3

6.7K 747 635
                                    

Głośny dźwięk powiadomienia obudził mnie i Hobiego.

- Wyłącz to, durniu - mruknął zaspany, przewracając się na drugi bok. Podniosłem się ospale na łokciu, chwytając telefon. Odblokowałem aparat, a biel wyświetlacza oślepiła mnie swoją jasnością. Odczekałem chwilę. Zmrużyłem oczy czekając, aż przyzwyczają się do światła. Kątem oka zanotowałem godzinę: 4:32. Spałem dopiero kilkanaście minut, a ktoś musiał zakłócać mój spokój nawet w tak piękny dzień, jakim była sobota. Yoona, zabiję cię. Czy jej się naprawdę nudziło? Kliknąłem ikonkę koperty, a po chwili zobaczyłem kółko ładowania. Obraz zaszedł mi łzami przez zmęczenie. Przymknąłem powieki. Tylko w czasie snu odpoczywałem. Dni stały się czystą szkolną katorgą. Byłem wykończony i jedyne, o czym aktualnie marzyłem to to, żeby się wyspać. Wzdrygnąłem się lekko, kiedy po pokoju rozniosło się ponowne pikanie. Ociężale podniosłem telefon nad głowę, a treść smsa wprawiła mnie w zdziwienie. 

- To jakiś żart? - mruknąłem, marszcząc brwi. Podaję adres, brzmiała pierwsza wiadomość. Nieznany numer musiał być Jungkookiem. - Ty głupi dzieciaku - jęknąłem. Kompletnie wypadło mi z głowy nasze spotkanie. Napisałem szybko odpowiedź z podziękowaniem, chciałem być miły nawet wtedy, kiedy w rzeczywistości przejawiało za mnie rozdrażnienie. Włożyłem telefon pod poduszkę, nastawiając uprzednio budzik. Sen przyszedł praktycznie od razu, dlatego zasnąłem w błyskawicznym tempie.

***

Wcisnąłem po raz kolejny dzwonek. Stałem od kilkunastu minut pod domem Świra i czekałem, aż mi otworzy. Ponownie wybrałem jego numer.

- Nie, to niemożliwe, że pomyliłem adresy - mruknąłem do siebie, kierując się podenerwowany w stronę żelaznej furtki.

- Słucham? - odezwał się po drugiej stronie Jeon niskim głosem. Chłopak odchrząknął znacząco, próbując pozbyć się chrypki. - Kto tam?

- Taehyung - odparłem, odwracając się w stronę piętrowego domu.

- Taehyung kto? - zapytał, kaszląc.

- Kim Taehyung.

- A, to ty, cześć. Co tam, po co dzwonisz?

- Żartujesz sobie? Stoję pod twoim domem już dość długo, może raczysz otworzyć? - westchnąłem. - Byliśmy umówieni, może nie pamiętasz - dodałem z wyrzutem.

- Cholera! - głośny łoskot zagłuszył głos Jungkooka. - Na śmierć zapomniałem, zaspałem! - w jednym momencie połączenie zostało przerwane. Wróciłem na miejsce przy dzwonku. Nie minęła minuta, a moim oczom ukazał się zaspany chłopak. Jęknąłem w duchu i zdusiłem w sobie ochotę przytulenia go. Wyglądał jak mała, słodka kulka. Jego ułożone w nieładzie włosy, zapuchnięte od snu oczy i brak makijażu komponowały ze sobą w najbardziej uroczy sposób, jaki się da. Miał na sobie dużo za dużą koszulkę ciemnego koloru i szare dresy.

- Przepraszam, naprawdę przepraszam - zaczął ze skruchą, a ja wzruszyłem zaledwie ramionami. Gdyby on tylko wiedział, że to jedynie maska. - Wejdź, proszę - zaprosił mnie gestem ręki. Znalazłem się w wąskim korytarzu. Chłopak poprowadził mnie do salonu. - Pozwól, że się ogarnę.

Zniknął za drzwiami. Od razu podszedłem do komody, która zwróciła moją uwagę zaraz po wejściu. Stały na niej ramki ze zdjęciami. Mały Jungkook z rodzicami wyglądał rozbrajająco. Na jednej z fotografii przytulał się prawdopodobnie do mamy, a na drugiej szczerzył do aparatu. Kolejna przedstawiała jego i jego brata, na dole widniał podpis:. "Jeonggukowi i Jung-hyunowi". Uśmiechnąłem się na widok tej dwójki. Spojrzałem na ścianę obok. Liczne dyplomy, świadectwa i dziękowania pokrywały ją w znacznej części. Przejechałem palcami po najnowszym dokumencie ukończenia drugiej klasy. Ten dzieciak zdawał wszystko z wyróżnieniem.

TRANCE | kth.jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz