenę chce ratować przyjaciół. Udowodnij to i zmierz się ze mną, Friedo.

Każdy dzień, zostawał zaplanowany na ostatni guzik.
Treningi, krótkie odpoczynki i znów treningi.
Musieli stać się najlepsi, by pokonać wroga.
Nauczyć na nowo ufać i przezwyciężyć lęk.
Na nowo zrozumieć, że walczą za siebie i bliskich.

- Nie płacz, Jenny. Uśmiechnij się jak zawsze - szepnęła Saxa, chwytając w palce kosmyk blond włosów. Ucałowała dziewczynę w skroń, drugą dłonią błądząc po szczupłym udzie Parker. Oddech palił Amerykankę w płucach, łaskocząc w gardle. Spojrzała na kobietę i... Posłała jej słaby uśmiech. Ściółka, na której raczyła usadzić swoje cztery litery, okazała się niebywale niewygodna, jednak nie kwestionowała. W końcu, sama zaszyła się na wzgórzu, niedaleko Envelli. Na tą samą górkę z której ujrzeli po raz pierwszy mury miasta. Tam, gdzie jeszcze nie wiedzieli, jaki los ich czeka.

- Saxa... - wychrypiała niewyraźnie, przejeżdżając palcami po policzku starszej kobiety. Przełknęła ślinę i przytuliła się do ciepłego ciała, wdychając zapach powietrza i popiołu. Chwila załamania. Chwila, która przejdzie i pozostanie między nimi.

- Odbijemy twoich przyjaciół. Przyrzekam, nawet, jakbym miała zginąć - wyszeptała, unosząc głowę blondynki na wysokość swoich oczu.- Rozumiesz? Przyrzekam - odrzekła, a pocałunek, jaki złożyła na czerwonych ustach Jenny, zapieczętował wypowiedzianą obietnicę.

Nawet nie zdajecie sobie sprawy
kiedy Kostian z Trumianem rozpoczną swój marsz

*~~*~~*

Spoglądał na swoją sylwetkę w lustrze, rozczesując długie pasma blond włosów. Szczotka łagodnie sunęła wzdłuż kolejnych kosmyków, które bezwładnie opadały na nagie obojczyki. Lustrując swoje nagie ciało, nie mógł uwierzyć w zadziwiającą siłę starożytnych medykamentów. Po gwałcie nie zostały niemalże żadne oznaki. Ciało w niektórych miejscach pokrywały delikatne siniaki, jednak nie odzwierciedlały one haniebnego czynu. Najbardziej ucierpiała duma i psychika młodzieńca.

Dała się pochłonąć.
Zaplątała się w gąszczu bolesnych wspomnień.
Nie potrafiła uwolnić skrzydeł.
Tonęła w lodowatym mroku.
Ugrzęzła.
Umarła.

Odłożył szczotkę na drewnianą szafeczkę, sięgając po szatę okrywającą ciało. Przypominała kobiecą suknie, ze złotymi wstęgami i srebrnymi klamrami.

- Śliczna - szepnął, przejeżdżając dłonią po delikatnym, jedwabnym materiale. Fiolet odzienia komponował się z siniakiem na udzie, który jako jeden z nielicznych, był jeszcze ukazany w świetle dnia. Wypuścił cicho powietrze z ust, zaczynając zakładać szatę, sięgającą do kolan. Ramiączka uszyte zostały z bursztynowej nici, zaś pas Andreja oplatał pozłacany sznureczek. Dodawał subtelności i zwiewności dolnej części sukni, niebywale aksamitnej w dotyku. Uniósł ponownie wzrok na swoje odbicie.

Zaklęci W CzasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz