Rozdział XXVIII

630 32 5
                                    

Jestem w szpitalu w Łodzi. Nie wiem co się dzieje, nikt nie chce mi udzielić jakichkolwiek informacji o stanie zdrowia Janka. Siedzę jak głupia pod drzwiami do intensywnej terapii na ,której leży chłopak a lekarze biegają tam i z powrotem. Zakryłam twarz rękami i zaczęłam płakać, chce mu jakoś pomóc ale nie mogę, nienawidzę siedzieć bezczynnie.
-Przepraszam, ty jesteś Ola tak?-Z rozmyśleń wyrwał mnie znajomy głos.
-Tak.-Podniosłam głowę i zobaczyłam niską brunetkę.
-Jestem mamą Janka. Wiesz może co z nim?
-Nie, nikt mi nie chce powiedzieć.
-Nie martw się na pewno wyjdzie z tego. Musimy być dobrej myśli.
-Wiem ale tak strasznie się o niego boje.
Pani Dąbrowska usiadła na  krześle i objęła mnie ramieniem, wtuliłam się w nią i mimowolnie z moich oczu znowu zaczęły spływać łzy.
Po godzinie bezczynnego siedzenia i rozmawiania z mamą Jasia z sali wyszedł lekarz i zatrzymał się przy nas.
-Pani jest mamą Jana Dąbrowskiego?-Pytanie skierował do siedzącej obok mnie kobiety.
-Tak.
-Więc Jan oddycha samodzielnie jednak nie odzyskał jeszcze przytomności. Nie wiemy też czy nie doszło do urazu kręgosłupa a to znaczy ,że jeśli nasza diagnoza się potwierdzi Jan nie będzie chodził.
-Jak to?
-Ale proszę myśleć pozytywnie, wszystko się okaże gdy wybudzimy chłopaka.
-Możemy do niego wejść?
-Tak ale pojedynczo i tylko na chwilę.
Popatrzyłam błagalnie na panią Dąbrowską, chciałam już do niego wejść i być przy nim.
-Wejdź do niego dziecko.-Powiedziała i usiadła na krześle.
Szybko podniosłam się i weszłam do sali, były tam trzy łóżka, chłopak leżał na tym najbardziej oddalonym od wejścia. Usiadłam na krześle które stało obok i złapałam Janka za rękę. Delikatnie pocałowałam jego palce a potem pogładziłam go po włosach.
-Pewnie mnie nie słyszysz ale proszę nie zostawiaj mnie, Błagam.
Po moich policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy. Bałam się ,że już nigdy nie będę mogła go przytulić i z nim porozmawiać. Położyłam głowę na klatce piersiowej chłopaka i zamknęłam oczy.
-Przepraszam ale pani powinna już wyjść.-Oznajmiła mi bardzo młoda pielęgniarka i zaczęła robić coś przy aparaturze do której podpięty był chłopak.
Wyszłam powoli z sali i opadłam na krzesło obok mamy Jaśka.

__________________________________________________________________________________
Dziś krótszy rozdział ale mam nadzieję ,że Wam się podoba. Obiecuję ,że niedługo dodam dłuższy i lepszy.
Pozdrawiam :)
PS. Dziękuje  wiquik za świetny pomysł :*


Dlaczego To On? #jdyoutubeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz