Rozdział XXIV

628 40 4
                                    

Otworzyłam oczy i znów byłam w dobrze mi znanym białym pomieszczeniu. Ostatnio spędzam tu dużo czasu więc na szafce obok leży kilka moich rzeczy. Czułam się słabiej niż przedtem i nie wiedziałam co dokładnie się ze mną działo. Z korytarza dochodziły krzyki więc postanowiłam to sprawdzić, wstałam pomału z łóżka i podeszłam do szyby, widząc tam Janka kłócącego się z lekarzem cicho otworzyłam drzwi.
-Co to ma znaczyć ,że podaliście jej złe leki!?
-Panie Janku ale proszę się uspokoić. Doszło do pomyłki z naszej strony ale naprawiliśmy ten błąd i już pana koleżanka się dobrze czuje.

-Ale mogła umrzeć! Czy pan jest normalny? Jak mogliście do tego dopuścić!
-Proszę się uspokoić bo będę musiał wezwać ochronę.
-Jak mam się uspokoić jak prawie zabiliście najważniejszą osobę w moim życiu!?
-Nikogo nie zabiliśmy. Pani Ola przeszła już oczyszczanie żołądka i po tamtych tabletkach nie ma ani śladu. A pielęgniarka która podała złe leki będzie zwolniona.
-Wypisuje ją z tego szpitala.
-Nie może pan.
-A jak to się znowu powtórzy i nie zdążycie jej uratować?
-Nie powtórzy się.
-Nie mogę mieć takiej pewności!
-Janek.-Wtrąciłam się widząc ,że chłopak jest w coraz gorszym stanie i zaraz nic go nie powstrzyma przed uderzeniem lekarza. 
Oboje odwrócili się w moją stronę, Jasiek szybko do mnie podszedł i objął. 

-Przepraszam, przepraszam za wszystko. Proszę nie odchodź. Gdy widziałem jak cię reanimują doszło do mnie ,że mogę stracić najważniejszą osobę.-Wyszeptał i pocałował mnie w czoło. 
-Pani Olu, nie powinna pani wychodzić z łóżka.-Powiedział lekarz i zostawił nas samych.
Chłopak złapał mnie za rękę i poprowadził do sali. Położyłam się a on przykrył mnie kołdrą i usiadł obok.

-Co się właściwie  ze mną działo?-Zapytałam cichym głosem.
-Czułaś się już dobrze ale przy  tym ile krwi straciłaś nie mogli cię jeszcze wypuścić. Podawali ci leki żebyś jak najszybciej wróciła do zdrowia. Jednak wczoraj pielęgniarka podała ci złe leki które pogorszyły twój stan. Przestałaś oddychać i zaczęli reanimację, potem miałaś jakiś zabieg gdzie usunęli z twojego organizmu te tabletki. Bardzo się bałem ,że umrzesz.
-Ale nie musiałeś od razu robić awantury.
-Przepraszam. Chce cię wypisać z tego szpitala.
-Zgadzam się ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Nie zawieziesz mnie już do żadnego innego.
-Ale...
-Mam dość leżenia tu. Proszę. 
-Dobrze.

-Dziękuje. Jutro rano stąd chce wyjść. Mógłbyś wieczorem jechać do mnie do domu i spakować kilka ubrań i kosmetyków.
-Po co?
-Przecież jutro sobota. Mieliśmy jechać do Wrocławia.
-W twoim stanie nie jest to najlepszy pomysł. Powinnaś odpocząć.
-Nic mi nie jest. Czuje się dobrze, dam radę. Nie możemy zawieść twoich widzów.
-Jakoś im to wytłumaczę ,że nas nie będzie.
-Będziemy i koniec.

-Dobrze ale masz się tam nie przemęczać i mnie słuchać ok?
-To mogę dla ciebie zrobić.
Janek nachylił się i pocałował mnie, odwzajemniłam jego pocałunek. Tęskniłam za tym. Cieszę się ,że miedzy nami znowu wszystko jest dobrze. Resztę popołudnia spędziliśmy udzielając na Pełzaczach bo Jasiek zaniedbał grupę.  Wieczorem kazałam mu jechać do mnie, spakować rzeczy na wyjazd i wyjaśnić mojej mamie co się działo bo przez pracę nie mogła siedzieć tu cały czas.  Jutro rano mam jeszcze jechać do domu i się z nią pożegnać, bardzo cierpiała przez moją głupotę więc jak wrócę chcę się jej jakoś odwdzięczyć. 

Gdy Janek przyjechał z powrotem do szpitala zaczęliśmy prowadzić luźnego live na którym odpowiadaliśmy na pytania i rozmawialiśmy na różne tematy z widzami. 


Dlaczego To On? #jdyoutubeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz