Rozdział 11

3.8K 209 6
                                    

Ramzy pov:

Dziś jadę do szpitala, w którym jest Cass. Z tego co wiem nie jest z nią dobrze. Dobra koniec tego dobrego. Wstałam i podeszłam do szafy. Ubrałam na siebie biały crop top z napisem Queen, czarne po przecierane rurki i glany. Wziełam broń i schowałam za pasek spodni, narzuciłam na siebie moją ulubioną czarną skórę. Gdy podeszłam do drzwi zawołałam Em, która że mną jechała i krzyknęłam że wychodzę. Wysiadlismy do mojego Audi R8 i ruszyliśmy w stronę szpitala. Na miejscu byłyśmy po 15 minutach. Weszłyśmy do budynku i poszłysmy do recepcji.

- Przepraszam gdzie leży Cassandra Darck?- zapytała uprzejmie Em.

- A pani jest?

- Jej siostrą.

- Sala nr 218 na drugim piętrze.

- Dziękuję .

Poszłysmy pod wskazana sale. Stałyśmy przed salą ale żadna z nas nic nie zrobiła.

- Idź pierwsza - odezwała się po chwili Em. Skinęłam głową i weszłam do środka. Zobaczyłam podpięta do aparatury i innych maszyn dziewczynę. Była blada jak ściana, podeszłam do niej i złapałałam za rękę. Po paru minutach weszła Em, gdy ją zobaczyła miała łzy w oczach.
- Miała wiele szczęścia - odezwał się głos za mną. Obróciłam się i zobaczyłam lekarza.

- Wyjdzie z tego, prawda ? - zapytała Em

- Kula trafiła blisko serca uszkadzając lewe płuco. Raz doszło do zatrzymania akcji serca. Przez parę chwil była przytomna ale nie miała siły więc wprowadziliśmy ją w stan śpiączki farmakologicznej. Jej stan jest słaby ale proszę być dobrej myśli. - po tych słowach wyszedł a Em płakała niemiłosiernie.

A ja ? Ją siedziałam i trzymałam jej rękę. Po godzinie wróciliśmy do domu i odpowiedzieliśmy wszystko chłopakom. Louis był załamany. Obwinia się o to, ale to nie jego wina tylko moja. Gdybym ich nie zostawiła, albo podwoiła liczbę ludzi, albo zabrała ze sobą wszystko było by w porządku. Wieczorem poszlam pod prysznic ale nawet krople wody nie mogły mnie zrelaksować. Położyłam się na łóżku i zasnełam niespokojna.

Luke pov :

Co my na robiliśmy ? Po co my wogule chcieliśmy jakieś informacje? Po nic i w tym problem. Poszedłem do Razy. Muszę z nią porozmawiać.
Wchodzę do pokoju bez pukania i podchodzę do łóżka. Dziewczyna słodko sobie śpi. Jaka ona piękna.. znaczy ładna. Co ja kurwa mówię !?! Laska jak laska o tak lepiej.

Oszukuj się Hemmings dalej , i tak ci się podoba.

Co do kurwy mój mózg też przeciw mnie. Wychodząc z pokoju dziewczyna zaczęła się przebudzić

- Luke ?

- Tak?

- Co ty tu robisz ?

- Chciałem z tobą porozmawiać.
- O czym ?

- O tym .. Chciałem przeprosić ,to przez nas twoja przyjaciółka leży w szpitalu. Nawet nie wiem po co nam były jakieś informacje. Przepraszam

- Nie przepraszaj, to nie ty celowaleś do niej z lufy.

- Tak ale czuję się winny.

- Wini wa ci co mierzyli do nich z broni. Wyeliminujcie ich.

- Dobrze. To dobranoc . - chciałem już wychodzić gdy poczułem ucisk na nadgarstku. Odwróciłem się do niej.

- Jak chcesz .. Um to znaczy .. Możesz spać ze mną jeśli chcesz ?- pokiwałem zgodnie głową rozebrałem się do bokserek i weszłem pod kordłe. Powiedziałem ciche dobranoc i po chwili słyszałem jej miarowy oddech. Sam także po chwili zasnąłem myśląc o pięknej brunetce.

Hejka. Wiem strasznie mi wyszedł ale ... Nie mam usprawiedliwienia

zimnasuka6929

Bez Uczuć || L.H PoprawionyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz