Rozdział 12

30 6 0
                                    


To prawda najważniejsze jest w tym momencie zdrowie mojej malutkiej , ale ten zbrodnialec , musi ponieść konsekwencje swoich czynów . Miałam ochotę im o wszystkim powiedzieć , że ich znam i w ogóle, ale... za dużo by się wydało, a nie chcę do tego wracać. Ida nie dawała znaków życia, nic kompletnie, z tego zdenerwowania postanowiłam wyjść na papierosa stałam przed szpitalem cala roztrzęsiona zapalając fajkę. Po paru minutach usłyszałam jakby ktoś się do mnie zbliżał, odwróciłam się i zobaczyłam go, a raczej ich.

- No i jak tam twoja przyjaciółeczka? - powiedział ze śmiechem szturchają ręką drugiego. Nie wiedziałam co mam zrobić czy uciekać czy...

-Jak mogłeś, dlaczego Idę, a nie mnie?- zapytałam ze łzami w oczach.

-Bo ona za dużo wie.- odpowiedział zdenerwowany podnosząc na mnie rękę. Czekałam już tylko na to, że mnie uderzy, zamknęłam oczy i usłyszałam głos Patryka i Fabiana. Skąd oni się tu wzięli, tylko ich tu brakowało, co prawda uratowali mnie, ale właśnie teraz zaczną się mnie wypytywać.

-Odsuń się!- powiedział do mnie Patryk. Zrobiłam krok do tyłu.

-A wy czego tu jeszcze chcecie?- po chwili dodał do nich.

-Jeszcze się zobaczymy.- zagroził ten, który chciał mnie uderzyć.

Odwróciłam się i chciałam iść, ale poczułam czyjąś dłoń na moim nadgarstku.

-Kto to był?- zapytał zdenerwowany Fabian.

-Nikt ważny, znajomy.- odpowiedziałam.

-Fajnych masz znajomych, wydają się bardzo mili, hmm grożą ci, chcą bić, tylko pozazdrościć.- powiedział ze sarkazmem Patryk. I wtedy zobaczyli jak tamci odjeżdżają czarnym Mercedesem, i na dodatek Fabian rozpoznał te rejestracje.

-Ej, ej, ale ja znam te rejestracje, to oni potrącili moją siostrzyczkę.- krzykoł chłopak.

-To wszystko by wyjaśniło, ha to ty, Diana  zleciłaś ich, aby potrącili Idę, oni to zrobili, teraz mogą mieć kłopoty i ci grożą.- dodał jednym ciągiem Patryk.


-Tak, na pewno ponieśli by wtedy na mnie rękę.- powiedziałam.


-To mogło być upozorowane.- podniósł głos.- Jak ty mogłaś to zrobić, ty psycholko to twoja przyjaciółka. Niby tak ją kochasz, a zabić ją chcesz. Co ona ci takiego zrobiła? Pytam co?- zaczął na mnie krzyczeć, a ja bez słowa rzuciłam w niego petem i wbiegłam do szpitala.

 Skierowałam się w  stronę sali Idy, jak najszybciej by jej o tym opowiedzieć. Ale gdy zobaczyłam płaczącą mamę dziewczyny pod jej salą zmieniłam zdanie. Usiadłam obok pani Basi i ją przytuliłam. Zapytałam się co się stało, jej odpowiedź mnie zaskoczyła. Ida ma niedowład  nóg i najprawdopodobniej nie będzie już nigdy chodzić.


-Diana, ja nie dam rady jej tego powiedzieć... ty musisz to zrobić, to twoja przyjaciółka będziesz wiedziała jak jej to powiedzieć.- powiedziała szlochając pani Barbara.


-A...aa...ale ja...- jąkałam się, ale gdy zobaczyłam ten ból w oczach mamy Idy i Fabiana, zrozumiałam, że ja muszę to powiedzieć.


Weszłam do sali dziewczyny, usiadłam na krześle obok łóżka i zaczęłam płakać. Ida spała więc stwierdziłam, że poczekam, aż się obudzi, długo nie czekałam. Przyjaciółka otworzyła oczy i się do mnie uśmiechnęła.


-Nie płacz, kochana...-powiedziała cicho. A ja nic nie odpowiedziałam, przetarłam oczy i uśmiechnęłam się smutno. -Diana, czemu ja nie czuję moich pięknych nóg?- zapytała żartobliwie.


-Wiesz, że cię kocham i będę mimo wszystko?- dziewczyna kiwnęła twierdząco głową.- I wiesz, że jesteś najpiękniejsza na świecie i zawsze będziesz?


-No wiadomo.- zaśmiała się. A ja wybuchłam płaczem.- Kicia, nie płacz, jesteś tak samo piękna jak ja.- odparła wesoło, ale po chwili posmutniała.- Ej, co się stało?-zapytała.


-Przepraszam, że to ja ci to mówię, ale lepiej będzie jak dowiesz się tego ode mnie, a nie od lekarzy...


-Ale o czym? Mów...!- widziałam w jej zielonych tęczówkach łzy, smutek i obawę przed tym co jej przekażę.

-No boo... Ja chyba nie potrafię.- odpowiedziałam zrezygnowana.

-Błagam chcę to usłyszeć od ciebie... rozumiesz?

-NO bo to jest związane z tym , że nie czujesz swoich nóg. Ja sama dowiedziałam się przed chwilą, ale pamiętaj, że bez względu na to i tak będziesz piękna, wspaniała, po prostu najwspanialsza. Okey? Posłuchaj...- zaczęłyśmy płakać razem.- Prawdopodobnie już nigdy nie staniesz na swoje cudne nogi. Lekarze mówią, że masz niedowład nóg. Przepraszam cię za wszystko...

-Ciii...- wyszeptała.- Nie masz za co przepraszać.- powiedziała i zaczęła szlochać.

IDA

Moje nogi, moje cudne nogi, i co teraz będę musiała być zdana na innych, już nie będę samodzielna? Jak teraz będzie wyglądało moje życie? No jak?

-A jest jaka kolwiek szansa, że będę mogła chodzić?- zapytałam Dianę.

-Iduś, maleńka, ja naprawdę nie wiem...- odpowiedziała zakłopotana.

-A kto, kto wyrządził mi to wszystko?- teraz zapytałam ze zdenerwowaniem.

-Yyyy, no ten, yyy...- dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć.


-Miki?- zadałam kolejne pytanie.


-Tak... Jejku, niestety tak. Nie rozumiem jednego, czemu ciebie? Czemu moją kochaną przyjaciółkę? Przez nich nasze życie już nigdy nie będzie normalne. Oni już do końca życia będą nas nękać. po co ja ci o tym wszystkim opowiedziałam? Po co cię w to wplątałam? To moja wina, to przeze mnie nie możesz teraz chodzić. Ida ja ciebie przepraszam. Ja sobie tego nie wybaczę. Przepraszam.- w jej glosie usłyszałam bezradność, złość i smutek.





Yes, yesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz