Rozdział 2

82 8 0
                                    

Umówiliśmy się wszyscy na 22 przy wejściu. My jak zwykle musiałyśmy się spóźnić ,bo Ida ,, zawsze znajdzie na wszystko czas '' . Wchodząc do środka zobaczyłyśmy naszą ekipę siedzącą przy stoliku. Podeszłyśmy się przywitać i zobaczyłyśmy przy barze nasze dwie znajome Samantę i Sonię, poszłyśmy się przywitać... przy okazji zamawiając drinka.

- Siemka lasie - głośno powiedziała Ida

- Hejka - odpowiedziała Samanta - dawno się nie widziałyśmy

- Tak, to prawda - przytaknęła Sonia

Dźwięk mega głośnej muzyki zagłuszał nasze rozmowy, więc poszłyśmy powywijać na parkiecie.

Po dłuższej chwili podeszli do nas jacyś kolesie. Wyglądali jakby mieli po 19 albo 20 lat. Zaproponowali nam drinka, a my bez zastanowienia się zgodziłyśmy. Przy barze nam się przedstawili:

- Tak wogóle to jestem Bartek, a to jest Miłosz i Tobiasz.

- A ja jestem Samanta, a to są Diana, Ida i Sonia.

Od razu było widać ,że Samancie wpadł w oko Bartek, próbowała to ukryć, ale za dobrze ją znamy. Wzięłyśmy drinki i wszyscy poszliśmy do naszego stolika. Okazało się ,że chłopcy z naszej ekipy znają nowo poznanych kolegów. Wszystkim bardzo dobrze się gadało. Samanta znalazła temat z Bartkiem, Sonia flirtowała z Mikołajem, mnie do tańca poprosił Miłosz, a Ida rozkręcała resztę.

IDA

Idąc do toalety poczułam jakieś brudne łapska na moich pośladkach.

- Popierdoliło cie?- I bez zastanowienia strzeliłam mu liścia.

- Sorry to tak samo jakoś...

- Taaa mhm tak jakoś, dobra nie ważne, nie mam czasu. Nara .

Wracając z toalety zobaczyłam mojego brata siedzącego przy barze i przyglądającemu się Samancie i Bartkowi , pomyślałam ,że z nim pogadam.

- A ci co? - zapytałam

-Yyy, nic - powiedział popijając drinkiem

- Taa, nic zazdrosny jesteś?

- Jaa? Niby o kogo? - powiedział zakłopotany.

Powiedziałam do przystojnego barmana aby polał jeszcze jednego drinka.

- No chodzi mi o Samantę.

- No coś ty! ... ale ten dupek się na nią patrzy.

- Nie no co ty ,to wcale nie jest zazdrość...

Po tej rozmowie odeszłam od baru i poszłam do naszego stolika. Impreza powoli się kończyła, a Tobiasz poodwoził nas do domów.

Yes, yesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz